• Options
  • Logowanie
     
  • Rejestracja
     
  • Desktop Style
     

Polish girl in New York

  • Index  

    • forumAuPair.pl - Świat Operek
       
    • Ogólnie o programie Au Pair
       
    • Historie życiowe
       
    • Polish girl in New York
       
  • Polish girl in New York
  • Re: Polish girl in New York

    ell > 12-08-2010, 11:22

    no Efffce - przebojowa kobitka z Ciebie
  • Re: Polish girl in New York

    efffce > 02-09-2010, 8:09

    Chwila wolnego czasu, wiec pisze

    W niedziele wrocilam z wycieczki po Texasie i bylo booooooosko Ale od poczatku...

    W piatek 20 sierpnia wsiadlam z Natasha w autobus do Bostonu, gdzie mialysmy sie spotkac z Jacqui, operka z Australii. Natasha i Jacqui poznaly sie na lotnisku (Natasha tez jest australijka) w dniu wylotu do Stanow i od tamtego momentu utrzymywaly ze soba kontakt. Los chcial, ze wszystkie trzy mialysmy wolne w tym samym terminie i postanowilysmy wybrac sie na road trip po Texasie Tak wiec w piatek po poludniu dotarlysmy z Natasha do Bostonu skad odebrala nas Jacqui i wszystkie pojechalysmy do domu jej hostow. Zjadlysmy australijski obiad i stworzylysmy legendarna juz liste, liste rzeczy, ktore musimy zrobic podczas naszej wycieczki Znalazly sie tam takie punkty jak -zrobic sobie zdjecie z bardzo wysoka i bardzo niska osoba, -zrobic sobie zdjecie z kims w mundurze, -wyprowadzic czyjegos psa na spacer za pieniadze, -gotowac w czyjejs kuchni przekonujac go wczesniej do zakupienia produktow spozywczych, -przejechac fragment Route 66, -przespac sie z cowboyem za kapelusz cowboyski (...bez komentarza), -spedzic noc w najbardziej obskurnym i najtanszym motelu w okolicy, -spedzic noc w motelu z wibrujacym, rozowym lozkiem w ksztalcie serca, -zmusic 50 ciezarowek dziennie by zatrabily, -spedzic noc na ranczu, -ujezdzac automatycznego byka, -przejechac sie traktorem... itp (nie pamietam co jeszcze znalazlo sie na naszej liscie ). Okolo godziny 23 wsiadlysmy w autobus na bostonskie lotnisko (kto byl w USA wie, ze cholerny transport publiczny jest co najmniej zacofany i ostatnie pociagi czy autobusy odjezdzaja o 24) i dojechalysmy na lotnisko okolo polnocy, co dalo nam 6 godzin czekania na samolot o 6 rano Jednakze nawet tak nudna czynnosc okazala sie swietna zabawa z tymi dwiema wariatkami. Kiedy wyszlysmy na papierosa, znaczy dziewczyny wyszly na papierosa, ja wyszlam na nie patrzec ;], Jacqui zaczela tanczyc widzac swoje odbicie w szybie i nagle znikad wyjebala sie na dupe uderzajac przy tym lokciami o chodnik. Kolesie siedzacy w samochodzie na parkingu patrzyli na nia jak na wariatke, a ja sikalam ze smiechu. Wrocilysmy wiec na terminal i Jacqui zagadala do dozorcy i spytala czy ma moze plaster na jej rane na lokciu wymyslajac przy tym, ze to ja ja popchnelam Okolo 1.30 poszlysmy do Dunkin Donuts na paczka i kawe i Natasha zadzwonila na Skypa do swojego kolegi w Australii, wiec tez bylo wesolo. Podczas rozmowy z owym kolega Jacqui postanowila, ze spyta pani z Dunkin Donuts co robia z paczkami, ktorych nie sprzedadza, na co kobitka odpowiedziala, ze jak bedziemy cierpliwe i wytrzymamy do 3:00 to da nam po kryjomu troche paczkow ;] No wiec czekamy i czekamy, juz 3:10 i nagle slyszymy ciche wolanie sprzedawczyni. No to podchodzimy, a ta zza lady wyciaga wielki wor z paczkami!!!! Bylo ich tam chyba z 30!!!! To byl najpiekniejszy dzien w moim zyciu Zjadlysmy ile moglysmy i prawie nic nie ubylo. Czesc Jacqui postanowila wykorzystac jako naboje do celowania w smietnik, a pozostale paczki wsadzilysmy do plecaka na pozniej. Zblizala sie pora odlotu naszego samolotu, wiec udalysmy sie do kontroli celnej. Bylam swiecie przekonana, ze jedzenia na poklad wnosic nie wolno, ale najwyrazniej to prawo nie obowiazuje w USA, lub nie dotyczy paczkow z Dunkin Donuts, bo udalo nam sie je przemycic do samolotu. Jednak kiedy przeswietlano nasz plecak pani sprzed komputera rzucila nam dziwne, nieco zawistne spojrzenie (pewnie byla glodna i zazdroscila nam tej jakze wielkiej ilosci slodkosci ). Lot jak to lot, nudny i wiekszosc przespalam....w koncu nie spalam przez ponad 24 godziny. Po wyladowaniu w Austin ruszylysmy do wypozyczalni samochodow. Najpierw zaspiewali nam cene 650 dolcow, ale zaczelysmy sie targowac i zeszli do 420!!! Pewnie z tego powodu dostalysmy najbrzydszy mozliwy samochod....sam samochod nie byl straszny, Toyota Corolla, ale kolor byl tragiczny....chyba najobrzydliwszy odcien zielonego jaki w zyciu widzialam No ale grunt, ze mial klimatyzacje, GPS i radio Zanim wyruszylysmy w droge spytalysmy kobitki, ktora nam sprzedala samochod co ciekawego mozna robic w Austin. Moje serce uradowalo sie gdy zaczela zdanie od teksanskiego zaciagniecia sie "Ya'll" Miala na imie Catherine, ale kazala sie do siebie zwracac Cat, a poniewaz byla super mila i umowila sie z nami na imprezowanie nadalysmy jej ksywke Cool Cat Po krotkiej przejazdzce po Austin udalysmy sie do motelu, bo padalysmy z nog. Nastepnego dnia z samego rana wyruszylysmy do San Antonio. W drodze udalo nam sie "zebrac" 50 trabniec ciezarowek... nie wiem czy wszyscy wiedza co mam na mysli. Wystawia sie reke przez okno i wykonuje kilka ruchow jakby ciagnelo sie za sznurek wiszacy z nieba

