-
-
Nigdy więcej Szwajcarii!
EwelinKa24 > 03-02-2012, 20:51
Opowiem wam moją historię...
Pisałam już na forum parę dni temu, ale nie wiedziałam jeszcze przez jakie piekło będzie mi dane przejść.
W Szwajcarii jestem od 9-go stycznia. Znalazłam rodzinę przez agencję. Wszystko było ok na początku. Rodzina mieszka w bogatej części Zurichu i nasze relacje były jak najbardziej ok. Rodzina dużo podróżuje, dlatego wymagała większej ilości godzin niż standardowa au-pair.Podliczyłam i wyszło mi 54 h tygodniowo za 1 000 franków ( napomknę tylko że za 43 h w Szwajcarii niania dostaje 1500 EURO!). Zaakceptowałam jednak. Po jakichś 2 tygodniach hostka mi powiedziała, że to raczej nie wyjdzie, ale daje mi jeszcze tydzień na wykazanie się. Dawałam z siebie wszystko, pomimo, iż w raporcie wysłanym do Proworku jest napisane coś zupełnie innego...Fakt, męczyły mnie te ciągłe podróże, dźwiganie ich walizek itp, ale chyba zmęczenie to ludzka rzecz, tym bardziej przy jednym dniu wolnego w tygodniu i 54 h. W niedzielę, hostka mi oznajmiła, że ma już nową au-pair a ja musze w ciągu kilku dni znaleźć sobie nową rodzinę! Nie 2 tygodnie jak w kontrakcie, ale 2 dni, gdyż wyjeżdżają na wakacje! W porządku, przyjęłam ze smutkiem, ale pogodziłam sie z losem popychadła. Pani z agencji znalazła mi nową pracę, u kobiety, której moja hostka nie znosiła, też Francuzka, mąż bankier, ona housewife. Poszłam na interview i obie się zaakceptowałyśmy. Przyjechałam do niej wczoraj wieczorem. Jak tylko weszłam, zostawiłam torby w pokoju i od razu zabrałam się do pracy. Wykąpałam dziewczynki, podałam kolację, położyłam do łóżka i przeczytałam bedtime story. Po tym całym procederze, zapytałam hostki czy moge coś jeszcze dla niej zrobić. Powiedziała, że pozbierać zabawki i powkładać naczynia do zmywarki. Tak też zrobiłam. Rano wstałam jako pierwsza, zajrzałąm do pokoju dziewczynek, spały...Hostka się obudziła i od razu z pretensjami do mnie, że nie tak ułożyłam naczynia w zmywarce jakby sobie tego życzyła. Powiedziałam jej, że nie miałam pojęcia jak powinny być poukładane, bo jestem tu od kilkunastu godzin i dopiero się uczę, a ty bardziej ona sama zaproponowała mi pomoc na początku. Ubrałąm dziewczynki, wyprawiłam do szkoły...i według hostki miałam czas wolny, więc poprosiłam ją o pomoc w wytłumaczeniu drogi dojazdu do sklepu. Byłam potwornie głodna, jako że od wczoraj popołudnia nic nie jadłam ( w lodówce hostki jogurty dla dzieci, 2 banany, dżemy, brak chleba, nawet czajnika do herbaty nie miała). Pojechałam za jej namową do Migros - marketu i kupiłam sobie chleb jak i jogurty. Przed wyjściem powiedziałam, że nie będzie mnie przez około 1,5 h ( a wolne miałam aż do 14.30). Wróciłam do domu 2 godziny po wyjściu, zamiast tylko 1,5, ponieważ zgubiłam się i szłam na pieszo w mrozie -13 stopni. Wchodzę do domu, a ona zbiega ze schodów z krzykiem na mnie, że musimy porozmawiać. Poszłam do pokoju, zdenerwowana....Nagle wpada ona i mówi, że nasza współpraca się nie ułoży i że mam sobie znaleźć lokum, bo oni jutro wyjeżdżają na wakacje ( o czym ja nie wiedziałam!). Po. Poprosiłam ją o przenocowanie i pozostanie w domu do jutra do wieczora, gdyż najwcześniejszy bus jedzie do PL w sobotę o 20.45. Stanowczo odmówiła i kazała zadzwonić do agencji. Pani z agencji nie była mi w stanie pomóc, ale poprosiła hostkę o zarezerwowanie biletu dla mnie. Zeszłyśmy z hostką