-
-
dzieci
margerich > 19-09-2012, 22:44
Nie rozumiem dzieci moich hostów. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale wszystko tak jakby działo się przez mgłę. Nie biją mnie, tak jak czyta się o niektórych dzieciach hostów, ani też jakoś mocno nie pyskują. Kiedy siedzę z nimi po szkole, jestem dla nich wyrozumiała, miła, wychodze z inicjatywą, robię różne słodkości, nawet na urodziny jednego chłopca wydałam całkiem sporo kasy, by dać mu prezent. Rzecz w tym, że mamy dobry kontakt, gdy rodziców nie ma w domu, dzieci przytulają się do mnie, ciągle mnie wołają, śmieją się, żartują, ale oczywiście nie pozwalam im na niektóre rzeczy bo w końcu po pierwsze to ja jestem za nie odpowiedzialna, po drugie, nie dam wejść sobie na głowe kilkulatkom. Zawsze, gdy hosci wracają, jest wielkie sprawozdanie z dnia i wtedy ten starszy chłopiec skarży się na mnie niemiłosiernie, że jestem zła (bo kazałam mu np. sprzątnąć jego zabawki, a mu się nie chciało lub kazałam odrobić lekcje). Wczoraj młodszy chłopiec śmiał się podczas kąpieli, a gdy tylko hostak wróciła a ja chciałam żeby już wychodził z wanny zaczał jęczeć, odpychac mnie, tak jakbym mu krzywdę robiła. I wygląda to tak jakbym miała z dziećmi kijowy kontakt, a mam bardzo dobry, tylko że gdy nie ma hostów. Oczywiście hości tych chwil radosnych nie widzą bo ich nie ma.
Nie wiem co mam robić. Da się jakoś wpłynąć na dzieci czy one już tak mają? -
Re: dzieci
pannaadamska > 19-09-2012, 23:20
Moje dzieciaki może nie skarżą na mnie . ale np. w jednym momencie najmłodsza wgl nie chce mieć ze mną kontaktu, najstarszy wyje jak syrena na myśl o pojechaniu ze mną do szkoły. Ale ja po prostu spytałam się hostki co w takiej sytuacji a ona mi powiedziała, że mam się nie przejmować bo to są tylko dzieci.
Zagadaj z hostką, przedstaw sytuację zapytaj się czy masz być stanowcza wobec dzieci ( mam na myśli sprzątanie zabawek itp. ) Niech ona się określi .
Ale póki co nie przejmuj się, bo nic Ci to nie da , a oni i tak się nie zmienią ! -
Re: dzieci
marvellous > 19-09-2012, 23:59
hehe mam to samo. Z moja 3 latka rowniez mam dobry kontakt jak jestem z nia sama ( czasami sa wyjatki) jednak w momencie kiedy hostka jest w domu a wiec przed wiekszosc czasu - jest zle - mala wydaje sie ze mnie nie lubi, nie chce sie bawic ze mna i nic.
Hpostka czesto pyta jak tam mala sie zachowywala, wtedy mowie prawde ze dobrze ale to chyba brzmi nie wiarygodnie dosc ;p
pogadaj z hostka. A dzieci maja po prostu rozerwanie keidy sa z Toba i hostka to nie wiedza kogo sluychac i wiadomo ze moga sobie bardziej pozwolic z Toba. Moze widza ze rpzy hostce jestes taka bardziej moze spieta/ zawstydzona zeby im zwrocic uwage i to wykozystuja.
Wybacz , nie wiem ile maja lat ale jesli sa ponad 5 lat to to zrozumiale zachowanie -
Re: dzieci
margerich > 20-09-2012, 0:09
tylko wychodzi na to, ze wszystko wyrzucane jest do śmietnika. Czasami się zastanawiam po co ja się staram skoro przy hostach wygląda to tak jakby dzieci mnie nie lubily, a siedząc z nimi, aż do mnie lgną.
no ale jestem tutaj dopiero trzeci tydzień, więc wszystko przede mną -
Re: dzieci
PolishGirl > 20-09-2012, 17:42
ja tez czasami nie wiem co robic. kiedy zostae sama z nimi wieczorem i maja isc do lozek o 20:30 to ja im zwracam uwage a one sie sztuchraja miedzy soba, piszcza, popychaja sie i wogole nie zwracaja na mnie uwagi.tak jakby mnie nie bylo. przeciez 10 latka nie zaciagne sila na gore do lozka. a wiedza dobrze, ze rodzice ustanowili taka regule 20:30 =lozko. po 3 razach jak nie skutkuje moja mowa zostawiam ich (z wylaczonym telewizorem) i niech sobie robia co chca dalej. ostatnio poszli o 20:40 sami.
