-
-
co negocjowac a czego nie chciec
Gość > 01-06-2005, 8:34
Tak sobie myslalam i myslalam i wymyslilam, ze moze zamiast glupich klotni z leneczka (na ktore szkoda PRZEDE WSZYSTKIM mojego czasu) napisze posta, ktory ludziom moglby pomoc.
Pewnie kazdy ma problem na poczatku poznajac swoja rodzinke, co negocjowac i jak, zeby nie chciec za duzo, ale zeby ciagle byl to program Au Pair a nie darmowa kura domowa. Moja rodzinka jest wspaniala, ale wiem, co mi sie stanowczo nie podoba i co bede chciala zmienic w przyszlosci przy okazji wyboru nowej rodzinki (troche to niegramatycznie, ale moze zrozumiecie).
Pierwsza rzecz - moje zycie nie ma sensu bez muzyki. Kiedy tu przyjechalam moj pokoj skladal sie z lozka, biurka i szafy na ciuchy - Mlody pewnie powiedzialby ze to wlasnie wszystko, co rodzina ma obowiazek zagwarantowac operce i racja, ale jesli juz mamy okazje wybierac i krecic nosem wsrod wielu rodzinek, lepiej szukac tych z bonusami, cobysmy sie wszyscy lepiej czuliDo tej pory udalo mi sie zakupic maly odtwarzacz CD z radiem (za 35€), no ale zawsze byly to pieniadze wydane przez operke z operskiej pensji, ktore moglaby przeznaczyc na cos innego. Nie wymagam komputera w pokoju (chociaz byloby fajnie), TV i w ogole, ale podstawa mojej egzystencji i "nie-mienia" dolow jest muzyka - wiec nastepnym razem bede negocjowac w swoim pokoiku odtwarzacz CD, bez ktorego zyc nie moge.
Druga rzecz, ktora mnie okropnie denerwuje to oplaty za benzyne. Samochod jest moj, jak najbardziej, no to w sumie logiczne, ze za benzyne sama place. Ale kurcze, wypraszam sobie jesli ten durny fiat pali 10l na 100km, ja mam do centrum wiochy 5km a moja robota glownie w roku szkolnym polega na szoferowaniu dzieciakom - no to dziekuje! :evil: Samochod trzeba tankowac do pelna raz w tygodniu, a jedno takie tankowanie to 25-35€... co zmniejsza moj zarobek z 359€ (po odliczeniu podatku, ktory tu sie placi) do 219 - 259€ a to juz lekka przesada w tym kraju, gdzie ceny sa liczbami jak polskie, tyle ze waluta inna.
No to wiec nastepnym razem negocjuje, ze w dniach mojej pracy rodzina placi za benzyne (to sie da wszysciutko wyliczyc!) a ja sobie oplacam w weekendy, bo ja przeciez na tygodniu i tak nie mam czasu ani sily jezdzic gdziekolwiek, jesli nie musze.
Hostka placi za moj telefon. Fajnie, pomyslicie... No tak, tylko ze wtedy czlowiek sie zastanawia, ile wykorzystac wypada (niby na poczatku bylo mowione ze 25€, ale jak juz przekraczam 20€ to sie czuje zle...). Ja juz wole sama za swoj telefon placic niz za benzyne.
Pierwsza w sumie pozycja jaka powinnam tutaj wymienic jest ogolny zarobek - nastepnym razem jak mi ktos powie 100€ tygodniowo to powiem, ze ma byc do reki a nie na papierku, bo potem po opodatkowaniu (jesli w danym kraju wystepuje) to mi 10% ubywa.
Mam 2 psy i 2 koty. Kocham te zwierzaki ale jednego zaluje - ze nie zapytalam na poczatku jak wychowane sa te stwory. Pieska jak najbardziej, ale nie takiego co WSZYSTKO je. Krociutka disgusting historyjka? Pies w nocy wyciagnal kocia kupe z kuwety i polowe zjadl polowe w czasteczkach porozwalal po calym przedpokoju i na dzien dobry Emi musiala to posprzatac! To ja juz wole pieluche zmieniac!
