-
-
pierwszy dzień u rodziny
galileona > 02-07-2010, 14:08
ten temat prawdopodobnie dotyczy każdej/ego z obecnych na tym forum. prawdopodobnie część z Was jest już po, część bardzo bardzo przed, a jeszcze inni, jak ja czy Kajka bardzo bardzo blisko tego dnia.
to jest część bycia au pair której obawiam się najbardziej- co się stanie jak ich zobaczę w hotelu, jak oni/ ja się przywitamy, jak zareagują dzieci, hości, jak będzie wyglądała jazda autem do domu (pełna ciszy czy tandetnych pytań o pogodę?), iiii co potem? no bo co potem?
może niepotrzebnie się tym martwię, ale myślę, ze nie jestem w tym osamotniona. więc może zrzucajmy tu swoje lęki, gromadźmy porady (od tych, którzy już "po"), doświadczenia. łączmy się w bólu dziewczęta! -
Re: pierwszy dzień u rodziny
89dzoana89 > 02-07-2010, 14:34
Oj ja pamietam ten dzien jakby to bylo wczoraj...moj pierwszy wyjazd do UK jako au pair w sierpniu 2009 roku...pierwszy lot samolotem, pierwszy pobyt za granica, masakryczna bariera jezykowa i lek ze nie rozpoznam ich na lotnisku
Jednak rozpoznalam ( dzieci a nie hostke) podeszlam do nich, hostka usmiechnieta, przytulila mnie, potem powitanie z dzieciakami ( starszy tez mnie usciskal). Zapytala jak lot minal itp, potem droga do samochodu a w samochodzie to sie wiecej usmiechalam niz mowilamoni gadali miedzy soba, ja siedzialam z tylu to cos tam z dziecmi rozmawialam i jakos przezylam Po przyjezdzie do domu, pokazali mi caly dom, poweidfzieli zebym czula sie jak u siebie i jesli mi czegos trzeba to mam powiedziec. POkazali mi moj pokoj i dali czas na odpoczynek i rozpakowanie sie;P Powiem Wam jedno...nie muslcie o tym duzo, nie obawiajcie sie, nie stresujcie Po prostu badzcie soba, usmiechajcie sie itp Oni rozumieja ze mozemy byc zdenerwowane, w obcym kraju, z obcymi ludzmi :mrgreen: :mrgreen:
CHILL OUT GIRLS :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: -
Re: pierwszy dzień u rodziny
dosiunia > 02-07-2010, 17:03
Ta mialam to samo, pierwzsze operkowanie, lot samolotem i pierwszy tak dluugi wyjazd za grance, bez nikogo! Do tego opózniony lot ;/ na lotnisku bylam ok 1 w nocy, hostka mnie poznala a ja ja, wiec bez problemu, przytulila mnie a mi sie tak nogi trzesly... pamietam. Bariera jezykowa masakra!! Ona duzo mowila w samochodzie, a ja malo, nieskladnymi zdaniami itd, o swoich oczekiwaniach o rodzinie mojej i ona o swojej i ze jak cos bede miala robic pod presja to mam od razu mowic! Zjechalim pod dom xd noc, padalo oczywiscie, ale wszystko ladnie oswietlone jak w bajce... dom, w nocy ladny, inaczej sobie to wyobrazalam, ale podobalo mi sie. Wszystko zobaczylam nast dnia, stres na maxa ( nudnosci, nic nie jadlam i ciagle mowilam ze wracam, az sie poryczalam chyba 2 czy 3 dnia przy hostce...) Byla to ladna niedziela, hostka pokazywala mi gdzie ubrania, gdzie co jest, obwiozla po miescie, przedstawila sasiadom, poznalam operke z naprzeciwka, ktorej juz nie ma, a nowa nie przyszla sie przywitac, Sarah najstarsza czytala mi ksiazke i jakos zlecialo... prawie zwymiotowalam przy lunchu xd to byly czasystres mnie tydzien prawie trzymal xd ale dalam rade!! -
Re: pierwszy dzień u rodziny
bziobzina > 04-07-2010, 12:06
dziewczyny, czy z reguły tak jest, że rodziny dają od razu po przyjeździe pierwsze kieszonkowe, czy po tygodniu przepracowanym?;> -
Re: pierwszy dzień u rodziny
dosiunia > 04-07-2010, 12:15
Po tygodnie niestety, takze swoje trzeba miec na wszelki wypadek ;p -
Re: pierwszy dzień u rodziny
malaika > 04-07-2010, 12:16
zdecydowanie po przepracowanym tygodniu -
Re: pierwszy dzień u rodziny
marika299 > 04-07-2010, 13:28
ja bede wyjatkiem- mi daja z gory za miesiac -
Re: pierwszy dzień u rodziny
bziobzina > 04-07-2010, 20:52
Marika szczęściaromoże mi też się poszczęści, bo z funtami krucho oj krucho;d -
Re: pierwszy dzień u rodziny
moniamj > 04-07-2010, 21:41
galileo swietny temat mi w sumie zostało jeszcze 50 dni ale już rozmyslam jak to będzie 8O
jak zareaguja dzieci ( dla nich to też będzie nowa sytuacja) hmmm no i co w aucie, niezręczna cisza juz na samą mysl sie denerwuje. Ale tak jak już ktos wczesniej napisal chyba im wiecej o tym rozmyslamy tym gorzej, usmiech, pozytywne nastawienie i bycie soba to chyba podstawa
Nie jesteś sama w swoich obawach -
Re: pierwszy dzień u rodziny
Metallinka > 04-07-2010, 22:03
U mnie pierwszy dzień był na luzie, ale szybko padłam... 4 godziny jazdy z Galway do Mallow, ja pierdzielę... A teraz jestem po obiedzie u dziadków... O masakro!