-
-
Re: Jedzenie i urlop
Ullalala > 04-09-2012, 17:34
I jaki problem jest w tym "time off", bo nie do końca zrozumiałam?
Ogólnie mnie to nie pocieszyło, bo miałam nadzieję, że tego typu problemy - konieczność dopasowania swojego jadłospisu (kupowania owoców czy innych zdrowych przekąsek, brak warzyw w lodówce), konieczność spokoju do pracy (w czasie wolnym) wynikają z mojego braku elastyczności i kiedyś może się tego nauczę... taa, a mam 19 lat. We własnym domu, mieszkając z wieloma osobami mam trochę podobnych problemów, ale czuję się jednak wiele bardziej komfortowo.
Z czasem wolnym to w sumie u mnie różnie bywa - czasem wolę kogoś spotkać, ale strasznie dużo siedzę przy komputerze z zamiarem zajęcia się pracą, którą mam do napisania, a zamiast tego czytam blogi itd.
Ogólnie ojciec mi odradzał bycie au-pair, chciał załatwić pracę zagranicą w jakiejś firmie - mówił, że w ogóle nie myślę o przyszłości itd. W sumie jestem zadowolona z tych dwóch miesięcy, ale już mam dość, na szczęście już tylko 3 dni pracy (+ dziś). -
Re: Jedzenie i urlop
EwelinKa24 > 04-09-2012, 22:00
[quote name="Ullalala"]I jaki problem jest w tym "time off", bo nie do końca zrozumiałam?
Ogólnie mnie to nie pocieszyło, bo miałam nadzieję, że tego typu problemy - konieczność dopasowania swojego jadłospisu (kupowania owoców czy innych zdrowych przekąsek, brak warzyw w lodówce), konieczność spokoju do pracy (w czasie wolnym) wynikają z mojego braku elastyczności i kiedyś może się tego nauczę... taa, a mam 19 lat. We własnym domu, mieszkając z wieloma osobami mam trochę podobnych problemów, ale czuję się jednak wiele bardziej komfortowo.
Z czasem wolnym to w sumie u mnie różnie bywa - czasem wolę kogoś spotkać, ale strasznie dużo siedzę przy komputerze z zamiarem zajęcia się pracą, którą mam do napisania, a zamiast tego czytam blogi itd.
Ogólnie ojciec mi odradzał bycie au-pair, chciał załatwić pracę zagranicą w jakiejś firmie - mówił, że w ogóle nie myślę o przyszłości itd. W sumie jestem zadowolona z tych dwóch miesięcy, ale już mam dość, na szczęście już tylko 3 dni pracy (+ dziś).[/quote]
Już tłumaczę, ale najpierw coś Ci doradzę: jeżeli masz tatę, który chce Ci pomóc znaleźć normalną pracę, to tylko Bogu dziękuj, bo ja takiej szansy nie miałam. Nie chcę, żebyś pomyślała, że będąc au pair cierpię katusze, ale ten charakter pracy w żaden sposób nie zrobi wrażenia na przyszłym, potencjalnym pracodawcy, no chyba, że chcesz zostać przedszkolanką, to wtedy jak najbardziej.
A teraz obiecany "time off":
Nie orientuję się jak to jest w przypadku innych au-pairek, ale odkąd jestem w Irlandii ( pół roku mija 15go września), to hostce zdarzyło się może z 5 razy wcisnąć mi babysitting w dni, kiedy mam time off np. w tym tygodniu mam wolną sobotę i niedzielę, a hostka daje mi mój tygodniowy harmonogram i widzę przy Saturday babysitting. Powiedziała, że wychodzi ze znajomymi na kolację. Zazwyczaj wraca około 22.00 więc nie jest to dla mnie ogromny problem jakiś, ale mając day off, chciałabym zająć się swoimi sprawami i niekoniecznie śpieszyć się z oddalonego o 14km miasta tylko po to, żeby zdążyć na 19.30. Zdaję sobie sprawę, że au pair musi być flexible, ale są jakieś granice. Bardzo lubię swoich hostów i oni mnie też, dlatego nie chcę wywoływać burzy. Powiedziałam tylko hostce, że od przyszłego tygodnia w moje dni wolne będę wracała do domu później, więc automatycznie powinna się domyślić, że nie zdążę na babysitting.
