-
-
Jak to sie robi w Italii
Francesca > 25-07-2005, 23:19
Moja pisanina nie bedzie miala formy pamietnika, bedzie to raczej zbior felietonow, opisujacych poszczegolne zjawiska w tym zjawiskowym kraju. Na poczatek:
KAWA
Naleze niestety do tych kilku milionow ludzi o malej woli, ktorzy, by cieszyc sie zyciem i kazdym dniem, musza go zaczac od duzego kubka wybornej, pachnacej kawy, zaparzonej po turecku, lub z ekspresu, z duza iloscia mleka z kartonika, posiadajacego nie mniej niz 2% tluszczu.
W domu, w ktorym mieszkam, jada sie na plastikowych talerzach,pije z plastikowych kubeczkow. (Mam podejrzenie, ze nie tylko w tym domu tak jest, bo w supermarkecie widzialam cale stosy tych plastikow i ludzi, ktorzy sie przy nich krecili zapewne nie po to, by poupychac wsrod bialych talerzykow i kubeczkow, papierki po zjedzonych ukradkiem, w czasie chodzenia po sklepie, czyli de facto ukradzionych batonikach, czy chipsach....) Normalne talerze, owszem, funkcjonuja, ale rzadko. Kubka w rozmiarze wiekszym od naparstka, nie uswiadczysz. Sa tylko te male, skubane filizanki do espresso. Juz czekajac na odprawe na lotnisku, zdalam sobie ze zgroza sprawe, ze zapomnialam zabrac z Polski swoja kawe Jacobs Kronung. Gdy tu przybylam, okazalo sie, ze problem jest powazniejszy, niz myslalam. Pija w tym domu tylko espresso. To dla mnie nie kawa, tylko jakas kpina. Ruszylam wiec w miasto, do kilku sklepow po Jacobs, ale zdobycie jej okazalo sie wielkim problemem, bo wszedzie tylko wloskie marki i tylko do parzenia jako espresso, a to sa specjalnie mielone, grubiej i dla mnie nieprzydatne, poza tym te kawy sa kwasne jakies. Nie bede eksperymentowac, gdy wiem, co lubie i moze w koncu znajde.
Minelo kilka tygodni i wiem, ze nie znajde. To jakis koszmar. Pije ta ich kawe, grzeje wode w garnuszku, jak sierotka marysia, albo biedna wdowa, bo czajnika nie maja, a najlepsze w tym wszystkim jest mleko, ktore smakuje jak woda. Probowalam takiego z 2% tluszczu, fuj, prawie przezroczyste. Poszlam do sklepu kupic sobie tlustsze troche, tak kolo 3%, z nadzieja, ale jak patrzylam na sklad, to kurcze nie wiedzialam, jak jest tluszcz po wlosku i gucio, bo tam nie pisza na srodku opakowania duzymi literkami, jak u nas. Ale teraz juz wiem, jak jest tluszcz i jak pojde znow do sklepu, zawiadomie o rezultacie poszukiwan mleka o smaku.
Znalazlam- tluszcz 3,5%. Jest takie jakby bardziej biale, mniej przezroczyste i moze gestsze odrobine, ale smaku mleka dalej nie ma. Zabarwia jednak kawe na kolor kawy z mlekiem i da sie przezyc. Znalazlam na dnie szafki kubek o normalnej wielkosci, a raczej po prostu powiekszona kilkakrotnie i pogrubiona filizanke, ktorej Paola uzywa do spozywania platkow sniadaniowych z mlekiem, a ja uzywam do tego, do czego sie uzywa, czyli do picia kawy. Herbaty nie pilam jeszcze, musze kupic. Postrasze ich troche, tak dla sadystycznej przyjemnosci i zrobie sobie na ich oczach earl grey z mlekiem. Za kazdym razem, jak robie sobie moja kawe to patrza rozbawieni. Mnie smieszy ich kawa i tak sie nawzajem smieszymy. Dino, jak pierwszy raz zobaczyl, co robie, to sie rzucil na mnie najpierw w odruchu pierwszej pomocy, a jak mu wytlumacztlam, ze kawe sobie robie, to prawie zaplakal z obrzydzenia. Ta nasza kulturowa przepasc jest w tym przypadku nie do przeskoczenia. Kompromisu nie bedzie.
