• Options
  • Logowanie
     
  • Rejestracja
     
  • Desktop Style
     

zrezygnowana... :((

  • Index  

    • forumAuPair.pl - Świat Operek
       
    • Ogólnie o programie Au Pair
       
    • Historie życiowe
       
    • zrezygnowana... :((
       
  • zrezygnowana... :((
  • zrezygnowana... :((

    natalla85 > 04-10-2012, 17:11

    Hej! Poradźcie co mam robić bo powoli tracę cierpliwość..Jestem od miesiąca au pair we Włoszech..Opiekuję się 5 latką i 3 latkiem. Dzieci miały być-jak mówiła ich mama, kochane, miłe, znające zasady..oczywiście się okazało, że to wcale nie prawda!!! Bardzo szybko zorientowałam się, że te dzieci to małe diabełki. Owszem, potrafią być kochane ale tylko czasem. Przez większość czasu są po prostu nieznośne.. Jak im się czegoś zabroni to zaczynają wyć w niebo głosy, rzucać się, kopać mnie, rodziców, siebie samych i siebie nawzajem. Poza tym nie słuchają co się do nich mówi. 5 latka zaczęła ostatnio mnie wyzywać, ja staram się nie reagować oczywiście, ale np. była ostatnio taka sytuacja, ze miałam założyć jej do szkoly sukienkę ktorą miala dzien wczesniej. Poprosiła mnie o to hostka i ona to słyszała. Mimo to zaczęła mnie kopać..Poza tym praktycznie nigdy sie mnie te dzieci nie sluchaja a potem hostka ma do mnie pretensje ze np nie siedzą przy stole jak jedzą, ale kiedy ja reaguję, dla niej to większa frajda i tym bardziej ucieka ode mnie,biega naokoło stołu.. ale jeśli nie zareaguję przychodzi hostka i ja dotaje opiernicz, tak więc zamknięte koło...Nie mogę narzekać na moją rodzinę bo są mili generalnie, ale uważam, ze niektóre ich metody wychowawcze przyczynily sie do tego ze te dzieci sa jakie sa..Hostka ciągle na nie krzyczy. Jak zachowuja sie zle to mowi ze zabierze im to czy tamto a jak przez chwile sa grzeczne to dostaja to z powrotem,chyba ze naprawde przesadzą... Poza tym ostatnio hostka uderzyła przy mnie 5 latke w twarz... i to nie 1 raz... Wydaje mi sie, ze ona tez nie bardzo radzi sobie z tymi dziecmi..Ja naprawde bylam bardzo zdeterminowana by tu zostac rok, ale ostatnio zaczely mi przychodzic do glowy rozne mysli...Naprawde te dzieci nie sa grzeczne i nie wiem czy moge powiedziec, ze je w ogole lubie... ( Nie wiem jak do nich podejść.. głównie do tej 5 latki.. masakra!!
  • Re: zrezygnowana... :((

    carona > 09-10-2012, 16:40

    Co prawda jako au pair opiekuję się starszymi chłopakami, ale w Polsce byłam nianią trzylatki. Zachowywała się podobnie, rodzice byli często podczas takich scen i również sobie z dzieckiem nie radzili. Po dwóch tygodniach takich przepychanek z dzieckiem po prostu porozmawiałam z rodzicami. Zasugerowałam, że zachowanie dziecka jest nie do przyjęcia, nie są konsekwentni i ich metody nie za bardzo działają. Oczywiście dużo delikatniej i dyplomatyczniej. Powiedziałam, że skoro jestem z dzieckiem kilka godzin dziennie, może łatwiej by nam było razem ustalić jakieś wzory postępowania w najczęściej występujących sytuacjach. To była bardzo miła rodzina, więc się dogadaliśmy. Ustaliliśmy zasady, czasami im się zdarzyło złamać, ale zazwyczaj byli bardziej konsekwentni niż zwykle, dzięki czemu zdołałam jakoś okiełznać małego diabełka.



    Myślę, że powinnaś zwrócić się do hostki i powiedzieć jej o swoich wątpliwościach. Powiedz, dlaczego nie reagujesz na zachowanie przy stole, poproś o rozmowę. Wytłumacz, jak mała zachowuje się podczas jej nieobecności, jak ty chciałabyś sobie z tym poradzić, poszukajcie kompromisu. Może zasugeruj jakiś system kar i nagród, wprowadź jakieś zasady. Trochę mi to przypomina super nianię, ale ja sobie w ten sposób próbowałam radzić i nie było tak źle.



