-
-
Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Czarna_ski > 10-09-2005, 14:50
witam wszystkich..
moja przygoda z au-pair jeszcze sie wlasciwie nie zaczela...
Jest 10 wrzesnia, a 15ego wylatuje do San Mateo k. San Francisco... Sama, na wlasna reke... Tak tak...
Jede na druga polkule... bez agencji... wystawila mnie ona do wiatru, ( zapraszam do przeczytania tematu STUKNIECI NIKOMPETENCI ) a ze jestem na tyle LUCKY , i posiadam jeszcze ważna wize turystyczna, postanowilam zaryzykowac... taka juz jestem... Dla jednych to odwaga dla innych glupota...
no ale... co mnie nie zbije to mnie wzmocni prawdaaa?
Bycmoze juz a kilka dni zostane au-pairka, zasypywac was bede historyjkami i wrazeniami z pobytu w CA , narazie jednak chcialam ten watek zaczać od małej love story
Ta historia jest prawdziwa jak bum cyk cykJesli ktos z was nie wierzy w milosc od pirwszego wejrzenia, i to obustronna, uwierzcie mi: To istnieje!
Wiec... Dawno dawno temu za siedmioma...
Dobra, zartuje... Był karnawał roku panskiego 2005, bawilam sie dobrze na pewnej z dyskotek... wsrod zgraji imprezowiczow ujrzałam pewn? mordke Niby zwykły chłopak... Ale cos go wyroznialo... Starszy o 3 lata... Spodobał mi się niesamowicie. Nie wiem dlaczego, po prostu to sie czuje... Gapilam sie na niego od poczatku do konca, ale... on nawet mnie nie widzial, bawil sie z inna dziewczyna, wiec dalam sobie spokoj...
Szybko o nim zapomniałam... Zwiazałam sie z innym chlopakiem...
Tymczasem, zupelnie niedawno, bawilam sie na weselu znajomej... Nagle podszedł do mnie ?wiadek i mowi: "eJJJ Dżaga, zebys ty wiedziala jak spodobalas sie mojemu bratu..." ( hehe norma w sumie )...
Pokazał mi dyskretnie o kogo chodzi... A mnie zamurowało... To był on!!! Chłopak z tamtej dyskoteki...
Niestety, chodzilam z innym, wiec nie zamierzałam w ogole nic robic... Zadnej inicjatywy...
Po oczepinach jednak odbił mnie w tańcu... Tańczył wspaniale... Serduszko pykało, nie powiemJemu tez nie bylam chyba obojetna...
Po pewnym czasie gdzies zniknal bez słowa, a ja choc bardzo nie chcialam, musialam zbierac sie do domu... Gdy juz spakowana stalam przed autem... Wrocił... i... Gdy zobnaczyl ze odjezdzam, az szkoda bylo na niego patrzec...
Czulam sie jak Kopciuszek ktory ucieka bez pozegnania, on z pewnoscia jak krolewicz troche wystawiony do wiatru... ale niestety... Musialam juz jechac... Bylam z innego miasta....
pożegnalismy sie... I myslalam ze tak to pozostanie...
Ale kolega nie dawał za wygran?... Gdy tylko dowiedzial sie ze zerwał?m z chłopakiem, zaczal do mnie pisac...
Ja juz odlicz?łam dni do wylotu...
Zaprosil mnie na kolacje... Mialam wtpliwosci... Po co zaczynac cos, co nie przetrwa z powodu mojego wyjazdu...
Jednak poszłam... I wrocilam juz nie jako singiel...No nie moglam tego powstrzymac...
...Powiedział ze nie mogl sobie darowac ze wtedy pozwolił mi odjechac, i ze beze mnie chce mu sie wyc do ksiezycaJa tez nie czulam nigdy czegos takiego jak wczoraj...
Gdy powiedziałam mu o historii z imprez?... Jego oczy krzyczały radosci?....
Jestesmy razem, choc do wyjazdu au-pair mam juz tylko 4 dni!!!!!...
Zupelnie mi sie go odechcialo... Ale za bardzo o niego walczyłam, zeby teraz odstawic focha.. I zostac w PL bez studiow i pracy, zyjac tylko miłoscia...
Kiedys na forum ktoras z was opisala podobny przypadek... Ze spotkała milosc jakis tydzien przed odlotem... i ze chlopak obiecal ,ze poczeka... Nie przypuszczałam z mnie spotka tez cos takiego! Nie wiem jak skonczyla sie tamta historia, mam nadzieje ze dobrze, oraz ze ze nasz zwiazek tez przetrwa... I ze ta rozlaka wyjdzie nam obu na lepsze...
