• Options
  • Logowanie
     
  • Rejestracja
     
  • Desktop Style
     

koniec piekla i niesamowitej przygody...

  • Index  

    • forumAuPair.pl - Świat Operek
       
    • Administracja
       
    • Kosz
       
    • koniec piekla i niesamowitej przygody...
       
  • koniec piekla i niesamowitej przygody...
  • koniec piekla i niesamowitej przygody...

    ewelina > 04-07-2003, 5:37

    Wlasnie za miesiac konczy mi sie program. Spedzilam w USA dlugie 11 miesiecy. Te miesiace uzmyslowily mi jak bardzo brakuje mi polskosci. I tak sobie pomyslalam o tych tysiacach dziewczyn ktore zamierzaja tu przyjechac. Niektore z nich zostana, czesc wroci do Polski...

    Dokladnie rok temu bylam niesamowicie podekscytowana. Marzylam calymi dniami o chwili spotkania z moja nowa rodzina, o zobaczeniu tych bajkowych stanow... i przez to poplenilam wiele podstawowych bledow...

    Zaczelo sie od rozmowy telefonicznej. Bardzo zdenerwowana i zarazem podekscytowana bylam wdzieczna ze w koncu ktos do mnie zadzwonil. Zgodzilam sie wiec na prace w weekendy ( oprocz tego jednego wolnego w miesiacu), na zycie bez auta, z powrotami najpozniej o 23.00 kazdego dnia...Myslalam sobie jakos to bedzie. I przylecialam. Juz pierwsze tygodnie uzmyslowily mi ze zycie bez auta albo dzielenie go z host parents to ogromna pomylka. Wiele, wiele tygodni siedzialam w domu bo auta nie mam a znajomi mieszkaja daleko....Zakaz korzystania z intenretu wieczne zaspy w przekletym Bostonie. CIagle snieg nastepnie deszcze przez 7 tygodni.... Tak wygladal moj pobyt. I to tylko dlatego ze nie sluchalam rad innych bylych au pair. ktore mowily mi sto razy .Pamietaj nie bierz rodziny bz auta bo to kaplica, nie Boston bo podla pogoda,zapytaj o internet o lazienke itp.

    To na szczescie koniec mojego pobytu. Jesli jednak choc jedna osoba jedna przyszla au pair przemysli to i zacznie pytac przyszla rodzine to bedzie super.:-)
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    olena > 04-07-2003, 22:01

    Hej!



    Dzięki za Twoje przemy?lenia i cenne rady. Wkrótce wylatuję do USA i rzeczywi?cie jestem podekscytowana tym, co mnie tam czeka. Rodzinka obiecała mi "własny" samochód /choć mieszkaj? na przedmie?ciach/, pokój z łazienk?, o net nie pytałam, ale na pewno maj? w domu, bo pisz? do mnie maile. Z tego co wiem, poprzednia au-pair korzystała z ich komputera. Wkrótce przekonam się, jak będzie mi u nich... Jednak nie jestem "zachwycona" USA i z opowiadań co nieco wiem o Amerykanach. Mam nadzieję, że obecne nastawienie do całego wyjazdu pozwoli mi unikn?ć "szoku" i rozgoryczenia.



    Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie tych, którzy wybieraj? się wkrótce do USA, b?dź też wracaj? do Polski...



    Olena
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    MEGI > 11-07-2003, 8:57

    Oj Ja Ciebie calkowicie rozumiem,dla mnie ten program to calkowita porazka i nie wiem jak w ogole dalam sie na to namowic.Ja co prawda wciaz jeszcze tu jestem ,ale chyba niedlugo wroce do Polski.

    Zmienialam juz raz rodzine i teraz wiem,ze to nawet od rodziny nie zalezy...nop moze w malym procencie,ale ogolnie ten program to jedno wielkie wykorzystanie dziewczyn ktore sa spragnione przezyc cos nowego i zobaczyc te niby "cudowne miejsca" .

    W rezultacie wracamy bez kasy,bo nie da rady odlozyc czegos ze 140 dolcow tygodniowo,za duzo jest innych wydatkow.Poza tym nigdy nie bedziemy "czlonkami rodziny"-o czym tak nas zapewniaja rodziny.Jeszcze sie nie spotkalam z au pair ktora by to stwierdzila.

