-
-
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
Yoanna > 06-02-2006, 16:38
no wlasnie niech ktos wyjasni, bo juz slyszalam, ze ich latwo odroznic, a ja pojecia nie mam jak -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
oliwka911gt > 08-02-2006, 7:39
narazie potrafie rozrroznic chinczyka, japonczyka i vietnamczyka. z tajlandczykami nie zawsze mi wychodzi (tych ktorych poznalam troche zmutowani stad problrem).
wszycy azjaci to male ludziki chudziki. sa wyjatki.
japonczyk - jako chyba jedyny azjata ze skosnymi oczami i jasniutka cera. biala.
chinczyk - azjata ze skosnymi oczami skora zolta. twarz plaska.
wietnamczyk - azjata wygladajacy jak chinczyk tylko ma bardzo widoczne kosci policzkowe. twarz bardziej pociagla. nie tak okragla jak u japonca i chinczyka.
opisu tajlandczyka nie podam bo nie mam pewnosci. nie zawsze uda mi sie trafic.
kolejna wspolna cecha to mowia strasznie szybko. ich slowa brzmia jak pourywane z kontesktu. po urywane. same sylaby.
w ten sposob ja rozrozniam. wiadomo, nigdy nie ma sie pewnosci, moze byc ktos zmutowany, odchylony od normy.
dzsiaj w bibliotece dorwal mnie jeden wietnamczyk. wypytywal o papieza, film o nim, o wszystko co papieskie :lol: trzeba bylo sie wiedza popisac :twisted: -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
oliwka911gt > 08-02-2006, 7:42
dzisaj hostka dala mi mj schedule. dopiero w czwartym tygodniu 8O 35h tygodniowo i kazdy weekend free
8O to ja juz czwarty tydzien operkuje 8O
w pt spotkanie z lcc. na au pair meeting doczekac sie nie moge :evil: jeszcze nie bylo :mad: -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
Gość > 08-02-2006, 11:48
oli, opisy zoltych jak najbardziej sie zgadzaja z moimi wlasnymi obserwajami - jest jeszcze jedna rzecz, gdzie mozna ich spotkac. Japonczycy maja kase, zwykle bywaja jako turysci itp. Wietnamczycy przesiaduja duzo czasu w kosciele katolickim. A Koreanczycy na bazarach targuja (to polskie obserwacje).
Nie wiem jak to jest z Chinczykami...
Ja bylam na au pair meetingu wczoraj - szczerze mowiac troche sie rozczarowalam, bo laski jakies takie sztywne (no, druga rzecz to bariera jezykowa - oczywiscie Finki i Szwedki chcialy rozmawiac po szwedzku a moj jeszcze nie pozwala na taka dokladnie luzna konwersacje bo sie zbyt zacinam i watek tracezreszta, po angielsku mysle)
Ale mam nadzieje, ze u was bedzie inaczej
U mnie minelo 2tyg, jestem wlasnie w polowie trzeciego - dziwna mysl, biorac pod uwage ze dopiero co zostalam od innej rodziny stad wywalona... -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
oliwka911gt > 08-02-2006, 23:39
emi ja spotykam wszedzie, na kazdym kroku. mieszkam w dzielnicy czarno zoltej. host jest chinczykiem. czesto jestem w azjatyckich mollach. that's why.
w pt widze sie z lcc, zapytam ja o to spotkanie. gosh, ile mozna z PL przebywac?? bokiem mi juz to wychodzi. nie przyjechalam tu uczyc sie PL! a tak nie chcialam do chicago mjechac :roll: -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
agulka > 08-02-2006, 23:43
oli a olimpia nie miala w usa znajomych nie -polakow???
co do spotkania z lcc..daj znac jak poszlo. ja postaram sie zadzwonic z pt na sb jak bede w domu -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
oliwka911gt > 08-02-2006, 23:54
sek w tym ze nie. jak zna jakiegos amerykanina to albo pracodawca albo maz kuzynki itd. ona tu przyjechala na zaproszenie kuzynki (slub brala z amerykaninem) i zostala. potem jej chlopak przylecial. jak gdzies idzimy to sami polacywczoraj mialam fun bo w bibioliotece bylam.