Co do nawyków żywieniowych, jeżeli koniecznie uprzesz się na au-pair, to przed wyborem konkretnej rodzinki, upewnij się, że kupią ci to, co faktycznie jesz.
Ja też sporo czasu spędzam w swoim pokoju i niekoniecznie lubię się integrować, ale czasami trzeba wyjść do ludzi, tylko po to, żeby odpocząć od dzieci. -
Re: Jedzenie i urlop
Ullalala > 05-09-2012, 16:56
Piszesz jakbym miała się zdecydować na bycie au-pair, po tym jak prawda jest taka, że spędziłam tu już 2 miesiące. Wiem, że summer au-pair to nie to samo, na cały rok chyba bym się nie zdecydowała... głównie z powodów zdrowotnych, ale sęk w tym, że one silnie łączą się z dietą.
Zatem na taką poradę już trochę za późno. Jasne, że nie żałuję tej decyzji, głównie dzięki temu, że zobaczyłam takie wspaniałe miejsca. Mimo wszystko, zobaczyłam, że lepiej chyba byłoby mieć normalną pracę. Nawet na wakacje
Ci kupują to co jem nawet zapytali o zrobienie listy (tylko chyba trochę za mało tam wpisałam i potem głupio mi było dopraszać)... tylko mi tego wszystkiego nie starcza.
Kolejny mój problem tkwi w tym, że nie mam w pokoju internetu, więc albo idę do salonu albo do biblioteki, ewentualnie w grę wchodzi jakaś kawiarnia, ale z reguły trochę szkoda kasy.
Mnie też męczy umawianie się z tymi nieogarniętymi ludźmi, szczególnie jeśli chodzi o inne au-pairki (z innych krajów...) -
Re: Jedzenie i urlop
EwelinKa24 > 05-09-2012, 22:36
Tym lepiej, że jeszcze się nie zdecydowałaśMając normalną pracę płacisz składki, a jako au pair niestety "nie", no chyba, że au-pairujesz w Norwegii, bo któraś z dziewczyn pisała o opodatkowaniu au-pairek w tymże kraju.
Normalna praca zawsze oznaczać będzie, że w czasie wolnym robisz co chcesz i nikt nie ma prawa się w to wtrącać ani tego czasu zabierać.
Jeżeli z powodów zdrowotnych musisz pilnować diety, to tym bardziej roczne au-pairowanie może na nią niekorzystnie wpłynąć (mówię z własnego doświadczenia). Nie mam pojęcia, czy musisz regularnie jadać, czy tylko przestrzegać składników diety, w każdym bądź razie, ja nie mam szans na normalne, zdrowe posiłki pracując. Zazwyczaj biorę z lodówki jogurt, ciastko z szuflady, bądź banana, bo tylko na to mam czas.
Dzisiaj na przykład pracowałam 12 godzin pod rząd, bo hostka musiała po pracy pozałatwiać jeszcze jakieś sprawy. Całe szczęście wyrównała mi te godziny i w piątek zaczynam później niż w pierwotnym grafiku było ustalone. Miałam w planach się pouczyć, ale wiadomo...dlatego właśnie bycie au-pair to rozwiązanie tylko dla super cierpliwych i wyrozumiałych. Ja odpadam na dłuższą metę. Za rok rozpoczynam drugi kierunek studiów - pielęgniarstwo i tym razem obiecałam sobie, że moja kolejna praca będzie już w pełni opodatkowana.
Co do spotykania się z innymi au-pairkami - ja też raczej stronię od towarzystwa, ale nie dlatego, że nie chcę się od czasu do czasu spotkać, ale dlatego, żeby ten czas w Irlandii wykorzystać jak najlepiej, bo po powrocie do kraju trzeba będzie udowadniać, że jest się wartościowym pracownikiem, z doświadczeniem, które nabieram poprzez wolontariat i walczyć o normalną pracę za godne pieniądze.