    Jeśli chodzi o bicie dzieciaków... Na to nie mam pomysłu. Jestem zdecydowanie przeciwna, a już na pewno biciu po twarzy. Klaps a uderzenie w twarz to dwie różne sprawy, a i z klapsem mi się ciężko pogodzić... Jeśli takie zachowanie by się powtarzało w mojej rodzinie, chyba bym sobie darowała. To ciężkie klimaty i skoro pięciolatkę bije w twarz, później będzie tylko gorzej...
  • Re: zrezygnowana... :((

    natalla85 > 11-10-2012, 11:17

    Dzieki bardzo za rady..mała dalej nie ma do mnie szacunku, ale jest trochę lepiej. Poczekam jakiś czas i zobaczę jak się sytuacja rozwinie. Na razie jestem już po jednej rozmowie z hostką. Zauważyła, że 5 latka źle się do mnie odzywa i ma z nią porozmawiać..
  • Re: zrezygnowana... :((

    Piotrek1990 > 11-10-2012, 21:03

    Może spróbuj udawać że płaczesz albo strasz je że kupisz sobie wielkie wiadro lodów, i zjesz je sama na ich oczach albo sobie wyjedziesz bo Ci przez nie przykro.

    Oczywiście wcześniej pogadaj o tym z HM żeby wyjaśnić że to "tylko sztuczka"
  • Re: zrezygnowana... :((

    harc > 11-10-2012, 22:43

    czyli terroryzm?
  • Re: zrezygnowana... :((

    natalla85 > 12-10-2012, 10:47

    Raczej to kiepski pomysł... zawsze uważałam się za osobę, która ma podejście do dzieci, ale z tymi jakoś nie mogę.. kiedy one są tak bardzo niegrzeczne tracę ochotę i siły na to, aby je podejść jakoś inaczej.. dziś hostka mi wyrzygała jak 3 latek ryczał przy stole ( w sumie to nawet nie wiem z jakiego powodu bo nie zrozumiałam go), że muszę do jej dzieci podejsć na śmiesznie. Kiedy płaczą to coś takiego zrobić żeby odwrócić ich uwagę. Tylko, że te dzieci jak już ryczą to mnie totalnie nie słuchają i jest mi strasznie ciężko cokolwiek zrobić.. Nie wiem, moze faktycznie to ja robię coś źle...prawda jest taka, że nie radzę sobie z tymi dziećmi a nigdy wcześniej z żadnym dzieckiem nie miałam takich problemów. Nie są to łatwe dzieci a ja jeszcze nie mówię po włosku więc tym bardziej jest mi ciężko z nimi złapać kontakt..wiem, że jest też język ciała, można w ten sposób pokazać emocje i jakoś się porozumiewać, tylko, że po tych wszystkich nie miłych słowach które do mnie 5 latka kieruje i po wiecznych rykach 3 latka naprawdę nie mam na to ochoty..Nie potrafię robić czegoś czego nie czuję...I im bardziej hostka mnie krytykuje ( dziś skrytykowała mnie przy dzieciach po czym 5 latka też zaczęła to robić) tym bardziej ja się usuwam, oddalam i zamykam.. Nie wiem jak to będzie..
  • Re: zrezygnowana... :((