do jej biura. Ona stała nade mną, cały czas mi mówiła jaka to jestem źle wychowana, że jestem pod jej dachem a mam wymagania ( poprosiłam ją jedynie o internet, gdyż w PL jest mój ojciec, sam i zawsze do niego dzwonię co wieczór, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku). Rezerwowałam bilet, ale karta mi nie działała (brak weryfikacji przez bank, z uwagi na niemożliwość zalogowania; nazwa mojej miejscowości ma polskie znaki a klawiatura jej kompa nie mogła wpisać "ł". Denerwowałam się....Dzwoniłam do biura obsługi klienta...nie można zarezerwować telefonicznie!!! Poprosiłam kolegę w PL żeby mi zarezerwował bilet a ja oddam pieniądze. Tak też się stało. Hostka wydzwaniała do agencji i skarżyła jaka to jestem nieodpowiedzialna itp. A JA PRZECIEŻ NIC NIE ZROBIŁAM! Skakałam wokół niej i dzieci od wczoraj wieczora! W końcu, powiedziała mi że mogę zostać do jutra rana, ale ja chciałam jak najszybciej uciekać. Ona stałą nade mną, wyzywała mnie, przygadywała i tylko patrzyła kiedy wyjdę. Bogu dzięki, udało mi się skontaktować z kolegą, którego poznałam niedawno i tylko dzięki niemu mam teraz gdzie spać. Jeden z jego znajomych odebrał mnie spod domu tej wariatki, a drugi kolega przenocuje oraz pomoże jutro z bagażami. Co więcej, udostępnił mi swoją lodówkę, łazienkę i nawet kanapki zrobił. Jak tylko o tym myślę, to się cała trzęsę. Zadzwoniłam do agencji szwajcarskiej i poprosiłam panią, która mi tą rodzinę znalazła, żeby już NIGDY nie umieszczała tam żadnej au-pair, bo ta kobieta to wariatka. Co więcej, jak jeszcze byłam w jej domu i spotkałam jej housekeeper, to ta housekeeper powiedziała mi, że ona ma coś z głową. Na odchodne, byłam świadkiem awantury pomiędzy nią a tą housekeeper....Powiedzcie mi dziewczyny - co jest złego w wyjściu po zakupy żywieniowe jak mam time off, albo co jest złego w prośbie o wpisanie hasła do modemu, wiedząc, ze mam ojca w Polsce z którym jestem w kontakcie na skype i który może się martwić....A może au-pair to 24-h niewolnik pani domu? Najgorsze jest to, że teraz polska agencja może nie chcieć mi pomóc w wyborze nowej rodziny w innym kraju, bo zapewne uważa, ze to moja wina, chociaż to ja jestem ofiarą. Siedzę w tej chwili w obcym domu, korzystam z dobroci człowieka, którego nie znam, mam ochotę się rozpłakać i jeszcze pewnie obie agencje myślą, że to ja zawiniłam.... -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
hellomaurice > 03-02-2012, 21:10
Albo masz niespotykanego pecha do ludzi, albo w tej historii jest coś nie tak. -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
EwelinKa24 > 03-02-2012, 22:25
mam pecha....wiem o tym -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
bossowsky > 03-02-2012, 23:35
coś tu śmierdzi... -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
EwelinKa24 > 03-02-2012, 23:49
też tak uważam....a swoją drogą nikomu nie życzę siedzenia z walizkami na ulicy w 13 stopniowym mrozie...powodzenia dla wszystkich au-pair! -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
owieczka dolly > 04-02-2012, 6:11
[quote name="bossowsky"]coś tu śmierdzi...[/quote]
co ci smiedzi?
dziewczyna nie podaje nazwisk, wiec nie chce nikogo personalnie oczernic..
po tym co przezyla chciala sie wygadac..a wy od razu wietrzycie jej wine..ciekawe co mogla takiego przeskrobac w 1 dzien..do tego zeby jeszcze sama musial sobie kupowac jedzenie..
