-
-
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
vedella > 14-03-2005, 7:12
jak nie sprobujesz, to nigdy sie nie dowiesz, hehe! pozdr -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
Gość > 14-03-2005, 11:05
dzieki bardzo, ale urodziny mam dopiero w sobotejak na razie to nie wiem jeszcze co bede robila, moze gdzies pojde na imprezke ze znajomymi, albo spedze milo czas ze swoim mezczyzna, ale akurat tego dnia jest kinderparty w domu i mam nadzieje, ze nie bede miala babysittingu bo chyba tu umre -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
Ally > 25-03-2005, 18:15
Emblemat??
Nic trudnego. Najpierw musimy znaleźć jak?? stronę z avatarami, emblematami najlepiej wpisać w google. Musz? mieć te avatary, emblematy rozmiar 80x80. Skopiować kod html. A następnie logujemy się na forum. Później wchodzimy w >>Profil<<. Przesuwamy suwakiem na sam dół. I mamy do wyboru:
Wy?lij Emblemat z twojego komputera:
Wy?lij Emblemat z adresu:
(Wpisz adres, pod którym zlokalizowany jest Twój Emblemat, zostanie on skopiowany na tę stronę.)
Odno?nik do zewnętrznego Emblematu:
Wpisz adres Emblematu, który chcesz wykorzystać.
Wybieramy ostatnie: "Odno?nik do zewnętrznego Emblematu:" wklejamy tam adres html (tak się zaczyna, jak kto? jest kompletnie zielony w tym temacie==> http://) klikamy na "wy?lij" i już
Innym punktem jest je?li chcecie same zrobić sobie avatar. Wystarczy zdjęcie, paint. A póżniej wybiera się: "Wy?lij Emblemat z twojego komputera:" klika na "przegl?daj" i wybiera. Pamiętajcie musi mieć rozmiar 80x80
Mam nadzieję, że komu? się przydały się moje wskazówki. Niestety stron internetowych z emblematami na forum chyba raczej nie można podawać. Więc mogę podać na pw. Powodzenia -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
agulka > 25-03-2005, 19:30
tak, wskazowki jak najbardziej szczegolowe...ale u mnie nadala nic nie dziala...i nie wiem, czy to dlatego, ze ja blondynka...czy to moze cos nie tak z netem... :lol:
ale bede probowac -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
oliwka911gt > 25-03-2005, 21:34
u mnie emblematy sa nieczytelne :evil: a to za sprawa javy :!: mam stara wersje. -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
vedella > 26-03-2005, 5:52
No, w koncu sie doczekalam odpowiedzi! Wielki calus Ally za to! Ja wlasnie chcialam tam wkleic swoje mini zdjecie, ale painta tu u hostow nie mam. Zmniejszylam zdjecie do rozmiaru 80x80 i ponizej 6 kB na programie ACDSee, ktory tu posiadam. I mi wyskakiwaly te dziwne komunikaty o errorach. Nie wiem co tu nie gra. Czy jako jpg nie wczytuje?
Ludziska! Ale ten czas mija! Dopiero bylo Boze Narodzenie, a ja zaledwie pare tygodni temu temu wykorzystalam moje Gift Certyfikaty, ktore dostalam pod choinke od hostow!
Jeden byl na manicure i pedicure. Kurde, za najgorsza brzydote pod sloncem sie nie uwazam i jakos nie zawdzieczam tego wizytom u kosmetyczek, bo nigdy nie korzystalam z tego typu uslug. Zreszta do tej pory slysze od ludzi, ze wygladam na niepelnoletnia, choc mam 25 lat. Bo podobno mam mlodo i niewinnie wygladajaca buzke (niewazne, ze pod skora wierci sie zlosliwa diablica, co mi powtarza kazdy, kto mnie pozna blizej).
Odeszlam od tematu. Na mysli mialam, ze z wlasnej woli nigdy w zyciu bym nie przestapila progu zakladu typu "uslugi kosmetyczne", manikir i pedikir wliczajac. Ale jak w bozonarodzeniowym prezencie mi sie dostalo certyfikaty, to trza bylo z bolem serca sie tam pojawic.
Zaklad prowadzony przez Azjatki, ktore ledwie po angielsku szprechaly. Na marginesie, zaklad choc dosc duzy, to pustka swiecil przez prawie godzine, ktora tam spedzilam. Miejsce sredniej klasy. Kole trzydziestki kobitka kazala zdjac buty i skarpetki, usiasc wygodnie na fotelu i sie... hmmm... rozluznic. Wcisnela mnie do tego "wypasionego" fotela i wlaczyla maszyne do automatycznego masazu plecow, ktora mielila moje biedne miesnie grzbietu przez bite pol godziny. Azjatycka "profesjonalistka" rozpoczela glebsze dopracowywanie stop.
Na ring wkroczyl pumeks. Ale jaki pumeks! Zuzyty do polowy! Starty tak, ze moja wyobraznia zaczela platac mi figle! Nasuwala mi obrazy wszystkich popekanych, spoconych, smierdzacych, znieksztalconych, zgrzybialych, obrodawkowanych stop, ktore ten pumeks zaliczyl podczas swojej nie-mam-pojecia-iluletniej kadencji!