    carona > 19-10-2012, 14:24

    [quote name="natalla85"]Raczej to kiepski pomysł... zawsze uważałam się za osobę, która ma podejście do dzieci, ale z tymi jakoś nie mogę.. kiedy one są tak bardzo niegrzeczne tracę ochotę i siły na to, aby je podejść jakoś inaczej.. dziś hostka mi wyrzygała jak 3 latek ryczał przy stole ( w sumie to nawet nie wiem z jakiego powodu bo nie zrozumiałam go), że muszę do jej dzieci podejsć na śmiesznie. Kiedy płaczą to coś takiego zrobić żeby odwrócić ich uwagę. Tylko, że te dzieci jak już ryczą to mnie totalnie nie słuchają i jest mi strasznie ciężko cokolwiek zrobić.. Nie wiem, moze faktycznie to ja robię coś źle...prawda jest taka, że nie radzę sobie z tymi dziećmi a nigdy wcześniej z żadnym dzieckiem nie miałam takich problemów. Nie są to łatwe dzieci a ja jeszcze nie mówię po włosku więc tym bardziej jest mi ciężko z nimi złapać kontakt..wiem, że jest też język ciała, można w ten sposób pokazać emocje i jakoś się porozumiewać, tylko, że po tych wszystkich nie miłych słowach które do mnie 5 latka kieruje i po wiecznych rykach 3 latka naprawdę nie mam na to ochoty..Nie potrafię robić czegoś czego nie czuję...I im bardziej hostka mnie krytykuje ( dziś skrytykowała mnie przy dzieciach po czym 5 latka też zaczęła to robić) tym bardziej ja się usuwam, oddalam i zamykam.. Nie wiem jak to będzie..[/quote]



    Absolutnie nie szantażować dziecka. Nie jestem zwolenniczką straszenia. Może i jestem trochę idealistką, ale myślę, że rozmowa zawsze pomaga. Po pierwsze - porozmawiaj drugi raz z hostką o krytykowaniu cię przy dzieciach. To ma bardzo zły wpływ na dzieciaki i uczy ich, że mogą cię krytykować, nie zawsze masz rację i ich mama też cię nie lubi. Są za mali, żeby wyrobić sobie własne zdanie, więc naśladują dorosłych...



    Nic tak nie działa na dzieci, jak nagroda za dobre zachowanie i kara za złe. W tym tygodniu wprowadziłam tablicę z magnetycznymi gwiazdkami za wykonywanie różnych obowiązków (sprzątanie po sobie, odrabianie lekcji itp.). Za każdą gwiazdkę dostają pod koniec tygodnia jakąś sumę od rodziców, a ode mnie - jakąś przysługę - gotuję to, co lubią, pozwalam na coś, czego nie lubię (śmiech rodem z dreszczowca - straszy, tarzanie się po podłodze - młodszy) albo wstawiam się za nimi u rodziców. Wiedzą, że gwiazdki zależą ode mnie, więc się starają, są grzeczni i nie pyskują. Karą za brak co najmniej trzech gwiazdek z kategorii zachowanie (na 5 możliwych) jest jeden-dwa dni bez komputera (chłopcy uwielbiają komputer i są już trochę uzależnieni, więc dobrze im to zrobi). W naszym przypadku przerodziło się to w konkurs, chłopcy się bardzo starają.



    Ja najlepszy kontakt łapię z chłopakami przy posiłku. Tradycją są już śmieszne buźki z owoców na przekąskę przed obiadem, które poprawiają im zawsze humor - może spróbuj czegoś takiego? Pięciolatkę trudno zająć czymś, jak odstawia swoją histerię, ale trzylatka możesz spróbować rozśmieszyć jakąś miną albo odgłosami (działało na moją dwulatkę). W ekstremalnych przypadkach (niepohamowana histeria z początkami dławienia) zostawiałam ją samą sobie. Mówiłam spokojnie, czego od niej oczekuję (posprzątaj zabawki, jak skończysz płakać) i nie przekonywałam jej, że to nic strasznego posprzątać po sobie, nie mówiłam, że mi przykro z powodu jej zachowania, nie próbowałam jej nakłonić do czegokolwiek. Po prostu 'jak się uspokoisz, zrób to, o co cię prosiłam'.



    Na twoim miejscu spróbowałabym ponownej rozmowy z hostką, została na tydzień, żeby się przekonać, czy poskutkowało, a jak nie - szukać innej rodziny. Nie ma sensu, żebyś się męczyła z cudzymi dziećmi, z którymi nawet ich własna matka sobie nie radzi.
  • Re: zrezygnowana... :((

    natalla85 > 24-10-2012, 15:59

    Nie wiem czy bede chciala szukac nowej rodziny..czasami mysle, ze jestem chyba za malo odporna i przeliczylam swoje mozliwosci. Z hostką czeka mnie rozmowa..wieczne pretensje o glupoty mnie stresuja. Kiedy sie stresuję zaczynam sie odsuwać i wtedy ona ma pretensje o to, że mnie nic nie obchodzi. Nie podoba mi się bicie dzieci po twarzy czy w głowę..jest to nerwowa kobieta i na prawdę nie czuję się tu dobrze.. Jeszcze okazało sie, że moja sytuacja rodzinna w Polsce się pogorszyła co dodatkwo mnie martwi..myślę o powrocie...
  • Re: zrezygnowana... :((

    carona > 24-10-2012, 16:21

    Minęło trochę czasu od mojej poprzedniej wypowiedzi i mam teraz trochę inną perspektywę, bo kilka rzeczy się zmieniło.