Pamietam, jak w pierwszym tygodniu pojechalysmy z Paola do miasta i wziela mnie faza na jeczenie, ze kawy swojej nie mam, a tak bym sie napila kawy z mlekiem i wszedzie to espresso. Na to Paola zatrzymala sie w przy jednej z wielu klimatycznych i urokliwych ulicznych kafejek, gdzie weszlysmy i zamowila mi i sobie kawe, ktora, jak przystalo na rodowite Wloszki w porze sniadaniowej, mialysmy wypic raz-dwa, przy barze, jak Begnini w "Potworze". Pan spytal mnie, co chce, a ja na to dobitnie, ze latte i czekam na swoj duzy plastikowy kubek z kawa z mlekiem z pianka. Czekam i co dostaje? Smierdzace espresso z kleksem smietany. W mikroskopijnej porcelanowej filizance. Malo sie nie rozplakalam, wypilam, bo to jednak, badz co badz kawa, a od tygodnia nie mialam jej w ustach, ale niedobra byla, no co ja poradze. W domu mowie Paoli, o jaka kawe mi chodzi i pytam, czy maja czajnik, bo nigdzie na wierzchu nie zauwazylam dotad. Ona na to, ze kupimy przy okazji nastepnych zakupow i bede sobie robila kawe, jaka lubie, a tymczasem ona zrobi mi inna kawe- nie espresso. No i dostalam espresso, tyle, ze nie tak diablo mocne i pod nazwa cafe lungo, czyli niby rozcienczona woda, czego Paola, jak powiedziala, nie lubi, bo niedobre dla niej. Normalne espresso, no. I zrobila mi to w tej mikroskopijnej maszynce do espresso, w tej malej filizance. Ona na to, ze kupimy razem z czajnikiem. No zgroza.
Dzis chodzilam sobie po miescie i weszlam do sklepu ze sprzetem gospodarstwa domowego. Pytam o czajnik. Nie ma. Pan wydawal sie zdziwiony tym pytaniem. Nie wiem wiec, co bedzie ze mna dalej. A jak czytalam sobie Przekroj, jeszcze z Polski i tam, nomen omen, byla reklama jakas w ktorej wykorzystano zdjecie ekspresu do kawy i pokazalam go Paoli, to przyrzekam, ze widzialam w jej oczach zdziwienie, jakby nie wiedziala, co to takiego. Czy to mozliwe, ze oni w ogole nie wiedza????? -
Re: Jak to sie robi w Italii
Francesca > 25-07-2005, 23:24
To mail sprzed jakiegos miesiaca, teraz juz zyje normalnie, bo Mily Dino kupil mi ekspres do kawy. I znalazlam marke tutejsza dla siebie, takze ten problem na szczescie zniknal. Jednak, gdy przychodza do nich jacys znajomi, a ja robie sobie kawe, to znajomi robia wielkie oczy, wieksze niz te ich zabawkowe spodki od filizanek dla lalek. Pytaja, co ja pije. A ja z niezachwiana pewnoscia siebie odpowiadam, ze normalna kawe, jaka pije caly swiat. Oni na to, ze normalna kawa jest espresso. No wiecie co? Toz to arogancja! Toz to megalomania! My, Polacy winnismy brac z Wlochow przyklad. Robia cos na opak i upieraja sie, ze to oni robia wlasciwie, gdy przecza temu wszelkie znaki na niebie i ziemi. -
Re: Jak to sie robi w Italii
Francesca > 25-07-2005, 23:28
Ten mail powstal jakies dwa tygodnie temu, pisany w poczuciu beznadziei, bo tu sa tropiki. Potem upaly troche zelzaly, ale teraz znow wrocily, cholera jasna!
UPALY
Drodzy Milusinscy!
Powiedziec, ze goraco, to byloby zbyt proste. Nawet muchy leza na plecach i z trudem lapia powietrze. W ciagu dnia spedzam czas w domu, na tworzeniu rozmaitych przeciagow. I w nich trwam. Nawet nie probuje wysciubiac nosa na zewnatrz, mam bowiem przekonanie o nieuchronnym w takim przypadku uszczerbku na mojej psychice. Nieodwracalnym, jak sadze. Wieczorami natomiast wynurzam sie z domu w poszukiwaniu jakiegos chlodnego pradu, wiatru od morza. Po kilku minutach krecenia sie w te i we w te (przypominac musze staruszke z amnezja, ktora ktos obrocil w miejscu i pozostawil) moja twarz przybiera rozpaczliwy wyraz i wybucham placzem, by nastepnie powlec sie do domu, gdzie rowniez nie znajduje zadnego ratunku. W nocy nie spie, lecz popadam w depresje i czekam wrzesnia. Odliczam dni w komorkowym kalendarzu. Czasem przez glowe przebiegnie mi ni z tego ni z owego mysl, by wyjsc i polozyc sie na autostradzie...Nie pisze tego wszystkiego, by wzbudzic Wasza litosc, choc ta zawsze jest mile widziana. Pragne, by ktos z Was mi powiedzial, jak ONI to wytrzymuja? Dlaczego co dzien rano chodza do pracy, jedza gorace posilki, sa weseli, robia plany na przyszlosc? Czy ktos zna Ta Wielka Tajemnice tych ludzi?