Ostatnim aspetkem jest chyba wioskowe polozenie, ze tak to nazwe. Od razu zaznaczam, ze nie umieram tutaj z powodu mieszkania na wsi, ale jednak nastepnym razem bede chciala troszeczke blizej duzego miasta (mam 25km), bo to jednak jest meczace, zwlaszcza jesli sie pracuje do 19.30, potem ma sie obiad... Na tygodniu wlasciwie nie ma szans do miasta wyskoczycZe wszystkim trzeba czekac na weekend.
Ok, to sie wypisalam. Wiem, ze wlasciwie pare z tych rzeczy dotyczy tylko i wylacznie mojej sytuacji, ale moze troche sie uda rozjasnic niektorym dziewczynom (i chlopcom :lol, czego nie robic i na co sie nie zgadzac podczas poszukiwania rodziny, kiedy jeszcze wszystko mozna.
PS. Obowiazki w domu przedstawiaja sie zupelnie niezle i nie narzekam, wydaje mi sie, ze ogolnie wysokosc zarobku do przepracowanych godzin jest zupelnie odpowiednia. Gdyby nie ta benzyna...
Powodzenia zycze wszystkim wyjezdzajacym i tym, ktorzy juz wyjechali -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
Ally > 01-06-2005, 9:06
?wietny post Emi, pokłony w Twoj? stronę -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
martamaua > 01-06-2005, 9:31
Ja jesli chodzi o pokoj-warunki mam swietne.Tylko Mtv w Tv i byloby ok,ale i tak zadko ogladam wiec spoko.kompa mam,wieze mam i nie jestem w malej klitce umieszczona.
A negocjowalabym:
-tak jak Emi-wioskowe polozenie!Tez mam 25km do miasta.Moze z dojazdem nie ma tak wielkiego problemu,ale zajmuje troche czasu i w tygodniu raczej nie.
-sprzatanie.Umowic sie co do drobnostki,bo nie usmiecha mi sie mycie lazienki ani odkurzanie ich sypialni.No i robienie prania.Dla dzieci owszem,dla hostow-nie!
Prawka nie mam wiec z samochodem nie wiem jak by bylo.Mam rower.Dobry.Nie narzekam.Bilety mi tez funduja wiec nie rujnuje sie na komunikacje miejsca zbytnio.
Telefony tez mam bez zarzutu.Placa oni jak limitu nie przekrocze i z domowego mam 45 min do Polski co tydzien.Wiec jest spoko.
Wiec tylko te dwie rzeczy wiecej nie mam do zarzucenia.No moze jednak troche starsze dzieci,albo zupelnie malusienkie.
I cieplejszy klimat.Kase mam 400euro na reke,bez zadnych podatkow wiec nie jest najgorzej,ale wiadomo,ze w tym drogim kraju to jest prawie nic... -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
kasik > 01-06-2005, 11:05
Emi dobry temat zapodalas
Napisze i ja kilka slow o moich warunkach.
Zarobki (kieszokowe) agencyje czyli 140$ tygodniowo jak to w USA.
Pokoj juz widzialam, nawet ladny, zolte sciany, moj domowy pokoj tez jest zolty ( a dokladnie zolto-pomaranczowy). W pokoju tv z dvd i odtwarzacz cd, telefon, kompa wlasnego nie mam, ale w domu oczywiscie bede mogla korzystac.
Samochod - mam wlasny, nie musze dzielic z zadnym z hostow, za benzyne placa hosci tzn. wozenie dzieci, dojazd do szkoly, jesli chce jezdzic w swoich sprawach tankuje ja, czyli jest calkiem dobrze.
Zabieraja mnie na wakacje i inne "rodzinne" wyjazdy, jesli chce oczywiscie.
Wlasna lazienka ( hostka od razu uprzedzila, ze nie ma wanny i czy mi to pasuje, spoko jest duzy prysznic ).
Zasady, ktorych mam przestrzegac:
1. nie palic
2. wracac w ciagu tygodnia do 12 a.m. ( nie sadze zebym wracala tak pozno w dni pracy, bede na pewno zbyt zmeczona)
3. Nie przyprowadzac chlopcow na noc
4. Zadnych telefonow pora wieczorna i nocna oczywiscie.
Czyli normalne moim zdaniem wymagania, nic glupiego i wymyslnego.
