-
-
AuPair-samotnosc,przygoda,szkola zycia.
Crazy222 > 07-05-2003, 21:18
Juz niedlugo bede mogla powiedziec"Bylam AuPair". Ostatnie trzy miesiace , pozniej znof polska rzeczywistosc. Caly czas mysle o jakims podsumowaniu tego, co osiagnelam, czego nie zobilam, czy zdecydowalambym sie na to jeszcze raz, mogac cofnac czas. Bedac AuPair duzo sie mysli! Jest to swietna rzecz dla ludzi ,ktorym konczy sie jakis rozdzial w zyciu i nadchodzi czas na otwarcie nastepnego etapu...nie wiadomo ktora sciezke wybrac,gdzie skrecic, czemu sie poswiecic. Wyjazd AuPair ksztaltuje charakter .Jest to rok (mowie o Stanach jako uczestniczka programu AuPairInAmerica) kiedy mamy mozliwosc poznac siebie sama jak nigdy dotad. Ekstremalne sytuacje, kiedy mozemy liczyc tylko i wylacznie na siebie sa doskonala szkola zycia! Swiat jest okrutny, a dzieki wyjazdowi AuPair stajemy sie twarde i duzo bardziej odporne.
Kurce,tak patrze na to co napisalam..brzmi to jak jakas reklama telewizyjna..nie, to nie tak mialo byc...
AuPair to bardzo,bardzo wazna decyzja w naszym zyciu! Wiec lepiej niech kazda(kazdy???) z was sie zastanowi milion razy przed podjecie ostatecznej decyzji. Mowie o ksztaltowaniu charakteru..brzmi dumnie. Tylko czy akurat Ty jestes wstanie tak sie poswiecic? Jest to w duzej mierze rezygnacja z dotychczasowego spokoju duszy... Wyjezdzacie z domku, gdzie mialyscie ciepelko,obiadki gotowane przez mamusie i notatnik z telefonami do przyjaciol, ktorzy bez chwili zastanowienia przyjechali by do Ciebie w razie potrzeby.Przyjezdzacie do domu , gdzie czeka na was dziwnie pachnace lozko, wielkie okno bez zaslon i kartka na stole "Plase, be downstairs tommorow at 5.30 a.m". Opowiem wam co przydazylo mi sie kilka tygodni temu, a co idelanie obrazuje to o czym mowie. Sobota- moja dzien wolny.Po calym tygodniu przebywania z maluchami wkoncu wyrwalam sie z domu.Jade do polskiego sklepu kupic polski ciemny chleb z ziarenkami (o zgrozo-->amerykanski dmuchany chleb tostowy jest paskuuuudny).Staje na swiatlach i nagle, gasnie mi silnik w samochodzie. Probuje zapalic-nic.Stoje na srodkowym pasie na ruchliwej trzypasmowej ulicy.Wszyscy wkolo trabia, bo swiatla zdazyly sie juz zmienic na zielone.Jakis uprzejmy pan wyszedl ze swojego samochodu i spytal czy nie potrzebuje pomocy.Pomogl mi zepchnac samochod na pobocze, po czym bez slowa sie zmyl.Stoje sobie tak i probuje dodzwonic sie z telefonu komorkowego do mojej host mamy. Po godzinie bezskutecznych prob postanawiam zrobic cos na wlasna reke.Mysle "zadzwonie do jakiegos znajomego zeby mi pomogl...". Jasne.Patrze w ksiazke telefoniczna i.... widnieje tam kilka imion, ale napewno nie sa to osoby do ktorych moglabym zadzwonic w razie takiej awarii.Zatrzymuje sie jakas amerykanka,widzac lzy w moich oczach i pyta co sie stalo.Mowie , ze samochodl zdechl.ona na to: "No to niech Pani zadzwoni do meza,nazeczonego,czy kogos z rodziny". Mozecie sobie wyobrazic jak sie w tym momencie pczulam.Wybuchnelam takim ogromnym placzem! Kobieta patrzylam na mnie jak na ufola! W rezultacie wszystko skonczylo sie dobrze , ale uwierzcie mi- takich sytuacji mozecie sie spodziewac i choc teraz moze wam sie to wydawac smieszne , w danej chwili jest okropne! Na marginesie-moja host mama przez kolejne dwa tygodnie nie chciala ze man rozmawiac, bo musiala wydac na naprawe samochodu 3 tys $ (nie byla to w zadnym wypadku moja wina!!). ..bez komentarza...