    Jestam teraz w dobrej rodzince,mam samochod do dyspozycji,ale jest pelno problemow ktorych nie da sie uniknac,Oni zawsze beda od Nas oczekiwac a sami nic z siebie nie dawac,bo mysla,ze robia nam wielka przysloge,ze w ogole tu jestesmy.

    Wlasnie na tym polega ten program...zreszta to cala historia
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    MADZIA:) > 12-07-2003, 3:43

    Czesc Megi! A gdzie dokladnie jestes?

    Pozdrawiam
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    maggie > 14-07-2003, 19:06

    hej zgadzam sie z megi ze aupair to wykorzystywanie dziewczyn,musimy z siebie dawac wszystko,ciagle sie przystosowywac a gdzie wzajemna tolerancja przeciez my tez mamy swoje zasady,prawo do wlasnego zdania,ja wlasnie zmieniam rodz,zostaje z obecna jeszcze trzy tyg chociaz plakac mi sie chce jak o tym pomysle,ale poprosili mnie o to -co bylo dziwne-a ja nie chce robic zlej opini polkom a co ma w zamian glupie komentarze od hostow a jak ja cos odpowiem to wrzeszcza ze jestem nigrzeczna kusi mnie zeby zabrac walizke i sobie odejsc nawet teraz...pozdroweczki
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    Gość > 15-07-2003, 4:22

    Czesc

    Przepraszam,ze tak dlugo nie pisalam,ale mialam duzo na glowie ostatnio.Jestem w Illinois a Wy???

    Jezeli chcecie pogadac tomozecie zadzwonic 8475668251

    Maggie trzymaj sie,ja juz to przeszlam,na szczescie zostalam z byla rodzinka tylko tydzien,ale wiem jakie to uczucie patrzec dalej na te znienawidzone mordy!!!!!!!

    Gdybym tylko miala pieniadze to z checia bym juz wrocila do Polski....

    Bo rodziny mi sie juz drugi raz zmieniac nie chce ,zreszta i tak wiem ,ze z kazda nastepna bedzie tak samo.
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    basia_24 > 15-07-2003, 9:27

    hej Ewelina. Zgadzam sie z Toba, ze trzeba byc rozsadnym przy wyborze rodziny i nie lapac pierwszej ktora do nas zadzwoni. Wiadomo, ze na poczatku to sa wielkie emocje i stres, ale trzeba zachowac zimna krew i choc troche zgrac sie z rodzina, byc do nich podobnym, lubic to co oni. Jak ktos nie lubi malych miast, to niech nie laduje sie w rodzine, ktora mieszka w malym miescie. Ja tez juz koncze moj rok Jestem zadowolona z wyjazdu, moze troche zawiedziona, ze moj angielski ciagle nie jest perfekt(dookola "nasi", internet, telefony). Bylo wesolo-jak dla mnie taki dodatkowy rok studiow, bo wyjechalam zaraz po obronie. Szczerze mowiac gdyby nie dziewczyny z ktorymi sie zaprzyjaznilam (Polki oczywiscie), to ze mieszkam w Cambridge(polecam ), rodzina (ktora daje mi duzo swobody, jest hojna i inteligentna, jak na rodzine amerykanska :wink: ), wsparcie psychiczne z Polski (nie jest latwo byc w obcym kulturowo miejscu, wsrod ludzi ktorzy wymagaja, zebys zawsze miala dobry humor, z dzieciakami ktore sa tak rozpieszczone, ze rece opadaja........z chwilam tesknoty za tymi, ktorych kochasz..., bez przyjaciol i bliskich z Polki, ktorzy szanuja Cie i rozumieja bez slow).

    Ewelina-jak mozesz pisac o Bostonie w takich negatywach? Przyznam, ze zima w tym roku byla zima mojego zycia, snieg, zimno, no i byla dluuuga, ale w Bostonie nawet zima nie mozna sie nudzic. Gdybym miala raz jeszcze wybierac miejsce rocznego pobytu to wlasnie Boston lub San Francisco(to wiem z opowiesci). Po tej zimie to chyba to drugie :wink:

    Nie wiem skad w Tobie takie podejscie?

