-
-
Jesteśmy w Ameryce!
gatta > 29-10-2011, 14:01
No dobra, wcale nie jesteśmy, ale od dziś to moja afirmacja
Spędziłam wczoraj cały dzień z gorączką, czytając wasze historie i pomyślałam, że też napiszę, a co!
Pierwszy raz o wyjeździe do Stanów jako au pair pomyślałam kilka lat temu, ale robić jakiś film? Ze mną w roli głównej? Spadajcie na szczaw, nic nie robię!
Pod koniec sierpnia moja mama zauważyła na moim biurku jakąś ulotkę o wolontariacie w USA i zapytała, czy znowu myślę o wyjeździe. To powiedziałam, że tak, mimo że nieNo bo myślałam, że przedłużą mi umowę w mojej dotychczasowej pracy. No ale, stwierdziłam, że jednak kiedy jak nie teraz mam spełniać marzenia o Nowym Jorku (bo musicie wiedzieć, że ja już nie jestem pierwszej świeżości, wkrótce stuknie mi 25 lat). Zatem zarejestrowałam się na stronie APIA, zaczęłam wypełniać internetową aplikację i zadzwoniła do mnie pani Iwona z biura, żeby już to zostawić, ona mi wyśle papiery i umówi z Ewą na rozmowę kwalifikacyjną. Pozbierałam więc w trudach i mękach referencje, formularz medyczny (ach, kilka łez się ulało przez ‘mojąâ€™ przychodniowi lekarkę, szczęśliwie 200 letnia prywatna pani doktor była bardziej skora do pomocy), wyrobi łam nowy paszport (ach te problemy z odciskami palców) i załatwiłam tryliard innych papierności. W tym czasie dowiedziałam się, że nowa pani dyrektor nie chce mnie już widzieć w swoich murach, więc grzecznie podziękowałam za współpracę i stałam się oficjalnie bezrobotna. Co tylko zmobilizowało mnie do napisania pięknego listu do host family i uśmiechania się do kamery, żeby pokazać tym tam w Ameryce, że jestem fajniejsza, niż w rzeczywistości.
Poszłam w końcu z duszą na ramieniu na rozmowę z panią Ewą. Rozmawiając z nią przez telefon, jak przystało na królową autoprezentacji, powiedziałam, że mój angielski jest koszmarny i ja nie wiem, czy to ma sens. No ale pojechałam. Zgubiłam się troszkę (choć E. mieszka 3 przystanki ode mnie) ale po 4 godzinach wyszłam od niej przekonana, że z TAKIM doświadczeniem, to ja sobie będę przebierać w rodzinach.
Nadszedł w końcu dzień, w którym pani Iwona zadzwoniła z informacją, że papiery są w Londynie. Po tygodniu na moim profilu pojawiła się prośba o poprawienie filmiku, bo za sztywna na nim jestem. Wzięłam więc flachę do prawej dłoni, fajkę w usta i pokazałam, że potrafię się wyluzować
Tym sposobem w poniedziałek po południu zobaczyłam upragniony komunikat: Your application is now being circulated to host families! A w środę wieczorem miałam pierwszą rodzinę, która zapragnęła mnie mieć. A kilka godzin później- drugą. -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
gatta > 29-10-2011, 14:20
Pierwsza rodzina.
Przedmieścia Waszyngtonu.
Trzech synów: jeden w collegudrugi 14 lat, trzeci 9
Ona żydówka, on (ojczym) chrześcijanin, ojciec mieszka w pobliżu i „nie są typowym rozwiedzionym małżeństwemâ€. Że niby się przyjaźnią i jest fajnie.
Maja 2 koty i panią, która przychodzi sprzątać w domu. Mój schedule jest fajowy: rano obudzić chłopaków i wypchnąć na przystanek autobusowy, między 2-4 zabrać ich z niego. Po południu albo zawiedź na zajęcia dodatkowe, albo przypilnować żeby odrobili lekcje, poczytali książki itp., a o 6 jestem wolna. Ogromnym plusem jest to, że są w programie od 8 lat, mają 2 dziewczyny, które zdecydowały się zostać u nich 2 lata, jedna wyszła tam za mąż, mieszka w pobliżu i wciąż się przyjaźnią.