Lokalizacja:
Typowe amerykanskie miasto pod wielkm miastem, czyli wszystko jest na miejscu, do Washingtonu D.C. sa 4 mile, nudzic sie nie powinnam
Jedzenie:
Jestem zapraszana na posilki z nimi, jesli oni wychodza na obiad do restauracji ja tez, jesli oczywiscie chce i moge, jesli nie - jem co mi sie podoba z ich jedzenia. Hostka zapewniala tez, ze kupuje dla au pair to co lubia. Ja specjalnie wybredna pod tym wzgledem nie jestem, no ale syfow jesc nie bede, wiadomo.
To chyba tyle, przynajmniej nic wiecej nie przychodzi mi do glowy.
Warunki wydaja mi sie bardzo dobre. Jesli rodzinka okaze sie choc w polowie tak fajna jak w rozmowach tel. powinno byc wspaniale
Pozdrawiam, i nie dajcie sie, negocjujcie warunki, jesli cos wam nie odpowiada! -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
martamaua > 01-06-2005, 11:26
To jak bedziesz juz na miejscu to po jakims czasie napisz co jednak bys zmienila.Z tym po polnocy to akurat dziwnie.mi i jedna i druga rodzina mowila,ze moge byc o ktorej chce byle bym byla na drugi dzien dla dzieci.I wiadomo,ze jak wracasz pozno to badz cicho jak mysz.Wiadomo bedziesz zmeczona po pracy,ale jakbys nie byla to co im przeszkadza jakbys nawet o tej 2 wrocila.Chociaz wtedy na drugi dzien z dziecmi byloby ciezko wiec to bez sensu.Ale to tylko zalozenie.Prysznic wydaje mi sie nawet lepszy od wanny
Na wakacje moi tez chca mnie gdzies zabierac,ale nie wiem czy pojade.Sama bym wolala cos zorganizowac,bo to wiadomo jedziesz zeby troche pomoc im z dziecmi.I w cuda nie wierze!Nawet jesli nie to ja ma np. dosyc piskow.I wolalabym sobie ten tydzien dluzej od nich odpoczac...
Chlopcy na noc,nie palic hehe...Normalka
Z posilkami to samo,ale zauwazylam,ze kupuja pod siebie. -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
kasik > 01-06-2005, 11:46
Tak wiadomo, ze nigdy nie jest idealnie i zawsze mozna cos zmienic na lepsze. Jak juz sie przekonam na wlasnej skorze to napisze co i jak
Co do powrotow - tez wolalabym nie miec jakiejs ustalonej godziny, ale 12 to i tak pozno, skoro nastepnego dnia o 8 mam byc juz w pracy, czyli wstac trzeba bedzie pewnie okolo 7. W domu wracam sobie o ktorej chce, ale wiadomo to inna sytuacja, jak wracalam w srodku nocy a nastepnego dnia mialam isc do szkoly to rodzice sie tez czepiali mimo, ze mam te 20 lat. Ale hostka mi powiedziala, ze moj pokoj jest na uboczu, tzn. parter a ich sypialnie i dzieci na pietrach, wiec nie bedziemy sobie przeszkadzac jakbym chcial wrocic pozno. A slyszalam, ze niektore dziewczyny musza wracac do 11 lub nawet do 10 i to uwazam za przegiecie!
Wakacje - hmmm pewnie, ze jade pomoc im z dziecmi, ale pocieszam sie, ze nie zdaze sie jeszcze zmeczyc kidsami bo to bedzie kilka dni po moim przyjezdzie
W kazdym razie - chce sie nastawic jak najbardziej pozytywnie do nich, na razie daja mi duzo powodow do tego, jak bedzie w rzeczywistosci? To zawsze wielka niewiadoma. Ale zawsze lepiej juz przed wyjazdem ustalic kilka istotnych warunkow, zeby potem nie bylo rozgoryczenia, ze nie mam samochodu, jestem na wsi, nie moge z nimi jesc, czy placa mi mniej niz myslalam ( bo slyszalam o przypadku, ze ktos sie nie dogadal co do placenia a potem sie dziwil co tak malo, mysla, ze dostanie wiecej :roll: ) To tyle jestem naladowana pozytywna energia, przyda sie do 3 rozbojnikow -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
kasik > 01-06-2005, 11:49
Jeszcze jedna sprawa. Slyszalam o dziewczynie, ktora nie mogla przyprowadzac do domu zadnych znajomych i nie chodzi tu o chlopcow na noctylko w ogole zadnych, nawet kolezanek w srodku dnia...