albo ja robie 2 godziny jedzenie dla nich-a one po szloke dlubna 2 razy i juz nie chca. Nie to nie. wywalam do kosza-jak to oni robia zazwyczaj-i niech nie jedza. nie ja bede glodna! uwazam ze 9 i 10 lat(zaraz bedzie 11) to za duzo zeby wpychac jedzenie do buzi. nie zamierzam sie z tego powodu stresowac. -
Re: dzieci
margerich > 20-09-2012, 22:18
z tym "nie reagowaniem"... to nigdy się to nie zdarzalo. Do dzisiajstarszy kompletnie ignorował to co mówiłam. Wołam go po imieniu, zadaje pytanie, a on nic. Zero reakcji. Więc stwierdziłam, że co mnie to obchodzi. Też zaczęłam go ignorować i w końcu sam zaczął ze mną gadać. Dzieci, to niestety tylko dzieci. -
Re: dzieci
Nimell > 20-09-2012, 23:06
Spoko, mam to samo, tylko, że jak one usłyszą że jest bed time to same idą, marudzą, popychają się przy tym ale idą, myć zęby i przebierać się. Ale np. jak maja włączony telewizor to moge mówić jak do słupa a słup dalej dupa. Tak samo dziewczynka mnie próbuje, dzisiaj mnie tak wkurwiła, bo zaczeła mi uciekać że pomyślałam sobie, a ciul co ma być to będzie i zaczełam iść w drugą strone, po jakiś 3 min słyszę "katieee wait for me, please", nie dam żeby 3 latka wlazła mi na głowe. Oczywiście wszystko później powiedziałam hostce, generalnie tak sobie założyłam, że każdego dnia jak kończę pracę to mówię jej co mała zrobiła źle a co dobrze i co mi się podoba a co nie. żeby potem nie było, że mi ciężko a nic wcześniej nie mówiłam. Dzisiaj jej powiedziałam że mała mi ucieka jak jesteśmy na dworze a ja jej ganiac nie będę po ulicy. -
Re: dzieci
young_lady_88 > 21-09-2012, 10:46
ta rozmowa na koniec dnia to dobry pomysl, ja teraz robie to samo z moja rodzina. lubie rodzicow wiec zeby nie bylo im przykro to na koniec zawsz mowie co dzieci zrobily dobrze albo co w nich lubie. jesli kiedys odejde to beda wiedzieli czemu. rozmawiam z hostami pare minut przed kolacja, bo nie chce sie stresowac jak jem hahah
na szczescie tutaj moge powiedziec rodzicom ze dzieci byly niegrzeczne i oni staraja sie troche pomoc, bo w mojej poprzedniej rodzinie jak powiedzialam cos takiego to hostka od razu ze ja nie lubie jej dzieci, ze jestem za surowa, ze jej syn (8 lat) powiedzial jej co innego wiec zebym nie nazywala jej dziecka klamca. wytrzymalam tam miesiac.
tutaj dzieciaki sa o wiele milsze ale tez mnie nie sluchaja, obiad jest najgorszy bo ganiaja sie dookola stolu, nie chca usiasc ani jesc, krzycza, bija sie, horror. na szczescie hostka wraca kolo 7-7.30 albo wczesniej i wtedy ja sie nimi nie zajmuje bo nie chce. powtarzam sobie zeby sie nie przejmowac bo to tytlko dzieci a jesli nie chca jesc to najwyzej zaczekam na hostke i niech ona ich zmusi. powodzenia dziewczyny, nie przejmujcie sie za bardzo, dzieci czesto nie sluchaja nawet swoich rodzicow.
margerich, ja na twoim miejscu skonczylabym prace kiedy hostka wraca do domu. jesli nie chce z toba byc jak jej mama wraca do domu to po prostu zaprowadz ja do mamy. czyli gdziekolwiek jestes z mala, pozwol jej sie bawic czy robic co chce, a jak jej mama przyjdzie do pokoju to moze wtedy powiedz malej zeby posprzatala zabawki. wtedy mysle ze matka zobaczy czemu mala placze i pewnie sama jej powie ze ma te zabawki posprzatac i Ciebie sluchac. -
Re: dzieci
margerich > 21-09-2012, 21:52
[quote name="young_lady_88"]ta rozmowa na koniec dnia to dobry pomysl, ja teraz robie to samo z moja rodzina. lubie rodzicow wiec zeby nie bylo im przykro to na koniec zawsz mowie co dzieci zrobily dobrze albo co w nich lubie. jesli kiedys odejde to beda wiedzieli czemu. rozmawiam z hostami pare minut przed kolacja, bo nie chce sie stresowac jak jem hahah
na szczescie tutaj moge powiedziec rodzicom ze dzieci byly niegrzeczne i oni staraja sie troche pomoc, bo w mojej poprzedniej rodzinie jak powiedzialam cos takiego to hostka od razu ze ja nie lubie jej dzieci, ze jestem za surowa, ze jej syn (8 lat) powiedzial jej co innego wiec zebym nie nazywala jej dziecka klamca. wytrzymalam tam miesiac.