Pani matka zadzwoniła do mnie na skype, co było meeeeeeeega stresujące, ale dałam radę. Miałam setki pytań, ona do mnie kilka też. Jedno pytanie musiała mi powtarzać jakieś 10000 razy, a i tak go chyba nie zrozumiałam. Bo dziwne to było. Zapytała się mnie (chyba), jak to możliwe, że ja mówię po angielsku, skoro moi rodzice nie mówią. Wtf?
No ale wszystko miło, powiedziała, że chciałby żebym jeszcze z chłopcami porozmawiała, bo to oni przede wszystkim mają mnie lubić. No i właśnie od tamtej rozmowy (czwartek wieczorem) cisza. Nie wiem, nie wyjdę na natrętną, jak jej mejla napiszę, że jak tam weekend i kiedy mogę z dziećmi pogadać?
W ogóle, to ma chyba jakieś złe doświadczenia z imprezowiczkami, bo już w mejlu zapytała mnie, jak lubię spędzać wolny czas i czy lubię chodzić do klubów. Potem w trakcie rozmowy też o to pytała. I zaznaczała, że oni chcą, żeby au pair była częścią rodziny.
Mają godzinę policyjną- w tygodniu do 11, a w weekendy do 2 jeśli biorę samochód. A jeśli nie, to mogę im się nawet do poniedziałku nie pokazywać na oczy, jeśli mam taki kaprys.
2 rodzina odpadła w przedbiegach, ale pomyślałam, że przynajmniej potrenuję rozmowę. W ogóle koszmar, bo zadzwoniła na komórkę, a jednak znacznie łatwiej jest rozmawiać w zupełnie obcym sobie języku, jak widzisz kogoś.
No ale. Też Waszyngton, tyle, że miasto. Więc bez samochodu. Chłopiec lat 3 i w niedzielę urodziło się dziecko. Przez telefon kobieta była sztywna i nieprzyjemnie mi się z nią rozmawiało.
Rano wysłała mi mejla, że myślała o tym co jej powiedziała, że chyba nie będę się czuła komfortowo z takim maluchem, więc szuka dalej i zniknęła z profilu. Dla mnie bomba.
No i wczoraj dostałam mejla od rodziny z Filadelfii. Ale tez 2 chłopców- 1 i 3 lata. Mamy w weekend pogadać na sype. Ale też mi się nie podoba, bo ja jednak chyba wole trochę większe dzieci, które mogę wysłać do szkoły, przedszkola i mieć trochę czasu dla siebie w ciągu dnia. A nie bawić się w pieluchy.
No, na razie tyle. Będę na bieżąco zdawać relację z frontu. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, komu będzie chciało się czytać. -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
gatta > 29-10-2011, 14:20
A sorry, trzecia rodzina jest z Pensylwanii, nie Filadelfii -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
oczubek > 29-10-2011, 19:03
O matko, ja tak samo stwierdziłam na początku, że nie ma mowy, nie zostanę au pair bo trzeba zrobić filmik. Ale po namyśle zacisnęłam zęby i nakręciłam go, bo w sumie to niska cena za roczny wyjazd do stanów
Bardzo fajnie się czyta Twoja historię i mam nadzieję, że niedługo znajdziesz wymarzoną rodzinę.
Będę trzymać kciuki i czytać ten wątek z zapartym tchem -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
gatta > 30-10-2011, 19:59
No. Rozmowa nr 3 zaliczona. Super było. Serio, dotąd najsympatyczniejsza pogadanka. Z obojgiem hostów, a nawet z na chwilę przy kamerze pojawił się dzieciak. Było na tyle sympatycznie, że aż pomyślałam "a co mi tam! dwoje maluchów może być fajnych i od kilku pracujących sobót nikt nie umarł!". Aż doszłam do pytania "a kiedy szanowni państwo chcieli by mnie widzieć w Filadelfii?" (ta, jednak dobrze za pierwszym razem kojarzyłam) Na co host mam: "za miesiąc". No i zaczęły się schody. Bo ja dopiero 10 listopada mam zamiar oddać moją pracę magisterską (której wciąż nie napisałam), no i obrona, i załatwianie i wyraźnie napisane w aplikacji, że od 11.01. Na co oni, że tak im się spodobałam, że przemyślą to i zastanowią się, czy mogą czekać do stycznia.
Pół nocy nie spałam. Myślałam. I w ogóle. W końcu rano wystosowałam im mejla, że nie jestem na 100% pewna, czy dam rade przez cały rok biegać za dwoma maluszkami i lepiej zrobią nie zawracając sobie mną głowy i poszukają innej dziewczyny. Hostka odpisała bardzo miło, że jest pewna, że poradziłabym sobie, ale mam rację, terminy nam nie grają.
