-
-
Re: Fatalna pomylka
mloda > 31-08-2010, 17:31
[quote name="Klarasek"]Zazwyczaj jednak w jakiś tam sposób kocham te moje dzieciaki, przejmuję się ich problemami, cieszę się z sukcesów i staram się je wychować jak najlepiej...[/quote]
Tak oczywisice, ja nie mowie, ze w ogoel mnie oni nie obchodza. Ale tez nie bede sie przejmowac zdaniem 8 czy 5 latka, ktory mi powie, ze mnie nienawidzi, bo mu nie dalam slodyczy po obiedzie, na ktore nie zasluzyl, albo zacnzie ryc ni z tego ni z owego. Idziesz na holl, wroc jak sie supokoisz bo nie bede sluchac Twoich krzykow. Mam to bardzo gleboko gdzies. To nie moje dzieci, nie musze sie martwic o ich przyszlosc, a nawet o to co beda mialy jutro na obiad. To do ich rodzicow to nalezy nie do mnie. Robie swoje, jak pracuje to satram sie to robic dobrze, jak nie pracuje to jest o tylko i wylacznie moj czas. Owszem bardzo lubie ta rodzinke, ciesze sie, ze na takich ludzi trafilam, na pewno bede za nimi tesknic ale taka prawda, ze za 3 tygodnie nie tu nie bedzie, wracam do domu, do szkoly, do swoich obowiazkow. Bylo milo, keep in touch ale kazdy ma swoje zycie.
Bylam a par w USA, dzieci kochalam i szczerze gdyby nie one to dawno bym rodzine zmienila, bo hosci byli niezwykle mili ale strasznie falszywi. Tu mi sie usmiechaja, a za 5 minut zostawia kartke(!), ze wczoraj wieczorem telewizor mialam za glosno, albo cos podobnego. I tez byla gadka, ze bede ich odwiedzac, bedziemy w kontakcie, cieszyli sie ze beda mieli sprawdza babysitter... i co?! Nigdy wecej tych ludzi nie widzialam, choc jeszcze ponad rok mieszkalam w ich miescie! Jak kiedys napisalam e-mial, czy mogla bym wpasc na 15 min to zawsze dostawalm odpowiedz, ze a busy... Kedys prawie po roku od przeprowadzki, spotkalam tate hosta, ktory sie dziwil, ze sie tak bardzo zainteresowalam co tam u dzieci i ucieszylam, ze go widze, bo hosci mu powiedzieli, ze od kiedy sie wyprowadzilam to nie racze odpowiadac na telefonu i e-miale... Tak wiec ta historia nauczya mnie jednego- moge pracowac z najgorszymi dzieciakami, bo nie wyprowadza mnie z rownowagi. To jest tylko praca, ktorej nie bede wykonuwac cale zycie. To cale gadanie, ze jestes czescia rodziny jest po prostu smieszne. Ani oni moja rodzina ani ja ich. Wykonuje to co mam, a cala reszta to tylko moje przyjemnosci zwiedzania kraju, szkoelnia jezyka, itp, itd. -
Re: Fatalna pomylka
Yoanna > 31-08-2010, 17:45
ja sie zgadzam z mloda -
Re: Fatalna pomylka
Klarasek > 31-08-2010, 19:37
ja wiem, że host rodzina nigdy nie będzie moją rodziną i nawet trudno wymagać żeby byli przyjaciólmi. Nawet moja ostatnia rodzinka, która mnie ponoć tak bardzo lubiła, prosili żebym pisała, nawet coś wspomnieli że kiedyś chętnie by zobaczyli mój ślub ekh ekh..to nawet nie raczą na mail odpowiedzieć.
Ale chodzi o coś innego. Wy piszecie, że jak się z dzieciakami nie dogadujecie to trudno, to nie wasze dzieci, miejcie to w dupie. Kończy się wasz czas pracy a dzieci już was nie obchodzą (przynajmniej ja to tak zrozumiałam). Jasne, że nie siedzę z "moimi" dzieciakami 24h na dobe, nie proponuję specjalnie że w moim czasie wolnym ułożę je spać czy wykąpię ale mam jednak do nich chyba bardziej osobisty stosunek. Nawet jak mam czas wolny to martwię się jak mały bawi się w ogrodzie drutem albo drugi próbuje rozkręcić kontakt czy nawet płacze. Nie potrafiłabym przejść obok tego obojętnie tylko dlatego że mam czas wolny i mnie to nie obchodzi.
Ale ja jestem bardzo emocjonalna i szybko się przywiązuję. I właśnie jak czuję, że się nie przywiązałam to rezygnuję z takiej pracy. Taki dziwak ze mnie -
Re: Fatalna pomylka
WhiteDove > 01-09-2010, 21:52
Mam tak samo jak KlarasekPo prostu za bardzo sie przywiazuje do ludzi i nawet jak mam wolne, to nie potrafilabym przejsc obojetnie kiedy dziecko placze, albo cos w ten desen. Nasza praca jest specyficzna bo mieszkamy z nimi i nie powiem przeciez dziecku:'nie nie pomoge Ci, bo mam wlasnie wolne, namaluj sobie ten domek sama'. Ja jestem tu dopiero od niedzieli a juz ich bardzo polubilam... Spedzam z nimi caly dzien, bo dopiero w przyszlym tyg planuje eskapady, szkole itp A wlasnie moja kolejna watpliwosc. Czy jesli w poblizu sa rodzice to zwracacie uwage dziecku, ze nie ma czegos robic jesli np rodzice nie widza co dziecko w danej chwili robi? Np. kiedy jestescie razem na wyjezdzie, albo razem w domu? Albo czy mowice,ze wychodzicie i gdzie idziecie? -
Re: Fatalna pomylka
mloda > 01-09-2010, 22:00
[quote name="WhiteDove"]Nasza praca jest specyficzna bo mieszkamy z nimi i nie powiem przeciez dziecku:'nie nie pomoge Ci, bo mam wlasnie wolne, namaluj sobie ten domek sama'. [/quote]
Zgadzam sie jest specyficzna, dlatego trzeba wyznaczyc granice, bo raz pomozesz namalowac ten domek, a na drugi raz bedzie Ci glupio nie posprzatac za dziecko balaganu, bo przeciez z nia malowalas, a jszcze pozniej bedziesz zostawac z mala, po godiznach, bezplatnie, bo przeciez lubisz z nia sedzac czas :mrgreen:
A co do pytania o upominanie dzieci to najczesciej sie nie odzywam, bo rodzice i tak zaraz reaguja, no chyba ze jest to katowanie kota, to wtedy tak.