    Kiedy dotarlysmy na miejsce wybralysmy sie na slynny River Walk, ktory przywodzil na mysl Wenecje....az zachcialo mi sie jechac do Wloch ;] Polazilysmy chwile po okolicy i wybralysmy sie do restauracji Dick's ;] Juz na wstepie zaczely sie niezle jaja. Na drzwiach bylo napisane pchac, a trzeba bylo ciagnac by je otworzyc. Gdy spytalysmy jednej z kelnerek gdzie jest toaleta ta pokazala nam drzwi wyjsciowe ;] Ogolnym zamyslem bylo chamskie traktowanie klienta, tak wiec kelnerzy, jak sama nazwa lokalu wskazuje, mieli byc wrednymi chujami Mialo to swoj....hmmm...urok, ale tylko na jedna wizyte... nie wyobrazam sobie wybrac sie tam na obiad ponownie. Na przekor jednak mieli chyba najlepsze jedzenie jakie mialam okazje sprobowac w USA



    Ranyyy jest po polnocy, a ja sie wzielam za pisanie posta i juz powoli nie mam sily, nie wspominam juz nawet o tym, ze moj mozg nie pracuje ....ale wracajac do Texasu...



    Tego samego dnia ruszylysmy do Houston. Jednakze w drodze do ow miasta, podczas zabawy z ciezarowkami, udalo nam sie zaczepic jakiegos kolesia w pick-upie, ktory wykrzyczal nam przez okno swego samochodu numer komorkowy i po tym jak do niego zadzwonilysmy umowilismy sie, ze zajedziemy do najblizszej mozliwej stacji benzynowej by porozmawiac w normalnych warunkach ;] Okazalo sie, ze Asa (tak mial na imie) jest cowboyem ;] Pogadalismy chwile i koles zaprosil nas do swojego domu w Houston ;] Poniewaz byl typem, ktorego mozna owinac sobie wokol palca, przekonalysmy go by kupil zarcie i ze my ugotujemy kolacje (w ten sposob zaliczylybysmy jeden z punktow naszej listy ) Pojechalysmy z nim do sklepu, za same steki zaplacil z 60 dolcow, kupil jeszcze frytki, sosy i alkohol dla nas wszystkich Frajeeeeeer Wrocilismy do jego domu, przyrzadzilysmy steki i popilismy troche. Robilo sie coraz pozniej i razem z Jacqui nie mialysmy ochoty placic za kolejna noc w motelu. Wykorzystalysmy wiec nasza liste i Natashe, wmawiajac jej, ze moze zaliczyc jeden z najtrudnieszych punktow naszej wyprawy... ZDOBYCIE KAPELUSZA W tym czasie nakrecilysmy cowboya na Natashe mowiac mu jaka to ona jest cudowna i jak to on sie jej podoba. I tak wlasnie dzieki Natashy udalo nam sie skreslic punkt z listy i mialysmy nocleg za darmoche Pewnie brzmi to jakbym byla mega wredna suka wystawiajac tak moja kolezanke, ale prawda jest taka, ze Natasha jest troszke zdzirowata i w koncu to byla jej decyzja, a my z Jacqui na tym skorzystalysmy.