Tymczasem powiem Wam w tajemnicy, jak ratuje siebie i Vittorio, gdy tylko zostajemy sami w domu. Gdy on placze (bo mu goraco, wiem o tym) i ja placze z tego samego powodu, biore go po chwili na rece, otwieram na osciez lodowke i zamrazarke i stajemy przed nimi wraz z Vitem, a lodowata para omiata nasze twarze. Przez te kilka sekund solidaryzujemy sie w szczesciu...Ciao ciao. -
Re: Jak to sie robi w Italii
Francesca > 25-07-2005, 23:59
A oto mail, splodzony przeze mnie wczoraj:
POLSKA A ITALIA:
Nadszedl czas na male podsumowanie, pod katem roznic miedzy Polska, a Wlochami. Podobno na obczyznie czlowiek staje sie patriota. Potwierdzam prawdziwosc tych slow. Nie raz to slyszalam i nie wierzylam, teraz powtarzam- w naszym kraju jest do dupy, gospodarka lezy, polityka nie daje zadnej nadziei, ale kraj, to przeciez przede wszystkim ludzie i uwierzcie- nie mamy powodow, by miec kompleksy.
Po pierwsze- jestem mloda, moje hobby, to spotkania z moimi ludzmi i spedzanie z nimi czasu. W Warszawie robilam to bardzo czesto. Tu nie mam przyjaciol i na szczescie, bo gdybym miala, moglabym co najwyzej pospedzac z nimi czas na lawce w parku. Tu nie ma gdzie wyjsc! W dwumilionowym miescie nie ma pubow, klubow, knajp, w ktorych wypijesz piwo i posluchasz muzyki. Jest od groma pizzerii, restauracji, gdzie przychodza rodziny cale, zeby cos zjesc, po czym po godzinie spadaja. W restauracjach tych nie ma muzyki, bo gra telewizor, jest za to silne oswietlenie. I drace paly dzieci. Dziekuje. Idziemy dalej. Pizzeria. To samo. Jedyne, na co zwracamy uwage, to kelnerzy:-)Dalej pub- zamkniety, bo przeciez dopiero osma wieczorem. Otworza o 9. W srodku fajnie, bo to pub irlandzki. Wiec dlaczego z glosnikow wloskie piosenki? Barman mowi, ze nie ma innej plyty... I ludzi jakos malo...To pewnie dlatego, ze wszyscy siedza przy tych trzech obskurnych niebieskich plastikowych stolikach na zewnatrz, odkad 6 miesiecy temu wszedl w zycie zakaz palenia w knajpach 8O (nic wiecej nie powiem, moj szok stopniowo przemija).Nikt juz nie wchodzi wiec do srodka, jesli ma mozliwosc siedzenia na zewnatrz. Zastanawiam sie jednak, czemu wlasciciele pubow ( ktorych w Neapolu nie wiecej niz 5) nie zagospodaruja jakos ciekawie przestrzeni na zewnatrz. Nie zrobia tam fajnych stolow, law do siedzenia, parasoli jakichs, nie zainstaluja glosnikow, nie wlacza dobrej muzyki (co nic nie kosztuje, a jestesmy w pubie, ludzieeeeee!!!!!!!) Przeciez w tym kraju przez 3/4 roku jest lato, no czy wy tego nie widzicie? Dlaczego ciagle mysle o Harendzie, ktora nie jest jakims supermiejscem, ale tutaj dla mnie takim sie stala- dlaczego tam moglam posluchac jazzu, mialam do wyboru 3 sale a w lecie wielkie oszklone patio na zewnatrz???? I to, helol, z muzyka! Naprawde! Oczywiscie pytam barmanow w pubach, czemu nie ma muzyki, jesli wszyscy siedza na zewnatrz. I slysze, ze glosnikow nie maja. Tyle. Ja sie nie ma, to sie kupuje moim skromnym zdaniem. Dalej mamy bary kawowe, ciastkarnie, lodziarnie i znow pizzeria i restauracja, znikad muzyki, godzina 23:30, wszedzie rodziny z dziecmi. Szukamy klubu. Nie mamy wielkich wymagan. Nie chcemy tanczyc. Nie chcemy brytyjskiego dj-a. Ani nawet wloskiego. Nie mamy juz w ogole wymagan, co do muzyki- przyjmujemy, ze muzyki slucha sie w domu, nie w knajpie. Moze wiec byc wszechobecne