    Wczoraj dowiedziałam się, że host prawdopodobnie od dłuższego czasu podnosi rękę na starszego z moich chłopaków. Ed potrafi być krnąbrny, uparty jak cholera, nieposłuszny i po prostu... strasznie trudny. Wczoraj przez co najmniej dwie-trzy godziny siedziałam w jego pokoju, przekonując go, żeby przez 15 minut poćwiczył grę na gitarze, co jest jego codziennym obowiązkiem. I powiem Ci tylko, że pod koniec tych trzech godzin wcale nie byłam na niego tak zła, jak powinnam. Wiem, że Ed jest dużo starszy i mogę z nim porozmawiać i do niego dotrzeć, ale wiem też teraz, że jego zachowanie nie bierze się znikąd. Jest konsekwencją jego łatwego wpadania w złość (jakieś zaburzenia podobno) i tym, że jego ojciec jest delikatnie mówiąc cholernie surowy i podnosi na niego rękę.



    Bicie dziecka jest dla mnie niedopuszczalne. W twarz, w głowę, gdziekolwiek. Niedopuszczalne i tyle. Jeżeli myślisz o odejściu, już przy drzwiach powiedz tej pseudo-mamie, że dzieci się nie bije. Ja podjęłam swoją decyzję i zostanę tak długo, jak będę mogła, żeby pomóc jednemu z moich chłopców. Bo są moi i nie mogę ich zostawić, kiedy potrzebują pomocy. Twoja decyzja może być inna. Zwłaszcza że twoja pięciolatka cię najwyraźniej nie za bardzo lubi, hostka bije dziecko, a atmosfera jest okropna. Ja zamierzam porozmawiać delikatnie z hostką, ty już taką rozmowę masz za sobą. Jeśli moja nie poskutkuje, będę się zastanawiać, co zrobić, ale tobie radzę przeprowadzić stanowczą rozmowę, przygotować się wcześniej na odejście i najwyżej miło się zaskoczyć, jeśli jednak się uda dogadać.
  • Re: zrezygnowana... :((

    natalla85 > 25-10-2012, 11:58

    Wczoraj hości mnie zaskoczyli bo zaczęli ze mną rozmawiać przy dzieciach w trakcie kolacji co im się nie podoba.. Mam wrażenie, że hostce nie mogę nic odpowiedzieć..np. była taka sytuacja wczoraj przed kolacją, że zaczęłam rozstawiać talerze na stole i pokazuje mojej hostce czy płaskie talerze mogą być dla dzieci, na co ona, że tak. W trakcie kolacji powiedziała mi, że lepiej jak bym do ryżu dała miseczki..odpowiedziałam jej, że przecież się jej pytałam czy te talerze mogą być a ona zaczęła mi mówić, że ja ciągle próbuję się bronić i że mi nic nie można powiedzieć i że jej nie słucham bo nie ogarnęłam dziś pokoju dzieciaków. Jej zdaniem było tam pełno ubrań nie na swoim miejscu a prawda jest taka, że tylko jedna para skarpetek leżała "nie na swoim miejscu". W trakcie rozmowy hości powiedzieli mi też, że chcą bym się tu czuła jak w domu bo oni są teraz moją rodziną itp. Ja oczywiście nie odpowiedziałam już nic co mnie boli po tym docinku hoski....ehhh jestem troche zła na siebie..postanowiłam dać sobie jeszcze czas, ale szczerze to wątpie, że wytrzymam tu cały rok.. Czuję, że jest między nami zbyt duża różnica charakterów. Host jest spokojniejszy, nie krzyczy, ale hostka dobija mnie tą swoją nerwowością i czepianiem sie o czasem naprawde pierdoły..
  • Starszy wątek Nowszy wątek
  • Następna