• Options
  • Logowanie
     
  • Rejestracja
     
  • Desktop Style
     

Światowe życie FutureAuPair

  • Index  

    • forumAuPair.pl - Świat Operek
       
    • Ogólnie o programie Au Pair
       
    • Historie życiowe
       
    • Światowe życie FutureAuPair
       
  • Światowe życie FutureAuPair
  • Światowe życie FutureAuPair

    FutureAuPair > 05-04-2007, 1:26

    Długo dorastałam do decyzji o założeniu tutaj swojej historii. Conajmniej o 1.5 roku za długo. Ale w końcu po kilku rozpoczętych i wykasowanych blogach stwierdzam: czas zabrać się poż?dnie do roboty Szczegóły mojej pierwszej operskiej przygody niedługo na zawsze pokryj? pajęczyny zapomnienia, szkoda byłoby gdyby to samo stało się z przygod? numer 2 (coprawda jeszcze nie rozpoczęt?, ale juz planowan?).



    Na forum jestem od dłuższego czsu, ale na pewno większo?ć z Was mnie nie zna, bo jestem raczej biernym czytaczem niż aktywnym wypowiadaczem. Może więc na dobry pocz?tek streszczę moj? operska karierę.

    Jak to się mówi: do trzech razy sztuka.



    Podej?cie numer 1:

    Zawsze wiedziałam, że w Polsce nie zagrzeję miejsca na dłużej. Wierzę,że gdzie? tam, jeszcze nie do końca wiem gdzie, czeka na mnie fajne życie. Nie wiem jak dokładnie będzie wygl?dać, ale wiem , że będzie super Podobno jako 5-latka twierdziłam,że jak urosnę to wyjadę do "Holiłudu". Do "Holiłudu" nie wyjechałam, ale za to jako naiwna i nie do końca dojrzała 19-latka, ?wieżo po maturze, spakowałam walizki i dnia (chyba) 8.09.2001 stanęłam na duńskiej ziemi. 11.09.2001 byłam już z powrotem w domu. Zaryzykuję stwierdzenie,że był to chyba najkrótszy wyjazd jako aupair :oops: i chyba powinien znaleźć się w księdzie Guinessa. Szkoda,że wcze?niej się tym nie zajęłam, bo teraz miałabym na swoim koncie jakis rekord, a tak mam tylko kr?ż?cy w rodzinie dowcip: "Pojechała Ewa do Kopenhagi"...



    Na pewno nie była to najlepsza decyzja jak? podjęłam (nie pierwsza zreszt? i nie ostatnia). Po powrocie było już za późno na studia, prace dorywcze raz były, a raz nie i ogólnie przebimbałam sobie cały następny rok. Do dzi? mi wstyd...Ale z drugiej strony wierzę,że nic nie dzieje się bez przyczyny i widocznie tak wła?nie miało się stać,a każda pomyłka czego? uczy....



    Podej?cie numer 2:

    Później przyszły studia. Anglistyka. Pierwszy rok super. Później zaczęło mi się trochę nudzić, jeszcze później zaczęłam się powoli dusić na uczelni, aż w końcu po zdaniu licencjata, spakowałam walizki i dnia 29.08.2005 stanęłam na kolejnej obcej ziemi - tym razem belgijskiej. I tym razem zostałam tam na rok. i był to najlepszy rok w moim życiu. Zaraz na pewno znajd? się sceptycy twierdz?cy, że operowanie to zawsze mordęga, ale ja spędziłam w Belgii poprostu dłuuugie wakacje.

