-
-
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
MONIKA > 11-09-2006, 23:14
Dla zainteresowanych, mam zrypany telefon. Postaram sie go niebawem wymienic. Dam znac. Buziaki.
PS. Nawet nie moge spr wiadomosci glosowych. :evil: -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
MONIKA > 13-09-2006, 5:30
Thiago stracil dzis Mame. -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
jojo2525 > 13-09-2006, 5:56
Wspolczuje -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
oliwka911gt > 13-09-2006, 6:00
[*] [*] [*] -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
Gość > 13-09-2006, 6:52
niesprawiedliwe !((
mi tez bardzo przykro -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
Gość > 13-09-2006, 11:14
-
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
monica07 > 13-09-2006, 16:11
Monika nie wiem co napisac...
Trzymajcie sie...
[*] -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
MONIKA > 13-09-2006, 17:37
Ja tez nie wiem. Nie wiem, co mowic, co robic, nie wiem, czy byc, czy zostawic do ochloniecia. Nie mam pojecia.
Od zawsze (od kiedy ja znalam) miala raka, ale nie bylo tego po niej w zaden sposob widac. Od maja juz nie bylo wesolo. Pamietam zeszle lato, plaze, wesela, wszystkie wypady, szopingi. Ja pierdole, nie wierze.
Powiedziala mi "fica com Deos", (zostan z Bogiem), jak wyjezdzala, bo wrocila do Brazylii dwa tygodnie temu. I w dzien, kiedy mialam moje pierwsze zajecia z Portugalskiego, ktore bralam po to, by sie moc z nimi dogadac lepiej, zmarla.
-
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
madzieeek > 14-09-2006, 11:36
Monika, zareczam ci, ze nie znajdziesz ani odpowiednich slow, ani odpowiedniego sposobu zachowania sie.
Wiem z doswiadczenia.
Tak bylo po smierci mojego Brata.
Wszystko, co mi ludzie mowili, wydawalo mi sie totalnie banalne i bez sensu.
Przytaczane historie " z zycia wziete" nie przynosily absolutnie zadnego ukojenia, bo marne pocieszenie, ze ktos ma gorzej...
Trzeba to po prostu przetrwac...przeczekac... I nie bedzie latwo zadnemu z Was. I nie powiem Ci, ile to potrwa... Moze trwac bardzo dlugo... a nawet na pewno tak bedzie...
Dzis dokladnie mija 5 miesiecy odkad nie ma mojego Brata. A ja sie obudzilam, spojrzalam na Jego zdjecie i jakos w dalszym ciagu nie moge sobie uswiadomic, ze nie ma Go w domu... ze jak wroce, to on nie bedzie siedzial przy kompie, nie bedzie pucowal swojego autka... Wydaje mi sie, ze On normalnie zyje sobie tam w Krakowie...
Boli za kazdym razem jak dochodzi do mnie, ze to nie prawda...
I tez nie wiem, ile to jeszcze potrwa.
CZAS......
(*) dla Mamy Thiago (po francusku "tesciowa" nazywa sie bardzo ladnie: "belle mere")
(*) dla Szczepa -
Re: MONIKA. MOJA HISTORIA.
niuniusiek > 14-09-2006, 15:34
[']