To jest dopiero chora sytuacja, ale nie przyszlo jej do glowy pytac o takie rzeczy przed wyjazdem, wiec jak widac lepiej ustalic wszystko co tylko sie da! -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
agulka > 01-06-2005, 11:59
dokladnie, nie ma to jak szczegolowe wypytanie. niekotor laski mowia, ze im tak glupio pytac i w ogole.. ( spotkalam sie z taka opninia kilka razy) ale kurcze...glupio to bedzie jak sie okaze , ze nie wolno czegos tam..itd.
ja przyznam szczerze mialam dogodna sytuacje, bo nie zdazylam o nic zapytac -paula mi sama mowila, ze sa fajne kluby w okolicy, ze super sklepy, ze znajomych na pewno poznam, bo duzo jest ludzi w moim wieku w okolic..itd..w sumie ona sama o wszystkim pomyslala...a juz najbardziej to mnie rozbroila jak jej powiedzialam o zabie..opowiedzalam jej cala historie = czemu zaba itd..a ona od mnie, ze bedzie ok, e cleveland tez sa zaby :lol: zyc nie umierac!
ja radze pytac o wszystko co przyjdzie do glowy -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
ewelinka > 01-06-2005, 14:46
co do moich warunkow to uwazam ze nie sa jakies wygurowane na + dla mnie tzn pokoj swoj wlasny co prawda z tego wszystkiego nawet zapomnialam zapytac jak wyglada i co w nim jest ale to w tej chwili malo wazne(przynajmniej dla mnie)
nie mam prawka ale jak zrobie to bede miala cara do dyspozycji!
co do lazienki to duza dziele z dziecmi(ta mala to jest kolo sypialni hostow)
ale co najbardziej mnie cieszy to to ze maja basen!
co prawda maja 2koty i psa ale z gory zawiadomili mnie ze nimi zajmuje sie host tatus!
hym co tam jeszcze
a wlasnie jesli chodzi o dzieic to oczywiscie oczy wokul glowy bo Gisele jest w tym wieku kiedy dzieci wszystko ruszaja wszedzie wlarza itp.
a reszta obowiazkow to oczywiscie drobne pozadki po dzieciach no i po sobie no ale to standard
Hostka z gory zaznaczyla ze maja dosyc czysto w domu i nie musze sie martwic o jakies gruntowne porzadki bo oni to sami robia a co do gotowania to oni gotuja no chyba ze bede miala kaprys sama cos ugotowac!
ale widaomo co i jak to sie okaze juz na miejscu moze sie okazac ze bedzie super albo ze zle ich zrozumialam i bede musiala pracowac wiecej i beda placic mi mniej hehe ale jestem dobrej mysli
a no i kompa ma hostka no ale nawet jelsi mialaby cos przeciwko mojemu korzystaniu z niego to cos sie wymysli!!
nie martwcie sie postaram sie was nie zawiesc jesli chodzi o uczesnictwo w forum:wink: -
Re: co negocjowac a czego nie chciec
Gość > 01-06-2005, 15:02
ale wiecie co, jak ja tu przyjezdzalam to tez wszystko fajnie 400€ zarobku, samochod do wlasnej dyspozycji 24/7 i w ogole, ale pisze to, co bym zmienila teraz jakbym miala jeszcze raz negocjowac warunki mojego przyjazdu - bo teraz po 5miesiacach dokladnie wiem, co mi sie w tym podoba a co nie.
I w sumie jak czlowiek wyjezdza to ma taka mysl, ze troche tam posprzatac (ale kazda mowi, sprzatania za wiele nie ma), troche czegostam, "eee, w sumie malo mam", ale jak sie spotka z procesem realizacji... wtedy juz jest trudniej, wtedy sie naprawde zaczyna czuc, ze cos sie robi, ale jednak kurcze te pieniazki to troche malo...
a ogolnie to nastepnym razem prosze o schedule i tak trzymac (w sumie chyba z Niemcami latwiej schedule utrzymac z tego co wiem :lol...
ech... sama juz nie wiem, piszcie dalej po kolei ktora jak ma - szczegolnie zalezy mi na operkach bylych lub takich z przynajmniej 2-miesiecznym stazem.
PS. mam nadzieje, ze Monika nie minie tego tematu tylko dlatego ze przeze mnie zalozony i bedzie mogla sie wypowiedziec, bo mysle, ze moglaby tu przedstawic dosc niezly point of view.