Na mysl o tym, moja dusza syczala i krzywila sie jak by ja kwasem solnym polewali. Musialam co chwile zerkac do lustra zainstalowanego na przeciwnej scianie, zeby kontrolowac swoj wyraz twarzy. Bo mimika moja chciala wyrazac dokladnie to samo co dusza.
Gdy pedikirzystka zaczela opilowywac moje pazury wiekowym pilnikiem, na ktorym nawet z wada wzroku -4,5 mozna zauwazyc slady spilowanych wczesniej paznokci, moje wewnetrzne ego zaczelo jeczec i skowyczec...
Caly ten zabieg przeplatany byl ugniataniem stop (czytaj: masaz). Gdy tak siedzialam, z cierpieniem patrzac na jej wyczyny, ona nagle popatrzyla na mnie, zmierzyla niepewnym wzrokiem i zadziornie zapytala "fells good, yes?". Nie wiem jak ogromnym wysilkiem udalo mi sie wydobyc usmiech i zapewnic ja, ze czuje sie wprost jak w siodmym niebie... Phe phe!
Szczerze mowiac, spodziewalam sie, ze pedicure zajmuje sie tylko paznokciami u stop. Jednak w cene wliczony byl i masaz stop. Pedicure Spa to sie bodajze zwie. Czulam sie conajmniej glupio, gdy musialam patrzec, jak bidulinka sili sie zeby sprawic mi przyjemnosc za te 25 zielonych papierkow. No to OK, niech bedzie. Siedze tak i zgaduje w myslach, jakie atrakcje tego dnia mnie jeszcze czekaja. Masaz kostek... lydek... Matulu! To i do kolan doszlo! W duchu modlilam sie, zeby na rzepkach kobita dala sobie spokoj, zeby to sie niespodziewanie nie przeobrazilo w masaz erotyczny ;-) Gotowa bylam zaplacic jej wiecej niz te 25 dolcow, zeby tylko przestala mnie "uszczesliwiac". Jakos, kiedy moj chlopak masowal mi stopy i inne czesci ciala, nie czulam sie nigdy tak spieta. Jednak tu, nie mam pojecia "why", nie moglam sie zrelaksowac!
Na cale szczescie kolana okazaly sie zakonczeniem robot drogowych. Szybkie polakierowanie pazurow u stop i gladko przechodzimy do masazu dloni. Pedi-Mani-kirzystka wsadzila mi lewa dlon do kipiacej babelkami z mydla magicznej maszyny, podczas gdy opracowywala dlon prawa. "Sprawna", obcazkowa korekta skorek u nasady paznokci (i w mojej wyobrazni zoltaczka- bo mnie w jednym miejscu skaleczyla), zmiana rak, polakierowanie i- Bogu dzieki- dlugo przeze mnie oczekiwane pozegnanie:
JA: Thank you for really great job!
ONA: Your welcome! See you next time!
JA (juz w myslach): Acha, in your dreams...
Na mysl o tym, ze czeka mnie jeszcze zrealizowanie masazu twarzy, glowy i dekoltu, ogarnely mnie mdlosci... Postanowilam wiec znalezc docelowy salon kosmetyczny i umowic sie na zywo, zeby przy okazji zlustrowac miejsce moich przyszlych katuszy.
Salon wydawal sie nieco bardziej cywilizowany. Babka- rowniez Azjatka. Umowilam sie na tydzien pozniej i w duszy modlilam sie, zeby znalezc kogos chetnego, kto by odkupil ode mnie ten certyfikat. Cud sie jednak nie zdazyl. Nadszedl czas egzekucji. Zastanawialam sie, czy nie zdrowiej dla mojej psychiki bedzie skrocic sie o glowe i przyslac jej kurierem czesc moja od szyi w gore do wymasowania. Ostatecznie jednak przyslalam jej glowe przytwierdzona do reszty ciala. I nie zalowalam. Masaz okazal sie nawet bardzo sympatyczny i naprawde rozluzniajacy. Przy kojacym glaskaniu skory glowy niemalze zasnelam. Z orientalna muzyka w tle i zmyslowym kadzidelkiem... okruszyna Azjatyckich doznan w plastikowym USA. To mi naprawde sprawilo frajde.
Efekt koncowy jednak nieco mnie skofjuzjowal. Kilka bowiem minut przed meta, micha moja zostala potraktowana para, po czym nakryto ja zimnym, mokrym recznikiem. Skora twarzy po takich wyczynach oczywiscie zareagowala czerwonymi wypiekami. A moja oprawczyni, dla dodania blasku mojej facjacie, wysmarowala ja kremem z drobnym brokatem. Po czym wreczyla mi lusterko i z zachwytem wyszeptala: "you look so fresh now!". Z naiwnym zaufaniem spojrzalam w swoje odbicie... tak, z tymi czerownymi plamami na calej japie, roziskrzonymi srebrnym brokatem wygladalam bosko! Nic tylko robcie mi natychmiast zdjecie i umiesccie mnie na billboardzie jako reklame "pozbadz sie takiej wstretnej alergii!". Na szczescie zaczerwienienie zniknelo, zanim zdazylam dojechac do domu i znow wygladalam "po swojemu". Szczesliwa bylam podwojnie- w koncu wykorzystalam wszystkie moje prezenty swiateczne. Koniec niespodzianek w tym sezonie!
