kursy/szkoły/college/ stypendium 500$

aaaaaa okey, dzięki Madz ))

No wiecie, wielu rzeczy się nasłuchałam i naczytałam. Na szkoleniu jedna z opiekunek powiedziała nieoficjalnie, że i tak kupią bilet nawet jeśli nie zrobi się wszystkich godzin... No, ale to było nieoficjalnie. Myślałam, że może jakaś dziewczyna się wypowie co ma już doświadczenie z taką sytuacją (ona sama, koleżanka nie zrobiły kredytów), a np. wróciły bez problemu i nie płaciły za bilet. BTW, dzięki.

Może ugadałby się z rodziną?

A poza tym jeśli nie skończysz programu to będzie tak jakbyś zrezygnowała z niego, albo nie znalazła rodziny w rematchu. Czyli konsekwencją może być nie dostanie więcej wizy J1 albo utrudnienia z dostaniem innych wiz

widzialam sie dzisiaj z moja LCC (woow po miesiacu w koncu sie pofatygowala) zapytaam o kursy, o szkole..gdzie co i jak

bo wiekszosc au apir wybiera sobie english as second language.... no wiec zapytalam grzecznie dlaczego?

smiala sie i powiedziala, ze mi tego nie poleca, bo ten kurs jest dla osob ktore slabo ogarniaja angielski....



wiec jesli ktos serio chce sie nauczyc super amerykanskiego polecila zwykla uczelnie ze zwyklymi amerykanskimi studentami (na kursy ang chodza wszystkie au pair-angielski jest na podobnym poziomie wiec go raczej nie poprawiasz)

Mnie też się wydaje, że jak się dobrze pracowało no to rodzina kupuje bilet, bo spełnia swoje obowiązki a nie obchodzi ją to, że au pair nie wypełniła kredytów albo zapomina o tym

tzn. ja tam nie wiem, ale tak sobie myślę

No tylko tak jak Madz mówi, potem moga być problemy z wizą etc.

czy to stypendium od hostrodziny 500$ starcza? Czy rodzina daje nam te pieniądze, czy jak? Nie rozumiem jak wyglądają te całe sprawy z kursami au pair. Byłabym wdzięczna gdyby ktos mi wyjaśnił

Rodzina płaci Ci za kurs który wybierzesz, są w różnych cenach i spokojnie 500$ starcza na 6 kredytów. Jeśli kurs kosztuje 600$ to sobie dopłacasz, a jeśli 400$ to hości nie dają Ci 500$ tylko te 400$

są miejsca w USA, gdzie można wziąć darmowy ang i te 500$ w ogóle nie jest potrzebne;

jeśli natomiast chcesz kursy na dobrej uczelni to 500$ w życiu nie starczy.

przykład -kurs w ATL, na fajnym uniwerku, który mi się podobał kosztował 1300$ (3 kredyty) -a nie był to Harvard...



ostatecznie aupairki dopłacają, albo wybierają "ekonomiczne rozwiązania" -niestety...

a ja mam pytania - czy HF daje te 500$ do ręki?

Co jeśli weźmiemy darmowy kurs lub np zostanie nam dużo po zapłacie tego kursu? Można te pieniądze sobie zatrzymać?

Tak z ciekawości pytam, raczej chciałabym brać jakiś 'porządny' kurs

niektóre rodzinki dają Ci 500$ i nie interesuje ich co z tym zrobisz, masz mieć 6 kredytów na koniec programu a moja rodzinka np. powiedziała, że jak wybiorę kurs mam im dać znać i oni go opłacą