Jako ze miłosc to piekny temat, a ja uwielbiam wysłuchiwac historii o tym jak ludzie sie poznali i zaczeli byc razem... ale tych prawdziwych, rodziny, znajomych... nie wybujałych Harlequinów... -nie krepujcie sieMoze kiedys wydam ksiazke na ten temat...Najciekawsza jak na razie uwazam historie opowiedziana przez moja instruktorke jazdy... Ale za dluga zeby opisac, a w skrocie traci urok...
jak macie cos do powiedzenia o tematyce milosnej, to tutaj o tutaj wylewajcie swoje mysliUdostepniam ten temacik dla takich rozmow... A gdy cos bedzie sie dzialo ( i gdy mnie wpuszcza do USA) bede wystukiwała co jakis czas jakies stories... o Amerykanachi wszystkich ich dziwach...
Pozdrawiam wszystkie znojome i nieznajome au-pairki, buziaki -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Markosz > 10-09-2005, 16:13
Milosc to bzdura, istnieje w filmach i tanich lekturach.
nie mam nic wiecej do powiedzenia na ten temat. Jestem szczesliwym samotnikiem, ktory zaczal zyc swoim zyciem, raczej sobie samemu radzic i przede wszystkich powoli osiadac swoj cel. Jaki?
Ukladac zycie po swojemu. -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Czarna_ski > 10-09-2005, 16:59
wiesz Markosz, jakbym widziala siebie sprzed roku...Tez klocilam sie ze milosc nie istnieje... Mialam swoje tezy i takie tam... nie wierzylam w nia...
Ale jak widzisz kazdego grzmotnie i ciebie napewno tezNawet sie nie spostrzezesz....
I choc (udajesz ze) tego nie chcesz, zycze ci tego!!!!! -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
oliwka911gt > 10-09-2005, 19:13
markosz, a co ztwoja kobietka??
czarna, bardzo czesto jest tak ze przed wyjazdem poznaje sie kogos. wiekszosc z nas przez to przechodzila (przechodzi). w kazdym razie zycze ci powodzenia -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
maluta18 > 10-09-2005, 20:19
nie ma jak to LIEBE, popieram Markosza w 100%, moze to i piekne uczucie jak czlowiek sie zakocha ale ja podziekowala, milosc przysparza wiecej problemow niz przyjemnosci!lepiej byc samemu bez kitu -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
MONIKA > 11-09-2005, 0:12
Love gora -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Jane_Doe > 11-09-2005, 10:15
az ja sie nawet odezwetaki chwilowy come back
co do tej milosci to jest naprawde wspaniala, tylko wtedy jak akurat nie ma tej drugiej osoby, to wszystko traci urok, z drugiej strony jak jest to wszelke problemy wydaja sie mniejsze.
Fajnie byc singlem, szalec itd, ale razem zdecydowanie jest razniej i zawsze tak bylo(patrz Adam i Ewa)
a ja przed wyjazdem do anglii na rok miesiac wczesniej sie z kims zwiazalam i kicha, a potem 2 m-ce przed wyjazdem z angli do polski to samo i tez kicha. A teraz to jzu nigdzie nie wyjezdzam, choc myslalam nawet o tym, no i za nami ponad pol roku
pozdrawiam wszytskich zakochanych i niezakochanych -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
martamaua > 12-09-2005, 0:15
Milosc to piekne i wzniosle uczucie
I tak potrzebne jak dziura w bucie
Bo gdyby dziury w bucie nie bylo
Jakby sie w niego noge wlozylo?
Milosc jest wspaniala,ale naprawde z kims kto nadaje na tych samych falach.Inaczej jest tak jak mowi maluta.
Markosz tez widze buntownik.No moja krew po czesci.Chociaz ja bardzo jej pragne,ale boje sie i uwazam,ze jednak wtedy realizowac swoje plany mozna nieco szybciej.A to dlatego,ze w moim przypadku bylo odwrotnie.
Spowalnianie.
Ale wierze,ze jest ktos taki na Ziemi kto bedzie kochal szczerze,wesprze i doda skrzydel.
Ze mna to troche inna sprawa,bo tez sie przejechalam + takie rozne male problemiki,nie zaglebiajmy sie w to.
Co to za zycie w obojetnosci(?)... -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Gosia H > 12-09-2005, 2:58
No, no Edyta ale Cie wzielo, na kilka dni przed wylotem. Wiesz to swietna historia, sama lubie takie. Ale teraz bedzie Ci bardzo ciezko, bedziesz tesknic jak szalona. Sama wiem cos na ten temat. Ale jesli ma to byc ten ktos, kto ci jest pisany na cale zycie, to nic tego nie zniszczy nawet Twoj wyjazd. I zycze Ci tego.
A swoja droga to muszisz zaczas pisac jakis pamietnik Au-pair, bo masz do tego talent.
Bede czytac z zapartym tchem.
Pozdrawiam -
Re: Troche o USA, troche o uczuciach... Czarna_ski
Czarna_ski > 12-09-2005, 15:55
hej.....
Juz teraz wiem ze wzieło mnie na powaznie. Nigdy jeszcze nie powiedzialalm zadnemu facetowi, ze go kocham... A teraz chyba to zrobie...
Pasujemy do siebie jakbysmy byli dla siebie stworzeni...
zycze kazdemu aby przezyl cos takiego....