Po 9 miesiacach w Stanach... duzo swobodniej czuje sie z angielskim- to napewno! Zawsze lubiam ten jezyk,ale nigdy nie mialam szansy sprawdzenia sie w srodowisku ang-jezycznym. Tak sobie mysle...jest duzo dziewczyn , ktore jada jako AuPair do no Chicago.Czy warto? moj chlopak byl ostatnio w Chicago dwa tyg - po angielksu musial sie porozumiec tylko i wylacznie na lotnisku! W Chicago jest niesamowita ilosc Polakow, nawet ulice maja polskie nazwy! Uwiercie mi, ze jesli jedziecie do takiego miejsca, nie ma szans na to zebyscie podszlifowaly swoj angielksi.Zawsze bedzie was ciagnac do rodakof, co jest ronoznaczne z duzo zadszym uzywaniem jez ang. Pomyslcie zanim zdecydujecie sie pojechac do takiego miejsca jak Chicago,albo co gorsza do rodziny , w ktorej jedno (lub nawet obije?) z rodzicow jest Polakiem.
Wiecie co dziewczyny, moglabym pisac i pisac i pisac... az do zachodu slonca. jednak moze na dzis skonczePrzesylam super gorace buziaki dla wszystkich odwiedzajacych forum! To miedzyinnymi dzieki wasszym opowiescia i rada jakos przezylam ostatnie 9 miesiecy i sie nie poddalam.! Dalyscie mi duuuzo sily!
muaaaah
CrazyAuPair
Marta -
Re: AuPair-samotnosc,przygoda,szkola zycia.
olga > 07-05-2003, 23:32
Crazy222 - dzieki za podzielenie sie swoimi przemysleniamiChociaz ja dopiero pojade jako au pair, to juz teraz mysle o tego typu wyjazdach mniej wiecej to samo co Ty. Fakt - jest to dla ludzi, gotowych podjac niemale ryzyko (z mojego otoczenia wszyscy sa pelni podziwu dla mojej decyzji, ba - nawet odwagi). Z okresleniem, ze "au pair to prawdziwa szkola zycia" trafilas w dziesiatke. Jednak mysle, ze warto - wyjezdzaja osoby mlode, ktore maja przedsmak samodzielnosci, ktora przeciez za kilka lat ich czeka.
Zycze Ci powodzenia w ciagu tych ostatnich 3 miesiecy. Pozdrawiam -
Re: AuPair-samotnosc,przygoda,szkola zycia.
Siwa > 08-05-2003, 7:10
Hey Crazy,
(prawie) ze wszytskim sie zgodze...szczegolnie z tymi "przyjaciolmi" to wszytsko prawda....sama jestem tu juz ponad 6 miesiecy... i coraz czesciej zastanawiam sie "ktora sciezke wybrac"...
Co do Chicago-wlasnie tu jestem-to jest prawda-ze jest tu ogromna ilosc polakow-ale nie koniecznie trzeba miec z nimi stycznosc-ja na szczescie jestem w rodzinie amerykanskiej-co jest korzyscia dla mojego jezyka napewno!!!
Pamietam jak przed moim wyjazdem pisalysmy maile-jak opisywalas mi wszystko a to wydawalo mi sie takie obce,dalekie... a teraz :?: :?: :?:
Tyle czasu juz minelo....
Gorace pozdrowienia...
Odezwij sie czasem na maila(<a href="mailto:enjoter@o2.pl">enjoter@o2.pl</a>)
pa -
Re: AuPair-samotnosc,przygoda,szkola zycia.
AniaTe > 08-05-2003, 21:45
Kiedy wyjezdzalam jako au pair tez wszyscy moi znajomi mowili mi, ze jestem strasznie odwazna. Ja jednak nie wiedzialam za bardzo o czym oni w ogole mowia... Teraz juz wiem. Nie da sie tego w zaden sposob opisac. Nikt nie zrozumie tego, co przezywa au pair lepiej niz inna au pair.
I pomimo tego, ze jestem z siebie teraz bardzo dumna, ze przeszlam, przez co przeszlam, wiedzac co mnie czeka nie zdecydowalabym sie na jeszcze jeden taki krok. Moje au pair-owanie konczy sie w czerwcu i jestem niezmiernie szczesliwa, ze wracam do Polski. Mam juz dosyc szwedania sie po swiecie. Chce wrocic tam, gdzie jest moje miejsce.
slowo "Polska" znaczy juz dla mnie zupelnie co innego niz przed rokiem.
I zgodze sie ze au pair to szkola zycia, ale dodam jeszcze jedno: Au pair to szkola patriotyzmu.
Ale podniosle napisalam 8) Ale jestem pewna, ze dziewczyny, ktore sa au pair wiedza, co mialam na mysli...;-)