tutaj dzieciaki sa o wiele milsze ale tez mnie nie sluchaja, obiad jest najgorszy bo ganiaja sie dookola stolu, nie chca usiasc ani jesc, krzycza, bija sie, horror. na szczescie hostka wraca kolo 7-7.30 albo wczesniej i wtedy ja sie nimi nie zajmuje bo nie chce. powtarzam sobie zeby sie nie przejmowac bo to tytlko dzieci a jesli nie chca jesc to najwyzej zaczekam na hostke i niech ona ich zmusi. powodzenia dziewczyny, nie przejmujcie sie za bardzo, dzieci czesto nie sluchaja nawet swoich rodzicow.
margerich, ja na twoim miejscu skonczylabym prace kiedy hostka wraca do domu. jesli nie chce z toba byc jak jej mama wraca do domu to po prostu zaprowadz ja do mamy. czyli gdziekolwiek jestes z mala, pozwol jej sie bawic czy robic co chce, a jak jej mama przyjdzie do pokoju to moze wtedy powiedz malej zeby posprzatala zabawki. wtedy mysle ze matka zobaczy czemu mala placze i pewnie sama jej powie ze ma te zabawki posprzatac i Ciebie sluchac.[/quote]
widzisz, właśnie problem polega na tym, ze czasem mam wrażenie jakby hostka spychała te dzieci od siebie. Niby je kocha itd i widać że się o nie martwi, ale ona jest trochę karierowiczką i nawet jak wróci do domu, to każe mi wykąpać dziecko, nawet palcem nie kiwnie. Rano to samo. Tak jakby umywała ręce. Ona lubi być z dziećmi kiedy nie trzeba odwalać całej roboty typu: odrób lekcje (czytaj: namawiaj przez godzinę by łaskawie napisał jedno zdanie), ubierz (kłóc się przez kolejne minuty, bo zakłada skarpetki przez 20 minut, a ja musze czuć spojrzenia hostów, że jeszcze nie dopilnowałam tego). No ale co ja mam so cholery zrobić. Przecież nie wydrę się na te dzieci, ani na siłę nie będę im wkładać do ust jedzenia. I tak to wygląda. Rano, muszę nawet pilnować czy dzieci umyły zęby, czy mają czystą buzię. Ja wiem, że jestem au pair i mam dbać o dzieci, ale chyba rodzice też mogliby się zainteresować swoimi dziećmi. -
Re: dzieci
margerich > 21-09-2012, 21:57
alno sytuacja typu: dzieci mają być gotowe na konkretną godzinę, ale ja pracę zaczynam ok 7:30. I szczerze mówiąc to jest praca, więc co mnie to obchodzi, że dla nich jest wygodna sytuacja typu: jesteś w domu, siedzisz w kuchni to możesz pomóc. Ja nie jestem ich członkiem rodziny, tylko pracownikiem. Jem spokojnie śniadanie bo jest dopiero 7:20, a hostka z tekstem, czy mogę pomóc, bo mają opóźnienie. Mogę pomóc, ale chyba mogłaby uszanować że akurat jestem w polowie jedzenia śniadania i nie będę latać od stołu, jeść, znowu wstawać jeść. Chcę zjeść spokojnie.
A to co mnie irytuje najbardziej to to, że zostawiają rano po sobie kubki w zlewie i oczywiście czekają że ja je pozmywam.
W soboty rano jest mega burdel w kuchni, oni się gdzieś spieszą i zostawiają to wszystko, licząc po cichu że ja to posprzątam, dlatego wychodzę wczesnie rano, żeby niczego nie oczekiwali. Niby działa to na zasadzie przysług, bo w niedzielę zapraszają na wspólne tea i host zawsze zabiera mój talerz, a hostka zmywa wszystkie gary, tyle ze mój talerz jest jeden jedyny, a po nich wszystkich jak mam sprzątać, to chyba jest różnica.