radio Kiss Sriss Napoli. Nie chcemy fajnego wystroju, wnetrza z pomyslem, wygodnych kanap, ani kameralnych lozy. Nie chcemy, zeby nas zaskoczono czyms nieprzewidzianym- zielonymi scianami, drzwiami od starej szafy wiszacymi na scianie, rozowa toaleta. Nie chcemy trzech sal, gdzie w kazdej inny klimat, powiedzialabym, ze inna muzyka, gdyby nie to, ze z niej zrezygnowalismy juz na poczatku...Nie chcemy tez, by obok byla inna knajpa, by przeniesc sie tam w razie takiej ochoty, lub braku miejsca do siedzenia. I dobrze, ze nie chcemy tego wszystkiego, bo tego nie dostaniemy. Nie jestesmy w Warszawe, nie jestesmy w Polsce, jestesmy na knajpianej pustyni. Mozemy wracac do parku- a! Zapomnialam! O 23:00 go zamkneli! Nie mamy ochoty na Ristorante, musimy wiec wracac do domu. Tylko czym? O 22:00 przestaly przeciez kursowac miejskie autobusy! Ceny taksowek kaza nam je sobie odpuscic. Czyzby autobus nocny? Alez tak! Tylko o ktorej on bedzie? Tego nie wie nikt! Do Italii bowiem nie dotarl ten jakze mily zwyczaj, by na przystankach wywieszone byly male informacje o godzinach, w ktorych mozemy spodziewac sie autobusu. Na niektorych przystankach jest elektroniczna tablica (to na pewno tansze rozwiazanie), na ktorej wyswietla sie informacja, ze 121-5min, czyli autobus nr 121 bedzie za 5 min. Informacja ta jednak czasem (czesto) zapomina sie wyswiatlac, albo wyswietla sie zawsze na 5, 8 min przed przyjazdem autobusu. Gdy wiec docierasz do przystanku i akurat nic sie nie wyswietla, czekasz 10 min i dalej nic sie nie wyswietla, nie wiesz, czy autobus juz nie kursuje, czy bedzie za pol godziny, czy tez moze zaraz? A gdy nie znasz na pamiec jego trasy, to juz naprawde masz pecha. Na przystanku jest bowiem tylko jeden rodzaj informacji dla potencjalnego pasazera- spis ulic, ktore mija autobus, spisu przystankow, na ktorych sie zatrzymuje, nie ma. A teraz moje ulubione- przystanek ze spisami ulic, z elektroniczna tablica, to srednio co 10 przystanek, ktory mija autobus. Pozostale przystanki, to, takie, gdzie nie ma nawet lawki, jest tylko plansza z napisem, uwielbiam to pojecie, fermata a richiesta, czyli, przystanek na zadanie! Co oznacza, ze bedac w autobusie, musisz wiedziec juz wczesniej, ze na nastepnym przystanku bedziesz wysiadac i wtedy naciskasz przycisk i potem kierowca sie zatrzymuje (co jednak, jesli wlasnie nie znasz trasy, ktora jedziesz i nie wiesz, na ktorym przystanku wysiasc? Powiem Wam. Wtedy wysiadasz za wczesnie i potem idziesz 20 min piechota:-) A jesli nie jestes jeszcze w autobusie, a jestes na przystanku na zadanie i pragniesz, by autobus sie zatrzymal, musisz wybiegac mu na przeciw i dawac kierowcy znaki-sygnaly reka, lub, jesli wolicie inne pojecie, machac)
Co do autobusow nocnych, to nie mialam jeszcze przyjemnosci nimi sie poruszac, ale na pewno tu czekaja mnie nowe, jeszcze nieznane przygody! Wiem jednak, ze nocne autobusy koncza swe kursy o 3 rano(!), ale to nie wszystko! Czy siedzicie? O 3 rano przestaja kursowac.......uwaga........taksowki!!!!!!! Hura! Co oznacza, ze jesli znajdziesz sie poza domem o 3:15 w nocy, bedziesz sobie do niego wracac piechota! Czy to nie rewelacyjne rozwiazanie? Nie dziwie sie, ze tu kazdy ma skuter. Tez chce. Jezdzilam ostatnio....Bardzo fajnie, wygodnie, wcale sie nie spada...Bylam w kasku, ja w kasku!