niestet pewnie calkiem sporo takich porazkowych rodzinek sie trafia..tylko nie kazdy o tym pisze -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
EwelinKa24 > 04-02-2012, 10:16
Niestety, niektóre osoby na forum patrzą nie tym kątem oka, którym trzeba, więc myślą, że to moja wina, ale ja po prostu robiłam to, co zostało mi przydzielone, a że kobieta wariatka, to już nie moja wina...Założę się, że nie ja jedna byłam w takiej sytuacji....Nie powinno się pisać, że "coś mi tu śmierdzi" nie znając mnie osobiście, mojej ciężkiej pracy włożonej w au-pairowanie i próbę zadowolenia hostów jak i dzieci...Zapierdzielałam 54 godziny tygodniowo u poprzedniej rodzinki, a u tej która mnie wyrzuciła po 1 dniu nie miałam nawet szansy pokazać, jak bardzo mi zależy...Najłatwiej jest ocenić kogoś pochopnie....Wydałam 700 zł na agencję a nawet nie wiem, czy znajdzie mi nową, NORMALNĄ rodzinę....Wracam dziś do PL i mam tylko nadzieję, że ta wariatka nie znajdzie nowej au-pair przez agencję, bo dokładnie wszystko przedstawiłam agencji szwajcarskiej, chociaż zdaję sobie sprawę, że pewnie agencja dla pieniędzy zrobi wszystko....nadzieja jednak pozostaje -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
Piotr > 04-02-2012, 12:38
Chyba mialas pech do rodzin,bardzo chamsko z ich strony wyrzucac cie natychmiast.Ja nigdy nie pytalem czy mam cos jeszcze zrobic(a jestes au-pair) a nie 3 w 1.Dobrze ze mialas przyjaciol ktozy ci pomogli.Rodziny czasami sa fatalne nie da sie wytrzymac.
Nie wiem czy ty przed pojechaniem tam ustalilas ze czas wolny robisz co chcesz,zeby tylko wrocic na czas np.odebrac dziecko ze zlobka.Nie moze byc tak ze ktos zarzadza naszym wolnym czasem.Niewolnictwo juz sie dawno skonczylo.Ja nawet nie mowie czy gdzies ide (jestem dorosly)moge wyjsc w piatek wieczorem wrocic w poniedzialek rano nic nie mowiac oni nic nie wiedza gdzie jestem.Jak do nich przyjechalem byla rozmowa,ze jak gdzies wyjde nie bedzie mnie to na 100% wroce na czas.Nie spowiadalem sie rodzica z kazdego wyjscia,a mam to robic obcym ludzia.Przed wyjazdem nalezy wszystko ustalic w innym wypadku jedziemy niemal w ciemno i mozemy sie spodziewac wszystkiego.
Zycze szczescia bo dwie rodziny fatalne jedna za druga to straszny niefart. -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
bossowsky > 04-02-2012, 12:47
hola hola przemądrzałki!
napisałam tylko, że coś tu śmierdzi , a co się snuje w mojej głowie to tylko i wyłącznie moja sprawa.
Oczywiście , że szkoda mi dziewczyny, oczywiście , że współczuję. Ale ta historia jest jak z horroru, dobrze że jej nie zabili.... -
Re: Nigdy więcej Szwajcarii!
EwelinKa24 > 04-02-2012, 12:53
Też nazywam to pechem. Najbardziej jednak boli mnie to, że agencja stoi po stronie rodziny, a nie mojej...Agencja wynajduje różne przeróżne powody dla których nie powinnam była wyjść do sklepu - że niby nowa okolica i powinnam była pójść z hostką (dzieckiem nie jestem i chyba nie muszę z nią chodzić za rączkę)...Czy to jest normalne? Zapłaciłąm agencji duże jak dla mnie pieniądze!Jeżeli w lodówce nie ma nic oprócz jogurcików dla dzieci, kilku bananów, sera, szynki i mrożonek, to chyba normalne, że chciałabym zjeść normalny chleb albo chociaż jogurt....Co do moich ustaleń z rodzinami - w obu przypadkach miałam czas wolny do 13.30, lub 15.00 ( w drugiej rodzinie). Dla mnie czas wolny oznacza czas wolny, a tym bardziej jeżeli hostka sama zachęca mnie do wyjścia, a potem ma do mnie z tego powodu pretensje, to oczywiste jest że to z nią jest coś nie tak...