    Mieszkałam na przedmie?ciach Antwerpii, cudownego klimatycznego miasta. Rodzinka ?wietna: dwójka dzieciaków: 8-lenia Camille i 6-leni Harry (zbaczaj?c z tematu: za kilka lat będzie łamał wszystkie niewie?cie serca swoimi wielkimi br?zowymi oczętami i najdłuższymi na?wiecie rzęsami. Je?li w końcu zdecyduję się na fotolog,to pochwalę się z jakim facetem mieszkałam pod jednym dachem ) Harry'ego uwielbiałam od pocz?tku. Z Camille nie było tak łatwo. 8-latka, wygl?dała na 15 lat a zachowywała się na 28. Charakterek miała. A że ja również jestem twarda sztuka, to miałysmy spięcia. Czasem modliłam się,żeby nie wygadała matce o naszych kłótniach. Do dzis nie wiem czy skarżyła się czy nie, w każdym razie je?li nawt tak ,to Kate- hostka- nigdy nie zdradziła, że wie. Równa była z niej babka. Obala mit,że hostka w domu to najgorsze co może sie trafić. Pracowała dorywczo, w większo?ci w domu. A kiedy nie pracowała, pisała swoja powie?ć zycia. A oprócz tego była ?wietna mam? (co na zachodzie wcale nie jest takie oczywiste). Co rano budziła dzieciaki, robiła ?niadanie, zabierała do szkoły... A ja w tym czasie smacznie spałam. Z reguły wstawałam o 9, w ci?gu roku zdarzyło się tylko chyba ze 3 razy, że to ja zabierałam dzieciaki do szkoły. Rano wstawiałam pranie, pakowałam naczynia do zmywarki i fruu na kurs holenderskiego. Raz na dwa tygodnie robiłam prasowanie, raz w tygodniu sprz?tałam- oczywi?cie za dodatkow? kasę( prasowanie i sprz?tanie zasługuj? na oddzielny opis, bo z czyms takim wcze?niej sie nie spotkałam, więc to innym razem), ale w zasadzie z reguły do 15:00 byłam wolna. Później odbierałam dzieciaki ze szkoły, jedli?my we czwórkę podwieczorek, później kate zabierała Harry'ego na balet czy piłkę nozn?, ja Camille na muzykę, balet,pływanie,gre na flecie itd., wieczorem robiły?my razem kolację i tyle. Kiedy Steve-host-wracał do domu (w zasadzie się z nim nie widywałam), zabierali dzieci na górę,myli,czytali ksi?zki i robili wszystko to co normalni rodzice powinni robić. A ja byłam wolna (oczywi?cie z wyj?tkiem okazjonalnych babysittingów)...Dom był duży (stary i trochę przerażaj?cy - przypis autorki ), więc miałam swoj? własn? czę?c domu: sypialnia,salonik z kominkiem, którego nigdy nie używałam, łazienka i mnóstwo prywatno?ci.



    Wieczorami czasmi udało się złapać jakis dodatkowy babysitting u s?siadów, albo znajomych Kate. Ale z reguły siedziałam w domu(oczywi?cie gdzie? w necie!) , bo niestety autobusy do Antwerpii wieczorem jeździły rzadko,a wracały jeszcze rzadziej. Ale w Brasschaat też były fajne kafejki,puby,piękny park więc nie było źle. A poza tym w miasteczku tuż obok mieszkała moja najlepsza psiapsióła. Wyjechałysmy w zasadzie w tym samym czasie. ona dwa tygodnie wcze?niej do przyjaciółki Kate (trójka dzieciaków koszmarków :twisted: i ho?ci niezbyt przykładaj?cy się do roli rodziców. Tylko chodz?ca cierpliwo?ć jak Magda mogła wytrzymać tam rok. Ja trzasnęłabym im drzwiami po tygodniu). Strasznie się cieszę,że j? tam miałam. Wiadomo, nawet mieszkaj?c z najfajniejsz? rodzin?, zawsze zdarzaj? się mniejsze lub większe dołki,a wtedy dobrze mieć kilka kilometrów od siebie jak?? cz?stkę domu



    Weekendy miałam wolne. A wtedy oczywi?cie shopping w Antwerpii, kino, puby, czasmi jaki? klub, sporo zwiedzania (Belgia jest swietn? baz? wypadow?- wszędzie blisko). Z dodatkowym sprz?taniem i babysittingami miesięcznie miałam 500-550 euro więc troszkę się szalało. Teraz żałuje,że tyle kasy poszło na bzdury, jakie? ciuchy,których nie nosze,jedzenie, od którego tylko kilka centymetrów tam gdzie nie trzeba przybyło. .. Nic nie zaoszczędziłam :? ,ale za to spędziłam fajny, relaksuj?cy rok. A Bykowi ceni?cemu przyziemne przyjemno?ci i odrobinę luksusu, było to bardzo potrzebne



    Trzeci wyjazd będzie już bardziej przemy?lany,troszkę zmieniłam swoje priorytety. Ale o tym następnym razem. Je?li oczywi?cie kto? chce to czytać :?:
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    Gość > 05-04-2007, 9:54

    Oczywiscie, ze chcemy

    Zwlaszcza, ze fajnie piszesz. Widze troche podobienstw ze mna. Mordega jako au pair? Zalezy od klimatu, jaki rodzina zafunduje. Moja w Finlandii byla/jest dla mnie jak rodzina wlasna, w grafiku co prawda mialam wiecej do roboty niz ty tam, bo host byl w USA, wiec mialam jakby tylko jednego rodzica, ktory to pracowal bardzo dlugo, nawet jak byl w domu, ale mimo wszystko wspominam pobyt bardzo udanie.