Generalnie jest dla mnie ciagle tajemnica, gdzie tu ludzie sie bawia w nocy i jak. Czy spaceruja? Bo na to wszystko wskazuje. Zjadaja pizze w ristorante, a potem spaceruja jedzac loda i ida do domu. Mamma mia! Najlepsze, ze moj upor i determinacja sa takie, ze wyczailam tu kilka klubow, nie wiem, jakim cudem, ale znalazlam. Jeden, to klub Jazzowy Around Midnight, ktory jest w centrum miasta, ale w moim centrum miasta, czyli niedaleko mnie, czyli, jesli sie zasiedze do 3:10, nie bedzie tragedii, wroce piechota ( ale moze otwieraja o 21, a zamykaja o 24, tego nie wie nikt, a, jak juz teraz powtarzam, w Italii nic mnie juz nie zdziwi), drugi klub, to Miles:-), na szybie sylwetka Milesa Davisa grajacego na trabce, trzecie, to jakis taki bunker o nazwie Tongue, a czwarty Piano Bar. Co z tego- czy uwierzycie, ze wszystkie te miejsca, kiedy bym tamtedy nie przechodzila, pozamykane na 4 spusty??? Nie wiem, dlaczego! Moze splajtowaly, odkad jest zakaz palenia wewnatrz? I dowiedzialam sie jeszcze czegos, ze w Italii w sierpniu "prawie wszystko"jest nieczynne, bo wakacje! Jakie to urocze! Sjesta im nie wystarcza, do cholery? Nie wiem, co znaczy "prawie wszystko"niestety, wkrotce sie dowiem i powiem Wam jedno- do fryzjera, pomalowac wlosy udaje sie przezornie juz w tym tygodniu. Nie moge ryzykowac. "Prawie wszystko"! I porobie zapasy najpotrzebniejszych rzeczy- kto wie, czy to wlasnie mnie nie uratuje w tym barbarzynskim kraju! A dowiedzialam sie, ze moj fryzjer, znaczy Paoli, ale teraz i moj, bo do niego juz zawsze bede chodzic, to gej! Dlatego teraz niech mi nie tylko wlosy pomaluje ale i obetnie, poprosze go o rade! Hura!
Na teraz koncze, bo ide wieczorem na randke z wloskim chlopcem, ktory ma klase. To rzecz warta podkreslenia. Poza tym wie, jakie kolory ma polska flaga, zna nazwisko naszego prezydenta i wie ilu Zydow mieszkalo w Polsce przed wojna. Jak go poznalam, czytal "La Reppublica" i wtedy tak sobie pomyslalam, ze ON MYSLI. Fajnie mi opowiada o wloskiej polityce ( ja studiuje nauki polityczne i mam tu okazje poznawac dzieki niemu "od kuchni" zasady rzadzace polityka tego kraju, bo niestety, czytac po wlosku jeszcze nie umiem)
Nastepnym razem Wam napisze o wloskiej kuchni, czyli obale kolejny mit. Do przeczytania! -
Re: Jak to sie robi w Italii
Emm > 26-07-2005, 11:45
zajebiscie to sie czyta po prostu, usmialam sie setnie nad niektorymi spostrzezeniami, a juz twoje niektore komantarze powalily mnie z nog ( chlopiec z klasa, to warte podkreslenia-hahaha).
Pisz, pisz o wloskiej kuchni, bo to moja ukochana kuchnia na swiecie, tylko slyszalam, zeby nigdy nie jesc w restauracji lasagne -
Re: Jak to sie robi w Italii
maluta18 > 26-07-2005, 12:17
Francesca jestes normalnie boska!!!ale lacha mialam jak czytalam twoje posty, kobieto nie przestawaj, przynajmniej mozna cos ciekawego na tym forum poczytac :wink: -
Re: Jak to sie robi w Italii
martamaua > 26-07-2005, 18:06
Czekamy na dalsze wiesci.Wow to jest cos nudniejszego od Danii????
Btw. kocham Senseo Coffie Express -
Re: Jak to sie robi w Italii
Dominique > 27-07-2005, 20:47
Francesca, swietnie piszesz!
W ogole sam temat 'Jak to sie robi w Italii' zacheca do czytania :lol:
Tez, kocham Italie /i Wlochow/ wiec prosze o wiecej.