na dniach podlacza mi tel w pokoju -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
agulka > 09-02-2006, 18:11
super oli, wiec bedzie mozna swobodnie rozmawiacbez podsluchu hehe -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
oliwka911gt > 14-02-2006, 1:12
dzisaij mija miesiac odkad dotarlam do domu hostowego.
nigdzie nie pisalm o mojej host familii, wiec tak:
operuje w seattle - to juz wiadomo. pod opieka mam jedno dziecko (4 lata), drugie w drodze. hostke mam czesciowo w domu. jak zrobie prawo jazdy amerykanskie ulegnie to zmianie. hostka jest mulatka, host chinczykiem, corrado przesliczne dziecko. rozpieszczone do granic mozliwosci. dziecko, ktoremu wszystko wolno. wychuchane, wydmuchane. zawsze w centrum uwagi. fakt, duzo choruje, troche czasu w szpitalach spedzil - astma, alergia pokarmowa. na wiadomosc o bracie milczy jak grob. moj schcedule jak najbardziej pasuje mi. 35h tyg pracy. jeden full day. ale ... jeszcze nigdzy nie pracowalam 35h tygodniowo. wiekszosc czasu jaki spedzam z dzieckim to rano. popoludniu albo puzno wraca ze szkoly - hostk go wozi, albo oglada tv bo jest grauchi (nieweim jak sie pisze :roll: ) z dzieckiem mam robic wszytko by bylo fun :? kiedys siedzialam z malym pol dnia w lazience i robilismy banki mydlane. poszlo kilka butelek plynu, ale maly mial fun i uhahany od ucha do ucha, hostka szczesliwa bo maly ma zajecie kratywne 8O
hostka jest osoba co lubi grac pierwsze skrzypce, energiczna, wszedzie jej pelno (ale bez przesady), o wszytkim musi wiedziec i wszystko miec pod kontrola. latwo mozna ja zranic. host, jak na typowego chinczyka przyjmuje wszytko ze stoickim spokojem. calkowite przeciweisntwo hostki. troche jest mi go szkoda, bo nie zawsze ma wiele do powiedzenia. cierpi z powodu hostki, ktora najchetniej by w domu siedziala. on kocha samoloty (ma licencje pilota), rowery (z 10 w garazu stoi), narty, zwiedzac. hostka najchetniej to by na plazy na hawajach siedziala. ogolnie mowiac/piszac sa strasznie sympatyczni. sa bardzo dobrzy. mam wszytsko co mi obiecali, a nawet wiecej. wszedzie mnie zabieraja. nie moge powiedziec ani slowa. raz mialam zgrzyt z hostka - burza hormonow. ciaza daje jej popalic. lekarz chce ja w szpitalu umiescic.
troche cierpie z powodu ze caly czas z PL przebywam (nieprzyjechalam tu uczyc sie PL), ale szkole juz jedna zaczelam, wkrotce druga. na nadmiar czasu w weekendy nie narzekam. wpadam do domu tylko przespac sie, wyprysznicowac i zmienic ciuchy. wszyscy mnie tu swataja. pytaja sie mnie czy chce zostac na stale. jak odpowiadam ze niewem bo zakrotko tu jestem to sie pytaja czy ameryka mi sie nie podoba itp.
co do miasta i okolic, seattle jest piekne. tylko zwiedzac. wszedzie blisko. i nad ocean, i w gory, i na pustynie, do kanady, na rancho. wszedzie. pogoda najgorsza nie jest. cieplutko. slonce z deszczem sie miesza. lato 25C wiec jak dla mnie to ok. samo miasto jest nad zatoka. weekend spedzilam tam. suuper. wiecej o seattle napisze jak wiecej poznam.
jak na nowicjuszke mam bardzo duzo juz na samym wstepie. teraz czas umiejetnie to wykorzystac.
pierwszy miesiac oceniam dobrze (buloby bardzo gdyby nie zgrzyt) -
Re: Przygody i podroze, te male i duze.
agulka > 14-02-2006, 3:55
ciesze sie bardzo..o zgrzycie nie mysle to bedzie jeszcze lepiej.. no i zwiewaj od polonii..jezyl szlifujw szkole na pewno kogos poznasz
ps. tipsy u mnie 25 $ zalozenie i 10 $ uzupelnienie ..a jak twoje nowe pazurki?