Tym oto sposobem czekam na kolejny match. I wiadomości od pierwszej rodzinki. Może jutro w końcu sama się do nich odezwę.
Ech, niełatwa to jest sprawa. Ale każda kolejna rozmowa jest odrobinę mniej stresująca. Ja ich rozumiem, oni o dziwo mnie też, więc jest spoko. -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
owieczka dolly > 30-10-2011, 22:45
hmm...pierwsza rodzinka wydaje sie najlepsza..starsze dzieci - lepszy poziom jezyka, mniej opieki, do tego maja sprzataczke - male dzieci sa slodkie ale meczace..przy rocznym sie nadzwigasz i oczy dookola glowy..to samo 3 latek..
Ja takie male dzieci od poczatku odrzucalam..zreszta przewaznie rodziny szukaja operek do takich maluchow..
Opieka i odpwiwedzialnosc zdecdowanie wieksza..
ja bym teraz juz nie wziela dziecka ponizej 5 roku zycia..
ale zalezy co kto lubi i z czym ma doswiadczenie.. ja mam z malymi dziecmi..ale dziecko dziecku nie rowne..i obecny podopieczny (4 latek) zdecydowanie nie jest taki fajny jak poprzednie maluchy.. 8) -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
gatta > 31-10-2011, 11:50
Ja wiem, że u pierwszych najlepsze warunki. Tylko, że się nie odzywają. Wciąż są na moim profilu, ale milczą. Chyba w końcu się sama do nich odezwę. Chociaż mam opory. -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
oczubek > 31-10-2011, 12:50
Ja bym się odezwała. Skoro uważasz, że to dla Ciebie najlepsza oferta, to daj im o tym znać! W Polsce mogłoby to być odebrane jako nachalne lub coś w tym stylu, ale w Stanach to jest na porządku dziennym, np. wysyła się CV w jedno miejsce pięć razy, odwiedza się osobiście placówkę firmy - pokazuje się, że Ci naprawdę zależy. Także jestem za przejmowaniem inicjatywy -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
aga1234 > 02-11-2011, 2:10
Cytat:male dzieci sa slodkie ale meczace..przy rocznym sie nadzwigasz i oczy dookola glowy..to samo 3 latek..
Ja takie male dzieci od poczatku odrzucalam..zreszta przewaznie rodziny szukaja operek do takich maluchow..
Opieka i odpwiwedzialnosc zdecdowanie wieksza..
Dziewczyny, małe dzieci nie są takie złe jak się może wydawać, ja się opiekuję bliźniaczkami, 11 miesięcy, są po prostu prze kochane i nigdy bym ich nie zamieniła na starszea musze podkreślić, że NIGDY nie miałam styczności z dziećmi w tym wieku. Nie pyskują, śpią kilka godzin dziennie więc czasu mam więcej niż potrzebuję . A co do poszukiwań, to skoro tak Ci się spodobała rodzinka nr 1, to pisz do nich, pytaj, póki ktoś ci ich zwinie sprzed nosa . -
Re: Jesteśmy w Ameryce!
Agnes > 02-11-2011, 17:29
Cytat:male dzieci sa slodkie ale meczace..przy rocznym sie nadzwigasz i oczy dookola glowy..to samo 3 latek..
Ja takie male dzieci od poczatku odrzucalam..zreszta przewaznie rodziny szukaja operek do takich maluchow..
Opieka i odpwiwedzialnosc zdecdowanie wieksza..
Ja się też nie dokońca zgodzę z tym, moze i większa odpowiedzialność, ale takie dzieci nie mają jeszcze tak bardzo swojego zdania. Do tej pory od większości moich znjomych które są tutaj słyszłam ze mają duze problemy ze starszymi dziećmi. Takim dzieciom cięzej jest coś przetłumaczyć , mają swoje zdanie. A dzieci w Ameryce są naprawdę inaczej wychowywane, są bardziej rozpuszczone. Ja sama obecnie mam 4 letnie trojaczki i daje radeMoze i się troche odzwigam ale mam siłownię za darmo ;p Wiadomo to tez zalezy od tego co się lubi i preferuje i nie można powiedzieć ze wszystkie dzieci powyzej 5 roku są złe, a i moze sie trafić wredny 3 latek ;p To już chyba zalezy od szczęscia. Ale małe dzieci nie są naprawdę złe.