Pozdrawiam -
Re: Jak to sie robi w Italii
Francesca > 28-07-2005, 17:54
KOBIETY
Kobity sa tu strasznie odpicowane, swietnie ubrane, wlosy maja piekne, przewaznie dlugie, grube (zawziecie jednak je rozjasniaja i maja zolte, albo pomaranczowe), pewne siebie, wladcze (dlatego jakiego wloskiego faceta nie spytasz, woli cudzoziemki), widac, ze kolesia to beda trzymaly za morde. Robia wrazenie kobiet nieprzystepnych, sa bardzo bardzo mocno wymalowane, krechy takie czarne na oczach, brazowe konturowki na ustach, do tego sa bardzo mocno opalone i czesto spotyka sie u nich takie z gruba ciosane rysy. Wszystko to sprawia, ze niektore przywodza na mysl transwestytow w dyskotece. Ja to sie praktycznie przestalam malowac, bo to sensu nie ma, czy sobie zrobie swoja cienka finazyjna kreske na oku, czy nie i tak bede przy kazdej z nich wygladac, jakbym byla nieumalowana. Co bym ze swoimi piecioma na krzyz wlosami nie zrobila, gdzie mi tam do tych bujnych, wypielegnowanych lokow, ktore tu widze! Do fal i skretow!
Czesto widuje na ulicy prawdziwe pieknosci. Tutaj zrozumialam sens powiedzenia, „kobieta zdrowaâ€. One sa wlasnie zdrowe, piekne w sposob pierwotny, dziki, tak musiala wygladac Ewa w raju. Wydaje sie, ze Natura dala im wszystko to, co miala najlepszego i zyja z nia w harmonii, a nie w brudnym, wielkim miescie. Zdrowa, brazowa cera, biale zeby, duze oczy, pelne usta, bogate wlosy i idealne kraglosci. Ich kobiecosc jest stala, naturalna, nie nabyta- uzyskana przez odpowiednia pielegnacje ciala, ruchy, zabiegi fryzjerow. Strasznie tu duzo takich cudow natury.
A jesli nie piekne, to spotykam tutaj kobiety efektowne, takie minicuda kosmetycznej pielegnacji.
Nie widzialam jeszcze kobiety brzydkiej, bezbarwnej, szarej myszki. Kazda z nich umie podkreslac to, co ma najlepszego i zaloze sie, ze swojej kobiecosci uzywaja jako oreza. Na takie wygladaja. Widzialam tylko kilka Wloszek przy tuszy. To sie rzadko zdarza. Mlode dziewczyny sa szczuple, a i starsze kobiety zachowuja figure, nieprawda, ze na starosc tyja, przekonuje sie, ze to stereotyp. I rzecz ciekawa- one inaczej tyja, niz kobiety w Polsce. Nie tyja w korpusie, tylko w biodrach. I tak, otyla Wloszka nie ma brzucha, talia jej pozostaje cienka, natomiast biodra jej sie poszerzaja. Wtedy roznica miedzy talia a biodrami jest jeszcze wyrazniejsza, dlatego, mimo nadwagi Wloszka taka pozostaje bardzo kobieca. Prawie kazda Wloszka ma niesamowicie waska talie. Czasami niemal przypominaja osy. Jestem zachwycona, to naprawde piekne kobiety. Jest jednakze cos, co psuje caly ten efekt i strasznie mnie drazni. To ich glosy. Prawie kazda, nie przesadzam, ma niski glos i to nie niski, aksamitny i zmyslowy, niestety. Niski, gruby i nieprzyjemny.Jakby mialy za duzo meskich hormonow, co przy ich fizycznosci jest prawdziwym paradoksem. W dodatku zazwyczaj krzycza. Obserwuje kobiety na ulicach i tak wiele z nich ma twarze aniolow, a glosy zulic-takich przepitych i przepalonych, niektore mowia wrecz basem! Ostatnio widzialam w TV dziennikarke, nie moglam uwierzyc, ze to mowi kobieta. Miala tak niski i meski glos, z chrypa. To jest w niektorych przypadkach obrzydliwe. -
Re: Jak to sie robi w Italii
Francesca > 28-07-2005, 17:59
http://tcc.itc.it/people/rocchi/fun/europe.html
Przysiegam na glowy moich nienarodzonych dzieci, ze taka jest prawda! Ruch uliczny: temat- rzeka, ktory wkrotce z przyjemnoscia porusze. Ja na ulicy mam oczy wszedzie i sie normalnie boje! Zadnego poszanowania dla przepisow drogowych! Zadnego!