    Najkrotszy operski pobyt? To ja jestem tak jakos za Toba, bo pierwszy raz przylecialam do Szwecji 3.01.2006 w nocy, a w PL z powrotem bylam 8.01.2006 wieczorem - ale rodzina zaplacila mi wtedy... 700€ (za 2 miesiace z gory) wiec... jak dla mnie to wcale nie powod do narzekania. Pisalam zreszta to w mojej historii - za kase kupilam cyfrowke, a do Szwecji wrocilam 2 tygodnie pozniej i tak jestem sobie do tej pory



    Pisz pisz. A gdzie teraz sie wybierasz, na ile (tak na oko)?
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    oliwka911gt > 05-04-2007, 18:29

    w koncu temat mi sie otowrzyl. nie zaluj ze nic nie zaoszczedzilas. to co przezylas to twoje i nikt ci tego nie zabierze. kto wie czy kiedys bedziesz miala szanse jeszcze to wszytko przezyc?? pisz gdzie sie tym razem wybierasz??
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    MLODY-AU-PAIR > 05-04-2007, 19:41

    MMM fajnie sie to czyta a ja teraz jak glupi czekam z kolacja na Hosta a nie zarzyczl sobie mnie poinformowac ze przyjedzie wczesniej !!!! Bosze ja chce zmienic rodzinke !!!
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    FutureAuPair > 05-04-2007, 23:30

    No proszę, okazuje się,że kto? przeczytał moje wypociny



    Emi, przeczytałam kiedy? twoj? historię, czasmi zerkam na flogi i podobieństw widzę więcej



    Ok, czas na ci?g dalszy.



    Belgia na pocz?tku zrobiła na mnie fatalne wrażenie. Dlaczego tu jest tak czysto? Dlaczego czuję się bezpiecznie wracaj?c o północy do domu na rowerku? Dlaczego ci ludzie ci?gle się usmiechaj?? Dlaczego skoro jest ograniczenie 50km/h to jad? 50 km/h? Dlaczego maj? tyle ?wi?t? I przede wszystkim :dlaczego laski nosz? kozaki w sierpniu? (jaki? czas później przyszło jeszcze większe zaskoczenie: dlaczego nosz? sandałki zim???) Wszystko było przeciwieństwem życai w Polsce i wydawało mi się baaardzo podejrzane. Tricky...very tricky (Jakby powiedziała Bridget Jones )

    Ale pierwsze miesi?ce minęły i to co wcze?niej mnie denerwowało, zaczęłam uważać za najnormalniejsz? rzecz na ?wiecie. I z kolei powroty do Polski były dla mnie szokiem. Dlaczego już o 6 rano stoj? kolejki pod monopolowym? Dlaczego wszyscy ubieraj? się na szaro? Dlaczego nikt nie przepuszcza pieszych na przej?ciach? I dlaczego muszę wracać w nocy po imprezie z gazem w jednej ręce i komórk? z wybranym 112 w drugiej?

    Tak więc mimo całej tęsknoty za rodzink?, psem i znajomymi odliczałam dni do powrotu do Belgii. Planowałam zostać tam na dłużej, może zacz?ć jakie? studia, ale ostatecznie stwierdziłam,że bez znajomo?ci holenderskiego, którego ciężko nauczyc się mieszkaj?c z Anglikami, i bez dostatecznych funduszy na studia nie mam co liczyć. No i wróciłam...



    Zaczęłam studiować wymarzone dziennikarstwo i załapałam pracę lektora angielskiego... w przedszkolach. Normalnie ironia, bo matk? polk? kochaj?c? wszystkie dzieci ?wiata to ja nie jestem i zawsze twierdziłam, że co jak co, ale uczyc to ja nie będę (oczywi?cie operowania w planach tez nie miałam). Pracy od pocz?tku nie znosiłam. Nie nadaje sie do tego i tyle. Jestem typem nauczyciela powracaj?cego w najgorszych sennych koszmarach nawet 20 lat później :twisted:

    Studia również okazały się pomyłk?. Dobrym dziennikarzem mozna być nawet bez studiów dziennikarskich, a bardziej nudnego kierunku chyba nie ma. Zawiodłam się na całej lini, ale kurcze, szkoda byłoby zrezygnować 1,5 przed magisterk?,kiedy juz czuje się powiew zbliżaj?cej się wolno?ci i kiedy wpadkowało się w to grub? kasę (do tego nie swoj? tylko w większo?ci rodziców). I wła?nie wtedy zaczęła mi ?witać my?l, żeby znów gdzie? wybyć.