All in all, au pair ma też swoje dobre strony i jedną z nich jest fakt, iż będąc rok w obcym kraju, masz czas na przemyślenia. Ja już mam ten etap za sobą. Otworzyły mi się oczy na wiele spraw i stałam się bardziej świadoma swoich życiowych celów, niż przed wyjazdem. Ponadto, przebywam w towarzystwie osób reprezentujących inne wyznanie/religię i dzięki temu staję się bardziej otwarta na świat. Rzeczy, które wcześniej były dla mnie albo czarne, albo białe, teraz są kolorowe.
Mam nadzieję, że Twoje au-pairowanie, to wakacyjne przebiega pomyślnie -
Re: Jedzenie i urlop
PolishGirl > 06-09-2012, 13:36
A mozesz cos napisac o tym wolontariacie? -
Re: Jedzenie i urlop
EwelinKa24 > 06-09-2012, 21:09
Pewnie, że mogę.
Zanim jeszcze przyjechałam do Irlandii, to wiedziałam, że bycie tylko i wyłącznie au-pair nie przyniesie mi większych korzyści po zakończeniu programu, dlatego zaczęłam przeszukiwać różne strony z ogłoszeniami dla potencjalnych wolontariuszy, aż w końcu natrafiłam na stronę z największą bazą ofert. Jeszcze w marcu planowałam, że po zakończeniu au-pair będę kontynuowała "karierę" przebojowej nauczycielki angielskiego i dlatego typ wolontariatu, który mnie zainteresował to praca w świetlicy, ewentualnie teaching assistant lub praca dla stowarzyszenia pomagającego dzieciom z biednych, lub patologicznych rodzin. Znalazłam, jak się wtedy mi wydawało, idealna ofertę i w oparciu o to, co było napisane na ulotce, miałabym być odpowiedzialna głównie za pracę z dziećmi/wspólne odrabianie zadań domowych/pomoc w nauce, mieszkających w takim ośrodku dla kobiet dotkniętych przemocą domową. Poszłam na interview tuż po przyjeździe do Irlandii i jak się szybko okazało, mój wolontariat nie miałby nic wspólnego z edukacją, a raczej więcej ze sprzątaniem, uściślając - zeskrobywaniem brudów po innych. Szybko się zniechęciłam i zaczęłam poszukiwania oferty na nowo. Międzyczasie poznałam ludzi należących do lokalnej wspólnoty muzułmańskiej, jako że interesuję się Islamem i uczęszczałam do meczetu na naukę arabskiego, jak i religii. Poznałam wspaniałe osoby i w oparciu o to, co usłyszałam o pracującej tam kadrze pedagogicznej, zaproponowałam swój udział. Tym samym podsunęłam im pomysł, że mogłabym w ramach wolontariatu uczyć muzułmanki angielskiego, bo większość z tych kobiet nie potrafi się porozumieć w tymże języku, jako że przyjechały tutaj dopiero niedawno. Zostałam zaakceptowana i cieszę się szacunkiem wśród tutejszej społeczności muzułmańskiej.
Jakiś czas temu, na skutek wnikliwej obserwacji rynku pracy i analizie własnego charakteru, jak i zainteresowań, doszłam do wniosku, że rezygnuję z nauczycielstwa (na moją decyzję składa się wiele czynników) i po powrocie do Polski wykorzystam swoją maturę z biologii i chemii i pójdę na pielęgniarstwo, ponieważ od zawsze świetnie dogadywałam się z ludźmi starszymi, dlatego jeżeli się uda, to bardzo chciałabym popracować po studiach na oddziale geriatrycznym, albo jako care assistant w Anglii, lub Niemczech. Ponadto, nawiązałam współpracę z organizacją zajmującą się pomocą ludziom niepełnosprawnym i tym sposobem, swój drugi wolontariat realizuję jako HUMAN RESOURCES MANAGER. Do meczetu wracam pod koniec września, bo część kadry nie wróciła jeszcze z wakacji. Ten rok zamierzam wykorzystać w pełni i rozwijać się zawodowo.