    Jedno jest pewne przyszle Au Pairki-nie jest lekko wytrwac przez ten rok (jestem najszczesliwsza osoba, ze za niedlugo juz koniec). Plusy to to, ze jestem silniejsza psychicznie, bardziej pewna siebie, angielski sie poprawil, mam nowych przyjaciol, duzo zwiedzilam...........minusow tez jest lista (ale zostana tylko te mile wspomnienia-oby)
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    basia_24 > 15-07-2003, 9:37

    hej Ewelina. Zgadzam sie z Toba, ze trzeba byc rozsadnym przy wyborze rodziny i nie lapac pierwszej ktora do nas zadzwoni. Wiadomo, ze na poczatku to sa wielkie emocje i stres, ale trzeba zachowac zimna krew i choc troche zgrac sie z rodzina, byc do nich podobnym, lubic to co oni. Jak ktos nie lubi malych miast, to niech nie laduje sie w rodzine, ktora mieszka w malym miescie. Ja tez juz koncze moj rok Jestem zadowolona z wyjazdu, moze troche zawiedziona, ze moj angielski ciagle nie jest perfekt(dookola "nasi", internet, telefony). Bylo wesolo-jak dla mnie taki dodatkowy rok studiow, bo wyjechalam zaraz po obronie. Szczerze mowiac gdyby nie dziewczyny z ktorymi sie zaprzyjaznilam (Polki oczywiscie), to ze mieszkam w Cambridge(polecam ), rodzina (ktora daje mi duzo swobody, jest hojna i inteligentna, jak na rodzine amerykanska :wink: ), wsparcie psychiczne z Polski (nie jest latwo byc w obcym kulturowo miejscu, wsrod ludzi ktorzy wymagaja, zebys zawsze miala dobry humor, z dzieciakami ktore sa tak rozpieszczone, ze rece opadaja........z chwilam tesknoty za tymi, ktorych kochasz..., bez przyjaciol i bliskich z Polki, ktorzy szanuja Cie i rozumieja bez slow).

    Ewelina-jak mozesz pisac o Bostonie w takich negatywach? Przyznam, ze zima w tym roku byla zima mojego zycia, snieg, zimno, no i byla dluuuga, ale w Bostonie nawet zima nie mozna sie nudzic. Gdybym miala raz jeszcze wybierac miejsce rocznego pobytu to wlasnie Boston lub San Francisco(to wiem z opowiesci). Po tej zimie to chyba to drugie :wink:

    Nie wiem skad w Tobie takie podejscie?

    Jedno jest pewne przyszle Au Pairki-nie jest lekko wytrwac przez ten rok (jestem najszczesliwsza osoba, ze za niedlugo juz koniec). Plusy to to, ze jestem silniejsza psychicznie, bardziej pewna siebie, angielski sie poprawil, mam nowych przyjaciol, duzo zwiedzilam...........minusow tez jest lista (ale zostana tylko te mile wspomnienia-oby)
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    Crazy222 > 18-07-2003, 9:14

    Usmiecham sie pod nosem czytajac to... Ja tez koncze swoj rok w Stanach. Pozostalo mi dokladnie 20 dni ! Ktoras z was wraca moze 7 sierpnia przez Londyn do Polski ? Moze spotkamy sie w samolocie. ;p

    Pozdrawam chicagowskie AuPairki! <--wlasnie stamtad wrocilam - super miasto



    CrazyAuPair



    Marta , FL
  • Re: koniec piekla i niesamowitej przygody...

    ivaa > 23-07-2003, 16:11

    po przeczytaniu waszych postów "trochę" sie przeraziłam!

    odezwały się do mnie niedawno dwie rodzinki, jedna z Chicago a druga z San Francisco, jedna-2 dzieci, druga 3-dzieci, łazienka samochód i net jest. obydwie sympatyczne. i teraz pytanie, co dalej. sk?d mam wiedzieć, na ile to s? normalni ludzie!?!? co zrobić o co zapytać, żeby się choć trochę zorientować????? pomocy!
  • Starszy wątek Nowszy wątek
  • Następna