    Nastepnego dnia ruszylysmy do miasta o nazwie Paris Oczywiscie nie obylo sie bez glupich zartow i wchodzac do sklepu na stacji benzynowej udawalysmy turystki i z francuskim akcentem i uporem maniaka probowalam dowiedziec sie od ekspedientki gdzie jest Wieza Eiffla i Pola Elizejskie. Teksanski Paryz nie byl jednak zbyt ekscytujaca atrakcja turystyczna, wiec po godzinie wyruszylysmy do Dallas. Tam zjadlysmy kolacje i wybralysmy sie na przejazdzke po miescie w promieniach zachodzacego slonca...jak romantycznie Wyjechalysmy z miasta w kierunku Oklahomy i zatrzymalysmy sie w przydroznym motelu (niestety nie byl jakis specjalnie obskurny, ani wyposazony w wibrujace lozko ). Nastepnego ranka wyruszylysmy do Oklahoma City, ktore bylo tak malo interesujace, ze ledwo pamietam, ze tam bylysmy Nastepnym punktem wycieczki byla Route 66 Znalazlysmy informacje, ze w Oklahomie przebiega ona przez miasteczko o nazwie Texola, tak wiec ruszylysmy w owym kierunku. Na trasie jednak okazalo sie, ze gdzies niedaleko jest miasteczko o nazwie Woodward, a tak wlasnie ma na nazwisko Jacqui. Nie bylo wiec innej opcji jak odwiedzic te cholerna wioche Woodward nie bylo jednak takie straszne.... mieli nawet KFC Wybralysmy sie do lokalnego baru i miejscowi byli tak podnieceni tym, ze w tej dziurze pojawil sie ktos z poza Oklahomy, ze zebrala sie grupka 10 osob, ktore nas niemalze sledzily gdy odwiedzalysmy dwa pozostale bary Mialo to jednak swoj urok. Po pierwsze w takich miejscach wlasnie spotyka sie prawdziwych amerykanow, po drugie wszyscy o tobie gadaja Bylo o nas do tego stopnia glosno, ze chyba z 5 osob przyszlo do baru, bo uslyszalo, ze dziewczyny zza oceanu przyjechaly odwiedzic cholerne Woodward Tego wieczoru udalo nam sie rowniez zaliczyc kolejny punkt z naszej listy- zrobic sobie zdjecie z kims w mundurze- spotalysmy dwoch przemilych policjantow W jednym z barow poznalysmy Elizabeth, ktora zaproponowala nam bysmy przespaly sie u niej. W zamian nastepnego dnia podrzucilysmy ja do pracy i kupilysmy kanapke

    Z motylkami w brzuchu ruszylysmy w kierunku Texoli, na Route 66 (bylam bardzo podekscytowana, bo przejechanie chocby fragmentu tej trasy bylo zawsze moim marzeniem). Na miejscu jednak okazalo sie, ze Texola to nic innego jak ghost town. Mialo to jednak swoj klimat, a komizmu calej sytuacji dodal napis znajdujacy sie na jednym z budynkow "No place like Texola" ;]

    Przejazdzka Route 66 byla dla mnie naprawde szczegolnym przezyciem, jednakze moje towarzyszki podrozy nie podzielaly mojej ekscytacji. Dla nich byla to po prostu droga. Zrozumialy jednak co mnie tak pociagalo w tej trasie, gdy zatrzymalysmy sie na opuszczonej, jednakze wciaz funkcjonujacej stacji benzynowej. Kompletnie pusta, szeroka droga, razace slonce, cudowne widoki, kurz unoszacy sie nad ziemie przy kazdym podmuchu wiatru, stare dyspozytory benzyny i cisza, zupelna cisza. Cos pieknego, az mi sie lezka w oku kreci Miejsce to bylo tak odosobnione, ze moglam lezec na srodku drogi bez obawy, ze zaraz mnie cos rozjedzie.

