-
-
historia pewnej dzielnej dziewczynki...
dzielna dziewczynka > 10-09-2005, 18:13
hmm...mam dzisiaj wyjatkowo duzo czasu bo impreza nie wypalila wiec moze i ja cos skrobne...
za pare miesiecy koncze 21 lat...jestem po drugim roku Ekonomii i wlasnie jestem w trakcie zalatwiania dziekanki bedac od prawie miesiaca operka ale to nic...
obecnie jestem w Holandii w Den haag a wszystko "to" zaczelo sie jakos rok temu na poczatku drugiego roku wpadlam na pomysl zeby wyjechac za granice na wakacje do pracy zeby w koncu miec troche swojego grosza oderwac sie od polskiej rzeczywistosci i w ogole...ale ze byly to wyjazdy co tu duzo gadac nieoplacalne i ciezko byloby mi sie zmiescic miedzy sesja w czerwcu i we wrzesniu (*bo musialam zakladac poprawki) to przez mysl mi przeszedl wyjazd roczny...no i tak od roku prawie zylam z ta mysla choc wiadomo nie chcialam sie nastawiac zeby sie nie rozczarowac....ale w koncu w maju zlozylam papiery do agenci i w ogole sie zaczelo...nerwowka straszna bo wiedzialam ze z dziecmi nie mialam nigdy nic wspolnego...zadnych nawet najmniejszych kontaktow-dopiero przy robieniu zdjecale przeszlam rozmowe...po miesiacu rodzinka zadzwonila ze swietna oferta wiec sie zgodizlam i zylam ze swiadomoscia ze zajade tam a nie mam pojecia co z dziecmi sie robi, jak do nich podejsc i w ogole mialam sto tysiecy watpliwosci upierajac sie przy tym ze i tak pojade i tak chocby nie wiem co! no to pojechalam i co sie okazalo w pierwszy dzien mnie sie zapytali czy faktycznie mam doswiadczenie z dziecmi bo wiedza ze te referencje to tak naprawde gowno prawfda i zebym byla szczera...i jak wczesniej myslalam ze chocby nie wiem co nie przyznam sie ze nie mam doswiadczenia tak nie wiedzac czemu wymieklam i sie przyznalam a oni "nie przjmuj sie, szybko sie nauczysz"- nawet nie wiecie jak mi ulzylo!
przyszedl pierwszy tydzien roboty z poprzednia operka kotra jak sadzilam ma mi wszystko pokazac a praca zacznie sie naprawde od przyszlego tygodnia jak bede sama...ale chyba hosci mysleli inaczej bo pod koniec pierwszego tygodnia powiedzieli ze to chyba nie wypali, ze nic nie robie nic od siebie niczym sie nie zajmuje i wygarneli mi wszystkie drobiazgi z ktorymi "nawalilam" (wiadomo jak to na poczatku) w kazdym badz razie powiedzieli ze wcxzesniejsze operki w pierwszym tygodniu zawsze sie staraly i dawaly z siebie wszystko i jak to jest wszystko na co mnie stac to oni dziekuja..- przyznam ze nigdy w zyciu nie bylam tak zaskoczona bo to wszystko bylo nieporozumieniem i myslalam tylko ze jeszcze pracy nie zaczelam a oni juz mnie chca wywalic:| no ale powiedzieli ze wczesniejsza operka powiedziala im zeby zobaczyli jak sama pracuje i wtedy moga zadecydowac i sie zgodzili...
no w kazdym badz razie od nastepnego tygodnia wzielam sie do roboty i pokazalam na co mnie stac wiec mnie przeprosili i powiedzili ze sie mylili co do mnie...ze bardzo dobrze mi idzie i ze dzieci mnie bardzo lubia wiec byliby zachwyceni gdybym zostala...tak wiec sie ulozylo z czego bardzo sie ciesze =]
przy okazji kiedy musialam tlumaczyc sie jak na mnie naskoczyli wtedy to sie odblokowalam z angirlskim bo na poczatku to mialam z tym problemy co mnie bardzo zaskoczylo bo myslalam ze z ang nie bedzie problemow...
z holnderskim tez bylo niezle bo na poczatku nic dzieciakow nie rozumialam- zwlaszcza jak ryczaly! teraz juz duzo rozumiem i sama umiem co nieco powiedziec wiec jak na miesiac calkiem niezle!
aaaa zajmuje sie dwoma dziewczynkami 3 i 5 lat....przekochane jak nie placza! choc jak rycza to tez juz sie nie przejmuje bo zaczynam miec na to sposoby a jak widze ze robia to specjalnie to olewam sprawe i tyle!