Taaak, wspomnienie podarunkow bozonarodzeniowych jeszcze nie wyparowalo z moich skroni, a juz dzisiaj malowalam pisanki wielkanocne z Malolatami. Czteroletnia Rebecca oczywiscie stlukla polowe jajek. Do tego upaprala sie farba po lokcie, a, zeby bylo smieszniej, dopiero potem sie okazalo, ze ta farba wcale latwo nie schodzi... Mamy wiec od dzisiaj w domu 15 kilowa zywa pisanke z zawadjackim usmieszkiem! Jestesmy wlasnie w trakcie poszukiwan wielkanocnego koszyka, ktory by pomiescil takiego skromnego, kolorowego kurczaczka. Zeby on sie przynajmniej tak nie wiercil...
WESOLYCH SWIAT WIELKANOCNYCH WSZYSTKIM ZYCZE!!!
A TYM, CO Z DALA OD WLASNYCH RODZIN, ZYCZE, ZEBY HOST RODZINY SPRAWILY NAPRAWDE CIEPLA ZASTEPCZO-RODZINNA ATMOSFERE! -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
Ally > 26-03-2005, 6:44
Jak już pisałam to współczuję wizyt u azjatyckich pedi-mani-kiurzystek. Jeju naprawdę nie zazdroszczę. Ja też raczej nie jestem bywalcem u kosmetyczek i tym pochodnych. A czytanie o pumeksie w momencie kiedy zajadałam nocne (raczej poranne) małe co nie co, sprawiło, że wł?czyły mi się funkcje zwrotne. Na szczę?cie zdołałam przełkn?ć a tym sposobem i ocalić klawiaturę. Bez kitu jak takie s? tam kosmetyczki, które brokatem wal? po twarzy aby wzmocnić efekt ?wieżo?ci to ja tu padam. Wcale Ci się nie dziwię, że tak drętwiała? na fotelu. Ja chyba tak samo zachowywałabym się. Ale Ci zawalili prezent, ja nie mogę
A co do pisanek ja jeszcze swoich nie zrobiłam, pewnie dzisiaj raniutko trzeba będzie co? wykombinować i ze ?więconk? do ko?ciółka.
Happy Easter for all au pairs, happy Easter for you, vedella -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
oliwka911gt > 26-03-2005, 10:38
moja reakcja byla podobna do ally - wlasnie jadlam sniadnanie.wiec o malo co niedostalam cofki, a wtedy stol z kompem by polynal.
tez bede miec duza zywa rzecz w koszyczku ze swieconka - moj pies wyglada jak owieczka bo niemialam kiedy znim isc do fryzjera.
happy easter -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
aniczka > 26-03-2005, 12:35
Zycze wszystki szczescia i radosci i oczywiscie by te wasze swieta spedzone po za domem byly rownie radosne co w POlsce. A dla tych co sa w domach i planuje w niedlugiej przyszlosci wyjechac na roczek, pomyslcie ze nastepnych swiat nie bedziecie spedzac w domku z rodzinka, wiec przezyjcie te swieta milutko. -
Re: Vedella - Zycie pisze scenariusz...
MONIKA > 26-03-2005, 18:50
A ja z innej troche perspektywy.
Wiem, jak wygladaja tego typu uslugi. Korzystalam tylko z uslug frencz manicure, do ktorego wliczaj sie prowizoryczny manicure.
Lacznie trzy razy. Tez u Azjatek. Raz wykonany byl super perfekt, a ja sama potrafie sobie super zrobic, wiec naprawde laska dala czadu, bo bylam bardzo zadowolona. Ale pozostale dwa... tragedia.
I to jeszcze NIC.
Nie mam pojecia, jak wyglada grzybica paznokci, czy jakiekolwiek tego typu choroby, ale cos mi sie robi!!! 8O
Tzn, moze ktos mi tu powie.
Mam to tylko na kciuku prawej reki. Poczatkowo myslalam, ze przy wycinaniu skorek sie zadrapalam, spilowalam wiec wglebienie i tyle, ale pojawilo sie nowe w innym miejscu, na tym samym paznokciu. I mam je nadal.
Nic specjalnego, jakby dziurka milimetr na milimetr z nieregularnym drapiacym brzezkiem. Co to?!
W Polsce zaraz polece do lekarza, ale powiedzcie mi co to moze byc?!
Elka, teraz sie modl, bo mi to wyszlo po jakims czasie od magicznych uslug, na ktore sie nigdy wiecej nie rzuce!!! :roll: