-
-
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
WAMPIREK > 24-07-2008, 16:55
Ojjj..McFly....jak ja tego dawno nie sluchalam.Ninka,podrzuc jakis link -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
Ninka Jones > 25-07-2008, 7:25
a nie podrzucejak do mnie przyjedziesz to posłuchamy
dzis od Julki now? płyte dostane, a teraz zabiore moje hi-fi kochane
Julaaaaa! niecale 3 godziny :lol: -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
Yoanna > 09-09-2008, 22:51
i jak julka, mialas kazanie po niedzieli? :lol: -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
idril > 11-09-2008, 14:52
oczywiscie ze mialam! z tym nie trzeba bylo isc do wrozki.
ehh co tu opowiadac.
na razie wczoraj rozmawialam o takiej nowej rodzinie z Londynu. zadzwonila do mnie najpierw babka a pozniej gadalam z jej byla operka [byla u nich poltorej roku a ta co jest teraz -druga- jest z nimi juz rok i wraca na studia teraz]
rodzina podobno swietna.
zobaczymy.
ja juz sie przestalam tym wszytskim ekscytowac
dzisiaj zalatwilam sprawe collegu. tzn zasiegnelam porady i w razie czego moge zmienic sobie godziny kursow bez starty pieniedzy.
to jeden wielki plus
no i tyle
aaaa rodzina ma dwojke dzieci [chlopiec 3,5 lat i dziewczynka 6]
rano trzy godziny pracy typu sprzatanie i pomoc w wyprawienie dzieci do szkoly
i pozniej wolne
a od 18-19 pomoc w kapieli dzieci
i tyle
nie maja nic przeciwko szkole i dodatkowej pracy
placa 60L
ta operka z ktora rozmawialam to powiedziala ze pomimo ze u nich od roku nie pracuje to jest u nich co najmniej raz w tygodniu na obiedzie. 8O
ciekawe ile w tym prawdy.
na niedziele sie umowilam z nimi.
aaa i mieszkaja oni troche daleko bo az w Pinner [5 strefa] -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
idril > 11-09-2008, 14:55
aaaa musze dodac cos jeszcze!
host nazywa sie steve... Yo moze to jakis znam dla mnie?! :lol: -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
Yoanna > 11-09-2008, 15:17
ooo jak steve to pewnie spoko gosc. asienki host tez steve i zobacz ile z nimi siedzi hehehe.
ej ale ta babka mam nadzieje nie dzwoni w czasie jak twoja hostka jest w domu? :lol: -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
idril > 18-09-2008, 22:56
tak mysle co by tutaj napisac...
chyba przekopjuje maila ktorego wyslslam dla mojej lewej - wyjasnialam w niej wszystko od poczatku.
powiem tyle ze dzisiaj w domu wlasciwie nie sprzatalam. pojechalam do przyjaciolki hostki i tam jej pomoglam sprzat po remncie. za 2 i pol godziny dostalam 20L.
jutro to samo.
hostka powiedziala ze zaplaci mi normalnie. glupio mi bo sprzatam na spolke z Mira [aktualna operka] wiec nie ma tego za duzo. zreszta zwalilam sie tak na glowe.
ale ogolnie podliczajac to za o wiele, wiele, wiele, wiele mniej pracy bede miec wiecej pienidzy, lepsza o wiele atmosfere w domu i w ogole fajniejsza sytuacjie niz w poprzednim tygodniu.
a ekshost mi tylko ciagle powtarzal ze nie znajde lepszej rodziny niz oni.
poza tym aktualni hosci na weekend wyjezdzaja. hostka ciagle przeprasza bo nie wiedziala ze w tym tygodniu do nich przyjade i jej glupio ze oni pojada a ja zostane z Mira i jej znajomymi [tymi u ktorych sprzatam bo o oni na weekend zamieszkaju tutaj bo nie beda miec cieplej wody w zwiazku z remontem]
i zebym nie czula sie samotna hostka zasugerowala zebym moze Yoanne zaprosila sobie z soboty na niedziele czy jakas inna kolezanke
niezle.
ciagle sobie powtarzam nie ekscytuj sie tym ze oni sa tacy super [doswiadczenie!] ale no jak mam sie nie cieszyc kiedys jest fantastycznie?
czuje sie tutaj jak u siebie w domu. na prawde.
:* -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
idril > 18-09-2008, 23:04
a wiec opowiadam:
przylecilam 22 sierpnia.
25 zaczelam juz normalna prace. w zasadzie caly tydzien przepracowany. mysle no dobra to pewnie dlatego ze mnie nie bylo. glupia naiwna - wiem, wiem
w miedzy czasie wieczne niezadowolenie hostki: a to jej spodnie jeansy nie sa uprasowane na kant [helllooo prasuje tylko i wylacznie z 'dobroci serca' to nie zalicza sie do moich obowiazkow wiec glupia babo nie wymyslaj!] albo to Zak nie umie jeszcze wszytkich kolorow [wszytsko bylo czerwone:p]
zaczelam college. odzylam. ale na bardzo krotko. bo ostatecznie bycie na nogach [mam na mysli szkola i praca] od w zasadzie 7 rano do 20 wieczorem wykancza.
w dodatku dzieci przezywaja jakas dziwna faze ktora polega na wiecznym krzyku i biciu sie i kloceniu.
nie wiem co sie stalo. tzn. domyslam sie. babcia rozpuscila
no ale nic.
zaczelam jezdzic z Katrina samochodem. nasluchalam sie ze jestem koszmarnym kierowca. ona mi nie moze powierzyc dzieci bo jak tak mozna jezdzic.
zaparkowalam na podjezdzie. okazalo sie ze za blisko domu.
chcialam wycofac ale uslyszalam ze NA PEWNO nie umiem.
dobra co sie bede klocic.
wsiadl za kierownice kierowca rajdowy - Katrina
zamiast wycofac na takich samych 'prostych' kolach na jakich ja wjechalam ona zaczela krecic bardzo mocno kierownica i dodawac gazu, pozniej wycofywac.
efekt: blotnik odpadl z lewej storny. sory nie odpadl tylko zostal po prostu wyrwany przez wystajacy pret z kontenera. lakier byl tak poszarpany [tzn nie lakier tylko ta powierzchnia na ktorej byl lakier] ze jakby sie pociagnelo leciutko za to powieszchnie to wydawalo sie ze mozna by zdrapac caly lakier z przedniej czesci samochodu.
z tylu natomiast piekne wgniecenie i pobite swiatla.
wiec wspanialy kierowna Katrina udezyla z przodu w smietnik a z tylu w mur ktory ogradzal podjazd.
uroczo prawda?
ale to ja jestem strasznym kierowca. a! no i powiedziala to kobieta ktora siedziala trzy raz sama w samochodzie [bez instruktora]
wiem powtarzam sie z tym ale wscieklam sie wtedy starsznie i ciagle o tym pamietam
7 wrzesnia spotkalam sie z dziwczynami. bylo fantastycznie! w zasadzie podjelam decyzje o odejsciu. bo ile to mozna wysluchiwac ciaglych flustracji i nie zadowolenia chorej psychicznie hostki?
przypomnial mi sie wembley arenafajnie bylo. nawet pomijajac fakt ze piwem od kogos dostalam
w poniedzialek dostalam wyklad od hosta jakies to bylo wszytsko nieodpowiedzialne ze no juz nie wiem wyszlam ze znajomymi? powiedzialam mu ze chce odejsc a on wymugl na mnie obietnice ze sie zastanowie. na odczepnego powiedzialam dobra
najbardziej to sie z tego smiala moja mama
w zwiazku z zagrozeniem ze odejde hostka postanowila wycisnac mnie do konca. ostatni tydzien byl koszmarny. nie dosc ze wiem no przesadzam moze ale mam wrazenie ze Zak zostal troche podbuntowany- wystraszony mna.
zaczelo sie od tego ze jak hostka wychodzila on zaczal strasznie ale to starsznie plakac. nie chcial zebym go w ogole nawet dotknela. zmiana pieluszki, karmienie, zmiana ubranka, nakladsanie kurtki, czapki wszytsko bylo komentowane 'mama to zrobi, julia nieeeeee!'
i placz ogromny i ja musialam wsyztko na sile zrobic. bo zadne odwracanie uwagi nie skutkowalo. czulam sie okropnie.
a co najgorsze mialam wrazenie ze on sie mnie po prostu bal.
kurcze wiem ze moze przesadzam i wymyslam ale juz wszytkiego moge sie spodziewac po nich...
w kazdym badz razie w poniedzialek odnowilam swoj profil na jednej stornie. wieczorem zagladam 21 odpowiedzi.
we wtorek patrze kolejne 11-13
mysle no to bede przebierac
leze sobie wieczorem w lozku i dzwoni moj ang telefon. odbierac i zaczyna sie rozmowa i kobieta mowi ze da mi do telefonu swoja eks operke polke i ona ze mna pogada.
gadalam z dziewczyna z 20 minut. po 5 minutach zadzwonila i gadalysmy jeszcze z 10 minut
umowilysmy sie ze pojde do mojego collegu i zapytam sie czy jest mozliwosci zmiany godzin mojej szkoly z rannych na poludniowe. bo tak tym ludziom by bardziej odpowiadalo. dziewczyna opowiedziala mi wszystko w takich superlatywach ze po prostu musialam chociaz sie przekonac czy praca u nich jest realna.
okazalo sie ze jest i to bardzo
umowilysmy sie w niedziele na meeting
przyszla cala rodzina. przesympatyczni ludzie.
opowiedzieli mi o sobie, o moich smiesznie malych obowiazkach.
o tym ze mam sie nie obawiac rozmowy z hostami i po prostu im dac dwa tygodnie a nie tak jak oni sobie wymyslili trzy miesiace!
pozniej sie spotkalam z Malwinka i poszlysmi zwiedzac
super bylo! ba! fantastycznie!
wieczorem przyszlam do domu i powiedzialam ze chce pogadac.
awantura maksymalna. host powiedzial ze mam isc teraz ale bez swoich rzeczy! jakies chore dziwne glupoty gadali. dalam im trzy tygodnie. nie chciali. poszlam na gore sie spakowalam. powiedzialam ze wychodze teraz [tracay i steve ciagle do mnie dzownili podtrzymywali na duchu, tak samo zreszta jak kupa innych ludzi -mialam goraca linie w niedziele!]
kiedy schodzilam z walizka hostka byla tylko w domu bo host poszedl gdzies z kolega. zaczela mnie po prostu blagac o chociazby tydzien. powiedzialam ze mam dosc krzyku, traktowania mnie jak nie wiadomo kogo itp. itd.
powiedziala ze spoko i ze blaga o tylko tydzien.
powiedzialam ok
tracay ciagle dzwonila i sie pytala czy po mnie nie przyjechac, czy nie wwezwac policji czy na pewno mnie nie skrzywdzili. byla bardzo mila i na prawde bardzo mi wtedy pomocna.
za chwile zadzwonil host i na wstepie powiedzial [ich stary numer] zebym nie mowila o tej rozmowie dla katriny.
czego sie dowiedzialam: ze on byl po prostu smutny i dlatego mi powiedzial ze mam sie wynosic bez rzeczy. i ze musze go zrozumiec ze on tak na prawde to nie mysli.
ze co mnie podkusilo zebym teraz poszla? powiedzialam ze moja mama mi tak poradzila. host na to: to czy twoja mam nie mysli o moich dzieciach? z kim je mam zostawic? czy dla niej nie jest to wazne?
oj nie stef. dla mojej mamy to ja jestem najwazniejszym czlowiekiem i to o mnie ona dba najbardziej.