jest znacznie lepiej niz na poczatku ( nie zapeszajac)
no dobra bo za bardzo wdaje sie w szczegoly.....zmierzam do tego ze to wszystko to nie tak hop siup...na poczatku jest dziwnie...wszystko nowe i nieznane i pomimo podekscytowania czulam sie troche tak no dziwnie i myslalam "jak to sie stalo? co ja tutaj robie?" ale juz sie oswoilam z tym wszystkim mam tu inne operki i myslalam ze jest fajnie ale ostatnio troche grymasza i nie chca na imprezy :/ a znalazlam swietnie miejsce do powywijania tylkiem z mizyka na zywo ze swietnym klimatem i muzyka! dlatego jakby ktos chcial skoczyc do hagi to niech da znac? zawsze moge jedna osobe przekimac bo hosci nie maja nic przeciwko! a naprawde bym se skoczyla tam ale sama szla nie bede
no tak czy inaczej jakies takie badziewie z tej historii wyszlo bo pisac mozna bylo wiele ale sie nie da wszystkiego..moze bede sie wiecej tu udzielac bo pogoda sie psuje a i towarzystwo troche nawala...
no ale reasumujac....bardzo sie ciesze ze tu jestem poki co i tylko by sie ludzi przydali na imprezki czy jakies konkretniejsze wypady wiec jakby co to dajcie znac ludzie!
pozdrowka =] -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
mOnA G > 08-10-2005, 13:43
ja niestety daleko będę od Ciebie... więc nie wyskoczymy razem :roll:
a referencje... wła?nie to taka ?ciema... :? ciekawe czy mi też będ? kazali sie przyznać :twisted:
Trzymaj sie :wink: -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
Gość > 08-10-2005, 17:11
a co sie z ta "dzielna dziewczynka" stalo? bo znowu kolejna historia ktora chyba - sorry za wyrazenie - bez sensu zalozona, jak pare innych... -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
thereds01 > 08-10-2005, 21:10
moze dzielna dziewczynka nie jest tak dzielna jak sobie zalozyla -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
Gość > 09-10-2005, 13:06
ciekawe za ile mozna ta historie odkupic :lol:
juz kiedys powiedzialam swoje w ktorejs historii, ze wiele tutaj jest po prostu niepotrzebnych, jak np ta tu obecna. lubie czytac Monike (chociaz kiedys nie moglam strawic) - choc ostatnio slabo pisanie idzie, ale nic, jak czlowiek zajety to nawet jak siadzie na neta to nie ma ochoty na pisanie na forum. vedella pisala fajnie, ale potem po naszych klotniach forumowych (dokladnie to uciekla jak ja sie zarlam z Leneczka, szkoda ze dziewczyna nie ma ochoty przybyc teraz zobaczyc, jak sie rzeczy zmienily - bo naprawde sie zmienily i mysle, ze u kazdego). markosz ciekawie zaczal ale cos go wena opuscila po pewnym czasie, czasami tesknie (:lol. Mary_An moglaby prowadzic super historie, gdyby jej sie chcialo, a nie za chlopami latala po calej Europie Francesca zaczela cudownie, ale od poczatku wiedzialam, ze niezbyt to wyjdzie, bo ona miala zwyczaj pojawiac sie i znikac i szukac przygod na najrozniejsze sposoby (mam nadzieje, ze zle sie to nie skonczy... czasami lepiej troche odpuscic niz ryzykowac wszystko jak nastolatek albo maly szczeniak, ktory w koncu i tak sie sparzy). martamaua czytam, bo Skandynawia ludzi laczy aimee czytam, bo ma takie samo imie jak ja
a historie nowe, po ktorych nie spodziewalam sie wiele, a ktore sa prowadzone w sposob po prostu powalajacy, ktore uwielbiam i uwazam, ze tak wlasnie operskie historyjki powinny wygladac monica07 i kasik - dziewczyny, chyle czola, oby tak dalej, oby jak najdluzej
zagladam czasami do kalifornijskiej Izy (kiedys sie porzadnie pozarlysmy przy watku z Papiezem, ale od pewnego czasu jest w miare spokojnie, wiec do czytania historii postanowilam wrocic, chociaz jakos niewiele z niej wiem)
reszta - sorry, ale do wyrzucenia...i wiem, ze zaraz moze sie obruszyc kazda, ale... taka prawda i mysle, ze nie jest to tylko moje zdanie
PS. Zapomnialam o historii, ktora darze sympatia chociaz na razie nic szczegolnego jeszcze sie tam nie wydarzylo - Czarna Ski - mimo, ze nie popieram wyjazdu na turystycznej (z racji tego, ze mysle sobie, jak ja bym sie czula jakby w moim kraju bylo tyle nielegalnie pracujacych... po prostu jakis taki teoretyczny patriotyzm), ale kciuki 3mam ze bedzie ok, i z tym portfelem tez! -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
Ally > 01-01-2006, 15:48
No moja Emi to na pewno do wyrzucenia, niedlugo ja skasuje, ale sentyment jest -
Re: historia pewnej dzielnej dziewczynki...
Gość > 02-01-2006, 0:04
oj Beata, ale? się dokopała