    Po kilkunastu minutach zachwycania sie okolica ruszylysmy w kierunku zachodniego Texasu, gdzie znajdowalo sie ranczo Asy, cowboya, z ktorym przespala sie Natasha. Chlopak tak sie ucieszyl, ze jakas dziewczyna go chce, ze zaprosil nas na swoje ranczo i zapewnil darmowy nocleg i posilek oraz przejazdze starym Jeepem po calej wlasnosci.... ktora jest wieksza niz niejedno polskie miasteczko Nastepnego dnia pojechalysmy z Asa do jego znajomego, ktory, jak sie okazalo, mial psa Wyprowadzilysmy go, jednak nie za pieniadze, ale postanowilysmy i tak skreslic ow punkt z naszej listy Kolejnym przystankiem byl dom babci Asy, ktora byla szycha w organizacji Texas Ranger. Staruszka byla nami tak zachwycona, ze zadzwonila po wydawce lokalnej gazety, aby ten przeprowadzil z nami wywiad i zrobil pare zdjec Obiecala, ze wysle kazdej z nas kopie gazety Ha! Bede slawna w teksanskiej wiosce Nastepnie wybralysmy sie do miasteczka Granger, bo tak ma na nazwisko Natasha, ktore okazalo sie beznadziejne i nudne. Na trasie z Granger do Austin zatrzymalysmy sie w najbardziej obskurnym i obrzydliwym motelu jaki mozna sobie tylko wyobrazic. Kojarzycie filmy klasy B, gdzie bohaterowie zatrzymywali sie w podlych motelach, zeby przespac sie z prostytutka, lub kogos zabic? Wlasnie w takim miejscu postanowilysmy spedzic noc Okolo godziny 22 ktos zaczal dobijac sie do naszego pokoju, serce stanelo mi w miejscu.....zadna z nas sie nie odezwala ani slowem. Kiedy ten ktos sobie poszedl szybko zablokowalysmy klamke krzeslem, a krzeslo komoda Jednak na tym nie koniec... okolo godziny 2 w nocy obudzil nas swad palonych wlosow... Nie chce wiedziec co sie dzialo w tym motelu No, ale przynajmniej moglysmy skreslic kolejny punkt na naszej magicznej liscie Kolejnego ranka ruszylysmy z powrotem do Austin, gdyz nastepnego dnia mialysmy lot do Bostonu. Poszlajalysmy sie troche po miescie czekajac az Cool Cat skonczy prace Zatrzymalysmy sie u niej w domu, odpicowalysmy i ruszylysmy na 6th Street w Austin, ulice gdzie znajduja sie najlepsze bary, restauracje i kluby. Tam tez udalo nam sie zaliczyc punkt na naszej liscie- przejazdzka na automatycznym byku Po udanej nocy udalysmy sie do mieszkania Cat, przespalysmy pare godzin i ruszylysmy na lotnisko. Lzy mi lecialy kiedy musialam opuscic Texas a mysl, ze musze wrocic do codziennej rutyny mnie dobijala...no ale jakos poszlo i nawet nie jest zle Stesknilam sie troche za moja rodzinka przez ten tydzien. A przygody w Texasie nie zapomne do konca zycia

    Trzymajcie sie
  • Re: Polish girl in New York

    carly15 > 02-09-2010, 10:11

    woooooooooooooooooooooooooooooooooooow!!!! to jedynie moge powiedzieć :mrgreen:
  • Re: Polish girl in New York

    Darkshines > 02-09-2010, 12:52

    Jedyne co robię na tym forum, to czytam Wasze wątki, ale czytając Twój post muszę napisać... WOW!!! Efffce, egoistycznie życzę sobie zostania au-pair i przeżywania takich chwil, jak te, o których czytam u Ciebie. Można gdzieś (poza facebookiem) obejrzeć zdjęcia z Twojego pobytu w USA?

    P.S. Przystojny chociaż był ten cowboy? :twisted:
  • Re: Polish girl in New York

    efffce > 02-09-2010, 16:11

    Fuj nie!!! Paskudny Brzydki, otyly i glupi... naprawde glupi. Zacofany Niestety zdjecia umieszczam tylko na Facebooku, szczerze to nawet nie wiem gdzie jeszcze moglabym je wrzucac.
  • Re: Polish girl in New York

    Katka > 02-09-2010, 18:10

    woooooow ;D

    czytałam z zapartym tchem świetna przygoda!
  • Re: Polish girl in New York

    karolinka > 02-09-2010, 18:26

    Efffce niezla historia zdjecia rowniez ;D
  • Re: Polish girl in New York

    Katka > 02-09-2010, 19:06

    ale najlpeszy na świecie jest profil tego całego Ash'a ;p hahaha.
  • Re: Polish girl in New York

    efffce > 02-09-2010, 19:25

    hahaha no... 3 znajomych, czyli Natasha, Jacqui i ja, a zdjecie profilowe z jego nowa "dziewczyna"
  • Re: Polish girl in New York

    Katka > 02-09-2010, 19:54

    dokładnie ;]



    jakiś okrutnie samotny musi być na tym swoim ranchu
  • Starszy wątek Nowszy wątek
  • Pierwsza
  • Poprzednia
  • Następna
  • Ostatnia