i wtedy przegia. powiedzial 'to jakims ona okropnym czlowiekiem jest ze tak robi!'
przegia po prostu.
poszlam do lozka - co bede z nim gadac ostatecznie juz bylo po 12 w nocy
oczywiscie nie spalam cala noc. mialam w dodatku goraczke bo zaczal mi rosnac zab 'madrosci' [ha ha o ironio!]
nie spalam cala noc
o 7 rano wszedl do mojego pokoju i powiedzial ze mam dwie minuty na opuszczenie ich domu.
cale szczescie ze bylam spakowana z poprzedniej nocy
na dole rewizja [bylam tak zaszokowana tym wsyztkim bo przeciez glupia moglam sie obrucic na piecie i wyjsc!] bo on mi nie ufa i ja na pewno zlodziejka jestem [moglam np. wyniesc ze swojego pokoju lampe, komode czy dywan! albo deske klozetowa z lazienki!]
na koniec powiedzial zebym wypierdalaa z jego domu. i ze glupia dziwka jestem
milo
tamtego wieczoru uslyszalam ze mam ogromne problemy emocjonalne lub w ogole psychiczne. ja? no to co z nimi nie tak? niewiadomo. ale tego juz sie nie da naprawic.
hitem byl tekst katriny: 'nie chce byc nie mila ale zycze ci jak najgorzej'
Yo mi pomogla z bagazami [jestem twoja przeograomna dluzniczka! dziekuje Ci za tamten poniedzialek!]. nowa hostka odebrala ze stacji.
pozniej mi powiedziala ze nie daruje sobie ze pozwolila mi u nich zostac na ta noc z niedzieli na poniedzialek.
hosci to ludzie o ogormnych sercach. na prawde. widze jaki maja kontakt z operkami. wczoraj mialysmy z hostka babki wieczor. ona i trzy operki: Ania przeszla, Mira terazniejsza i ja przyszla.
bardzo fajnie bylo.
kazdy mowi ze mam bardzo dobry angielski. milo
ja tak nie mysle. ale nadrobie
hostka zalatwila wszytsko. zwrot pieniedzy z poprzedniego collegu, nowy college. ogolnie wszytski formalnosci. bez zadnych krzywych min czy nie zadowolenia.
jestem juz do wszystkiego zdystansowana i nie ekscytuje sie ale na prawde ja sie tutaj czuje jak w domu.
jestem taka wyluzowana, bez stresow. jest bosko!
to doswiadczenie ktore mi bardzo pomoze. wiem o tym. wychodze z zalozenia ze kazdy w ktoryms momencie dostanie po dupie. ja sie ciesze ze mam juz to za saba [przynjamniej lubie tak myslec]
dodam jeszcze ze oni eks hosci nie wiedzieli ze mam rodzine zalatwiona. wiec jakby nie patrzec wyrzucili mnie bez zandej gwarancji. to tylko swiadczy o nich jakimi okropnymi sa ludzmi.
oni sa jakims zerem. dno i wodorosty i 5 m molu.
:*
PRZEPRASZAM ZA BLEDY ALE MNIE ZNACIE. JA ORTOGRAFI NIESTETY W OGOLE NIE UMIEM. PISALAM TO W POSPIECHU WIEC JEST TEZ CALA MASA LITEROWEK PEWNIE. -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
twin > 18-09-2008, 23:29
swietna historyjka 8O Dobrze, ze juz po... frajerzy :? No to mialas tam przeboje... szczerze, to sie nie spodziewalem, a tak na marginesie, to ta hostke za te blagania bym wyzwal i to rowno... -
Re: zbliza sie godzina zero-> Julii rosną szkrzydla...
idril > 19-09-2008, 1:02
a ja staralam sie jak tylko moglam zeby pokazac klase i nie dac sie poniesc emocjom. mi sie wydaje ze mi sie udalo. im jak wiadc wcale nie.
ale ciesze sie ze to tak sie potoczylo. teraz jestem w lepszym miejscu i jestem szczesliwsza