Poziom języka a wyjazd

Często słyszę, że Au pairka ma bardzo dobrą znajomość języka przed wyjazdem do danego kraju, lub słabą.

Co według Was oznacza język kraju, do którego się wyjeżdża, na bardzo dobrym poziomie?

Co z kolei oznacza język słaby?

Zapewne, kiedy osoba znajduje się w obcym kraju, wszystko jest trudniejsze, niż w domu, dlatego, co trzeba umieć w domu, żeby tam sobie jakoś poradzić? Co trzeba rozumieć, a czego niekoniecznie?

No i co powinna rozumieć osoba, której mówi się, że wyjeżdżało się z kraju z bardzo dobrą znajomością języka?

Pozdrawiam

Znajomość minimalna powinna być taka, byś się mogła dogadać i żeby to chociaż były podstawy. Np. "pick up children from school", "prepare a dinner", "do ya need something?" Ważne jest to, zeby umieć podstawy związane z dziećmi, jeśli np. Hosci Cię o coś poproszą

A jaki poziom to już np. rozumienie -bajek, -filmów, -seriali? Nie wiem jak to z tym jest. Znam dziewczynę, która jest z chłopakiem, z którym dogaduje się po angielsku, a filmów do końca nie rozumie. Więc do dopiero trudniejsze seriale? A jakby nie patrzeć, taki serial to powiedzmy jeden dzień z życia wzięty

Jak nie masz blokady i chcesz mowic - dasz radę. Ja nie mam problemu np. z serialami/filmami po ang, chociaż zdarzaja sie jakieś wyjątki, ale jak rozumiem np. wiecej zdań, to potem mniej-wiecej wiem, o czym mowa

to zależy też jaki serial - jeśli serial dla młodych, którzy używają dużo slangu, bądź też medyczny - wiadomo, że wielu rzeczy nie będzie się rozumiało. ale jeśli nie rozumie się takich "normalnych" - może być ciężko, ale moim zdaniem tylko na początku - trzeba się zwyczajnie przyzwyczaić i osłuchać. ja początkowo miałam wielki problem ze zrozumieniem brytyjczyków - mój angielski był dobry, z amerykanami nie było problemu a tutaj nagle nie rozumiałam 50% rozmowy. wystarczyło 3 miesiące - rozumiałam praktycznie wszystko. także nie ma też co się stresować jeśli się nie rozumie filmów czy seriali jakoś bardzo dobrze - jeśli łapie się ogólny sens i temat to już jest ok, reszte zawsze można się douczyć

Anka! No właśnie, co do brytyjczyków.. wystarczyły mi 2 tyg i łapałam.. i nawet sama już mowie slangiem hhaha

Ja tam nie wiem, mój angielski nie był jakoś super dobry jak wyjeżdżałam, rozumiałam bardzo dużo gorzej było z mówieniem.. Z serialami to jest właśnie tak, że czasem czegoś nie rozumiemy bo jest powiedziane slangiem, grunt to wiedzieć o co chodzi z całości wypowiedzi.. Mi ciężko określić kiedy angielski jest dobry a kiedy słaby. Grunt to się nie bać.

Też mam nadzieję, że wystarczy dużo rozumieć, a mówienie przyjdzie z czasem, jak sytuacja będzie tego wymagać. Bądźmy dobrej myśli.

Z serialami i filmami to jest tez tak, ze nikt nie powie Ci wolniej i wyraźniej bo wie, że nie zrozumiesz ani nikt nie powtórzy, akcja się toczy szybko, czasem mówią niewyraźnie slangiem... Ja w pierwszych dniach oglądałam z rodzinką Avatara i rozumiałam tylko piąte przez dziesiąte a resztę z kontekstów, wiec nie ma się też co zamartwiać

Ok, a jak jest z książkami w waszym przypadku? Jakie rozumiecie/ rozumiałyście przed wyjazdem?