    Pracę zawsze mozna rzucić. Zjazdy na studiach s? ?rednio co trzy tygodnie i do tego w więszo?ci wykłady, magisterkę można pisać wszędzie, szczególnie je?li nie ma się ambicji ,żeby napisać j? na 6 (nie ma się nawet ambicji, żeby napisać ja na 4 )więc może przy odrobinie samozaparcia i szczę?cia dałoby się to wszystko jako? poł?czyć. I w taki oto sposób mój profil znów znalazł się na wszystkich zakazanych stronkach Tym razem brałam pod uwagę tylko Niemcy, Szwajcarię i Austrię. Niemieckiego uczyłam się trzy lata w podstawówce i dwa w liceum- na sasadzie "trzech Z", bo zdawało mi się,ze nie ma gorszego języka na ziemi. Zasada trzech Z znakomicie się sprawdziła niestety. Po skończeniu liceum, za spraw? Martina Schmitta stwierdziłam,że musiałam być chyba głupia,żeby nie lubić tak cudownego języka, ale kolei na studiach mielismy fatalna lektorkę, więc nauka na niewiele się zdała. No i w końcu po powrocie z Belgii wzięłam się ostro za naukę. Ale ile mozna się nauczyc przez 8 miesięcy. Dlatego wybór padł na jakis niemieckojęzyczny kraj.



    Oszczędzaj?c wam szczegółów: zdecydowałam się na samotn? matkę z dwójk? dwoma dziewczynkami (4 i 6 lat) w Hamburgu. Ofert dostałam mnóstwo i wybór był bardzo bardzo bardzo trudny (osiołkowi w żłoby dano...), ale mam nadzieję,że nie będę żałować tej decyzji. Ostatecznie udało mi się wynegocjować 350 euro zamiast 260 (typowa stawka w Niemczech), ona płaci za kurs i bilety miesięczne, upomniałam się tez o własny laptop (no bo w końcu na czym? muszę pisać pracę i szukać materiałów ), sprz?taczka przychodzi dwa razy w tygodniu, więc ogólnie warunki wydaj? się niezłe. No i słyszłam,że Hamburg to fajne miejsce. No i blisko Danii, ale to już osobna historia



    Nie łudzę się,że drugi raz trafię tak dobrze jak w Belgii, szczególnie,że tym razem dzieci będę miała młodsze i na pewno będ? wymagać więcej uwagi, ale ogólnie mam dużo szczę?cia w życiu i mimo całej mojej pesymistycznej natury, jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego wyjazdu. Pójdę jeszcze do wróżki na wszelki wypadek, zobaczymy co powie Jadę na pocz?tku maja.
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    FutureAuPair > 05-04-2007, 23:31

    Jadę do Niemiec, nie do wróżki oczywi?cie
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    edyta_s > 06-04-2007, 19:43

    Fajnie piszesz, tez musze przyznac. "Co nieco" juz na obczyznie przezylas. Ale chyba niewiele jest osob, ktore zaluja, ze wyjechaly za granice i cos tam ciekawego przezyly.

    Ja bede niedaleko Hamburga od poczatku czerwca i tez slyszalam, ze Hamburg to fajne miasto, wiec kniecznie musze tam wpasc.
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    MLODY-AU-PAIR > 09-04-2007, 20:17

    W Hamburgu duzo bogatych ludzi mieszka .
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    FutureAuPair > 10-04-2007, 10:41

    Edyta,a gdzie będziesz dokładnie? Ja coprawda mam zacny plan nie używania polskiego w miarę możliwo?ci,ale zapraszam Niezbyt fajnie jest siedzieć samej w dużym mie?cie...
  • Re: Światowe życie FutureAuPair

    FutureAuPair > 10-04-2007, 16:41

    Czy kto? może mi powiedzieć jakie to s? kursy w VHS (W Niemczech oczywi?cie)? Przyszła hostka napisała,że będzie opłacać kurs językowy w VHS. Czy to nie s? przypadkiem jakie? najtańsze, badziewne kursy? Zależy mi,żeby nauczyć się niemieckiego szybko i dobrze. Może s? jakie? inne kursy..
  • Starszy wątek Nowszy wątek
  • Następna
  • Ostatnia